𝓞𝓱, 𝓘'𝓿𝓮 𝓫𝓮𝓮𝓷 𝓪𝓼𝓴𝓲𝓷'
Drobne zaczerwienienie pojawiło się na jego czole. Było ono naprawdę niewielkie - ledwo zauważalne wręcz. Jednak Taehyung wiedział, że już nazajutrz pojawi się tam pryszcz. Przewrócił oczami. Był zirytowany i zmęczony, nie wiedział w sumie dlaczego. Jego twarz, poważna, z mocno zaznaczoną szczęką i dużym nosem była lekko zarumieniona po prysznicu. Mokre włosy przyklejały mu się do czoła a trzydniowy, nierówny zarost pokrywał policzki i brodę. Nie wyglądał ładnie.
Pewnie każdy by się z nim nie zgodził. ARMY, powiedziałyby, że wygląda przystojnie. Jimin i Jin od razu zaczęliby go przekonywać o jego niesamowitej urodzie i o tym, że nie ważne co robi - wygląda przy tym pięknie. Ale Taehyung wiedział, że cały zaczerwieniony z ledwo widocznym wąsem i ciemnymi półksiężycami pod oczami, nie wygląda specjalnie zachęcająco.
Oparł się całym ciałem o umywalkę i spuścił wzrok ze swojego odbicia. Czasem było mu głupio, że skupia się na tak drobnych rzeczach. Ludzie umierają z głodu a Kim Taehyung ma załamanie nerwowe związane z jeszcze-nie-pryszczem w swojej łazience, która kosztowała pewnie roczną pensję przeciętnego koreańczyka.
Głupia sprawa.
Z przyzwyczajenia zagryzł wargę i sięgnął po płyn micelarny by rozpocząć swoją nocną rutynę. Niezręcznie nalał toniku na wacik i zaczął wmasowywać go w skórę brody.
Jutro będzie miał pryszcza, przeziębił się i głos ma ochrypły przez co opóźnił nagrywki do nowego albumu. Jego młodszy brat wciąż mu nie odpisuje a jakaś daleka ciotka ma do niego pretensje. O co? Tego jeszcze nie wie. Znów pokłócił się z Jiminem o drobnostkę jaką były jego buty porozwalane na korytarzu, gdy nagrywali ostatni odcinek Run!BTS poczuł się jak idiota. Hoseok ma dziewczynę.
Hoseok ma... Dziewczynę.
Wrzucił wacik do kosza na śmieci i sięgnął po krem nawilżający.
Która pewnie go bardzo kocha. Ba. Przecież Taehyung wie, że Yoosun bardzo kocha jego hyunga. Spotkał ją. Drobną, uroczą, żartobliwą. Gdy spojrzał jej w oczy, widział jedynie szczerość i życzliwość i wesołe iskierki, jakby cieszyła się, że go widzi. Potraktowała go jakby znali się od lat i byli dobrymi przyjaciółmi i rezerwa Tae wcale nie zbiła ją z tropu.
Tak właściwie to po spotkaniu z nią czuł się jak dupek, bo nie odwzajemnił jej wesołej energii i niewymuszonej uprzejmości. Uśmiechał się jedynie lekko i trochę sztywnie, potakiwał głową gdy opowiadała o sobie.
Fajna dziewczyna, naprawdę. Taehyung rozumiał co Hoseok w niej widział.
Yoosun pewnie była piękna nawet po prysznicu, z jeszcze-nie-pryszczem na czole i workami pod oczami.
Brunet czekał aż krem wsiąknie mu w dłonie.
Czasami się nie udaje. I to jest okej. Taehyung musi sobie odpuścić.
***
Rzeka Han szumiała wesoło, wtapiając się w ogólny rozgardiasz Seulskich przedmieści. Hoseok i Yoongi siedzieli wspólnie na trawie, tuż obok mostu. Krzewy osłaniały ich z niemal każdej strony więc byli niewidoczni z ulicy i okolicznych domów. Jedli kupione w sklepie spożywczym krakersy, które w teorii miały smakować jak pizza, jednak smak chemii był zbyt intensywny, by naprawdę się nimi delektować.
Mimo to dwójka dwudziesto-paro latków z zadowoleniem siedziała nad wodą, odprężając się po długim dniu w studio. Stres potrafił wyjeść cię od środka i ostatnio Yoongi zauważył na czole drobną zmarszczkę. Skłoniło go to głębszych refleksji na temat jego życia i jak ono wyglądało do tej pory. Raper od zawsze był człowiekiem mocno refleksyjnym jednak czasem chodzenie w kółko we własnej głowie, nawet i jego męczyło. Dlatego z radością przyjął propozycję Hoseoka. Posiedzenie nad rzeką wydawało się być dobrym pomysłem.
Rozklekotany ford mondeo przejechał mostem, zostawiając za sobą chmurę szarego dymu i zagłuszając ziewnięcie Hoseoka. Jung rozciągnął ramiona przed siebie, po czym z zadowolonym pomruknięciem ułożył się wygodnie na trawie. Zamknął oczy i wyglądał na tak spokojnego, że Min poczuł ukłucie zazdrości. Jak to jest być Jung Hoseokiem? Mężczyzną z niesmowitym samozaparciem, niesamowitym talentem i urodą? Jak to jest, uszczęśliwiać innych tylko i wyłącznie za pomocą uśmiechu? Jak to jest być lubianym przez wszystkich, których się spotka i kochany przez tych, którzy cię poznają?
Yoongi nie mógł tego wiedzieć. Jego ciało było drobne i szorstkie w dotyku w porównaniu z idealną cerą Hoseoka. Był zawsze odrobinę przygarbiony, kulił się w sobie gdy był w centrum uwagi zamiast promienieć uśmiechem jak tancerz. Mało kto go lubił po pierwszym spotkaniu. Był surowy, poważny i wiecznie zmęczony. A ci którzy decydowali się go bliżej poznać wkrótce z bólem przekonywali się, że nie skłonią go do otwarcia się przed nimi.
Yoongi skrzywił się na myśl o swojej pierwszej dziewczynie. O tym jak bardzo starała się go zrozumieć, dodać mu skrzydeł. A on ją odrzucił. Potem myślał o swoim pierwszym spotkaniu z Areum, o tym jak sztywny był gdy siedziała naprzeciwko niego. A potem o tym ile razy był wybierany jako ostatnia opcja, jakby nigdy nie był wystarczająco dobry. O tym jak inni rapowali i tworzyli lepiej niż on, o tym jak w liceum nauczycielka od matmy kręciła nad nim głową przed oddaniem mu sprawdzianu. O tym jak jak jego najlepszy przyjaciel wybrał heroinę gdy przecież miał jego, a jego hyung zostawił go za sobą w domu z agresywnym ojcem i zmęczoną matką.
— Co tam u Geumjae?
Miał smarkacz wyczucie.
— Nie wiem — skłamał z łatwością. Tak naprawdę wiedział co się dzieje z Geumjae od jego dziewczyny, która była wystarczająco miła by od czasu do czasu wysyłać mu zdjęcia jego starszego brata. I za każdym razem kiedy widział jego uśmiechniętą twarz coś ściskało go w żołądku. Coś dziecinnego, niczym tęsknota za domem.
— A u rodziców?
— Też nie wiem. Nie odzywają się od trzech miesięcy — powiedział, przykrywając drobne drżenie głosu, monotonią swojego tonu.
Obok niego Hoseok dalej leżał na trawie, jednak teraz otworzył oczy i wbijał w niego swoje intensywne spojrzenie. Producent dalej uparcie wpatrywał się w wodę.
— Zależy ci? — zapytał powoli Hobi.
— Co? Na czym?
— Na kontakcie z rodziną?
— Nie — Yoongi zawahał się. — Może tro-.. Tak. Zależy mi — wykrztusił w końcu z trudem, nie odrywając wzroku od rzeki.
— W takim razie zadzwoń do nich.
Starszego mężczyznę ogarnęła nagła fala złości, która zazwyczaj go uderzała gdy ktoś ośmielał się go zkrytykować lub powiedzieć mu co ma robić.
— A niby czemu? Oni też mogą to zrobić. Mogą napisać. Mogą zadzwonić . Mogą zrobić coś... cokolwiek. Mogą pokazać, że im zależy.
Hoseok milczał przez chwilę.
— Ty i ja wiemy obaj, że to tak nie działa — zaczął w końcu, delikatnie akcentując słowo po słowie. — Ludzie tacy jak twoi rodzice, nie zmieniają się z dnia na dzień. Teraz jak jesteś dorosły to możesz mieć z nimi kontakt na własnych warunkach, a te warunki postawiłeś jasne, nie odzywając się do nich przez pierwsze dwa lata po dołączeniu do wytwórni. Może się nie odzywają, bo są przekonani, że ty nie chcesz z nimi rozmawiać, a są za dumni by prosić. Może się wstydzą bo podskórnie wiedzą, że zawalili. W każdym razie, twoja relacja z rodzicami leży w twoich rękach.
Teraz to Yoongi milczał.
— To jest nie fair — powiedział w końcu, słabo.
— Prawda, hyung. Ale kiedy życie było dla nas fair?
_____
hej powróciłam na momencik
co tam u was? mam nadzieję, że jakoś się trzymacie.
<3 co sądzicie o decyzji Taehyunga by odpuścić? Czy macie podobne historie?
<3 czy Yoongi waszym zdaniem, powinien się starać o kontakt z rodzicami?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro