𝓓𝓲𝓭 𝓪𝓵𝓵 𝓶𝔂 𝓭𝓻𝓮𝓪𝓶𝓼 𝓷𝓮𝓿𝓮𝓻 𝓶𝓮𝓪𝓷 𝓸𝓷𝓮 𝓽𝓱𝓲𝓷𝓰?
To, że Hoseok był zmęczony można było nazwać niedomówieniem. HoSeok był kurewsko zmęczony, padał na twarz. I nie chodziło tutaj o wyczerpujące treningi, koncerty czy przeładowany kalendarz. HoSeok był zmęczony życiem J-Hope'a. HoSeok był zmęczony J-Hope'em.
Często chciał się wręcz drzeć z bezsilności i walić głową po ścianach. „Wysoka nadpobudliwość i problemy z hamowaniem agresji oraz stany lękowe spowodowane wysokim stresem." Właśnie taki, dumny tytuł nosiła diagnoza specjalisty, którego wytwórnia sprowadziła na swój własny koszt. HoSeok potrzebował przerwy. Potrzebował chwili oddechu. Jednak całe ich dnie mijały na uciążliwych treningach a gdy tylko to się nie działo i byli na tak zwanych „wakacjach" to albo wiązało się to z trasą koncertową albo z kamerzystami biegającymi wokół nich. Miał potężną ochotę na proste „nic nie robienie". Jakoś nie potrafił się na to zdobyć. Gdy wreszcie mieli trochę czasu dla siebie, chociażby po koncertach, rozkładał w hotelach swój sprzęt muzyczny i siadał do komponowania. Zgadzał się na każdą propozycje Big Hitu jeśli chodziło o dodatkową pracę. Pracoholik. To słowo idealnie oddawało to kim był.
A teraz? W tej sytuacji? Hoseok miał zwyczajnie dość. Bez swojej zwyczajnej energii Jin nie potrafił mu pomóc, Namjoon absolutnie gdzieś odjechał, Yoongi ledwo się odzywał, Taehyung był w głębokiej żałobie, Jimin i Jungkook nie zachowywali się normalnie. A go od środka rozwalało.
Jego noga jak zawsze zdawała się żyć własnym życiem, podrygiwała i skakała a wilgotny język co chwile pokrywał spieczone usta cienką warstwą śliny. Pewnie gdyby Namjoon tu był to zaproponowałby mu swoją pomadkę do ust.
Zmęczone oczy tancerza przebiegły po pustym stadionie, ignorując uwijający się przy kablach i monitorach staff. Taehyung śpiewał swoim głębokim tenorem i ściany Dome'u wibrowały lekko pod dźwiękami Stigmy. Rehealsal zawsze był jednym z uspokajających i przyjemnych elementów tras koncertowych. Pusty stadion. Tylko oni i muzyka odbijająca się od potężnych ścian. Yoongi i Jin, którzy mieli swoje solowe próby po nim i Taehyungu, siedzieli wspólnie, skuleni na jednym z wielkich niewłączonych głośników. Palce najstarszego hyunga leżały subtelnie na kolanie świeżo przefarbowanego bruneta a sam Jin szeptał coś z zmartwionym wyrazem twarzy do młodszego. Producent kiwał głową i gdy coś odpowiedział, obaj mężczyźni spojrzeli na Tae, który właśnie kurczowo ściskał w dłoni mikrofon, wchodząc w najbardziej wymagające tony piosenki. Obaj niemal jednocześnie zmarszczyli brwi po czym Seokjin powrócił do frenetycznego już z lekka szeptania do rapera.
Hoseok otrząsnął się z momentalnej złości z powodu wykluczenia i wzrokiem podążał dalej, wysyłając jedynie Taehyungowi swój jasny uśmiech i kciuki w górę, gdy ten skończył piosenkę. Wokalista zarumienił się i po oddaniu uśmiechu jak najprędzej udał się za kulisy by móc wrócić do hotelu. Namjoon również skończył już swój rehearsal, jako pierwszy, i natychmiast potem uciekł bez jakiegokolwiek pożegnania za scenę. Jimin i Jungkook również zakończyli już ćwiczenia na ten dzień, jednak zamiast wrócić do hotelu, zostali, siedząc razem z tyłu sceny. Siedzieli blisko, opierając się o siebie. Obaj wbijali swoje ciemne oczy w Yoongiego.
Dawniej, jak byli jeszcze trainees, mieli regułę o wzajemnym nie wykluczaniu się. Zawsze wszystko musieli robić wspólnie i jeżeli chcieli gdzieś się udać, bądź coś zrobić mniejszą grupką, to informowali o tym resztę. Teraz gdy byli zabiegani i o wiele starsi, tamta zasada uciekła w zapomnienie, jednak w takich momentach Hoseok żałował, że tak było. Bycie piątym kołem u wozu zawsze było najgorsze.
"Hobi-ssi, zaczynamy" zagrzmiał głos dyrektora artystycznego i Hoseok z westchnięciem stanął na wyklejnioym żółta taśmą iksie.
***
Jimin i Jungkook zatrzymali Yoongiego na korytarzu w części obiektu zarezerwowanego dla artystów. Seokjin, który szedł wtedy z nim bez mrugnięcia powieką poszedł dalej, jedynie na parę setnych sekundy wbijając ciężkie spojrzenie w dwójkę kochanków. Jungkook, który nieszczęśliwie je złapał kątem oka zadrżał lekko.
Korytarze były praktycznie puste. Jedynie dwóch managerów siedziało w jednym z pokoi na kanapie, grając w gry na telefonie i nie odzywając się do siebie. Widząc trójkę jaka została na stadionie jeden z mężczyzn posłał im ostrzegawcze spojrzenie, jednak muzycy to zignorowali. Szli dalej białym korytarzem w zupełnej ciszy. Nie była ona szczególnie napięta. Jedynie gorzka.
W końcu skręcili i weszli do ciemnego pokoju wypełnionego ekwipunkiem muzycznym. Jimin zapalił światło i zamknął za nimi drzwi. Przez chwilę zrobiło się niekomfortowo.
— Słucham — przerwał sucho ciszę najstarszy. Nie lubił owijać rzeczy w bawełnę. Albo do celu, albo w ogóle.
— Przepraszam.. — szepnął cicho Jungkook. Jego wielkie sarnie oczy, były wbite w czubki jego zbyt drogich butów. Min poczuł jak momentalnie cała jego złość odpływa w zapomnienie.
— Za co, przepraszasz, Kookie? — spytał go przenosząc swoje spojrzenie na zwoje ciemnych kabli leżących w nieładzie na podłodze.
— Za to, że spanikowaliśmy. Powinniśmy być tam dla ciebie a zamiast tego-
— Zrobiliście to co musieliście — Min wzruszył ramionami. — Nie jesteście moimi terapeutami ani lekarzami. Jesteście moimi dongseangami i partnerami. Nie macie obowiązku znosić mojej psychozy.
— Hyung — zaczął Jimin ostrożnie, swoim delikatnym głosem. Czasem to irytowało Yoongiego. Nie lubił być traktowany jak dziecko przez swoich partnerów i przyjaciół. Jednak teraz, producent nie miał siły się na niego zezłościć. — Z drugiej strony musisz zauważyć, że nie daliśmy ci ani odrobiny wsparcia w tym czasie.. Nie czuję się, i Jungkook też, z tym dobrze.
Yoongi znów wzruszył ramionami i wrócił do odrywania skórek przy paznokciach. Noony od makijażu się na niego wkurzą za to.
— Nie jestem zły. Byłem.. przez chwilę. Ale teraz mi przeszło. Teraz jestem jedynie zmęczony. Mi odwaliło przez głupotę — "to wcale nie było głupie" szepnął Jungkook ale starszy go zignorował. — a wy oberwaliście przez to rykoszetem. Jin ledwo dał radę udźwignąć całą tą sytuacje, Hoseok tak się zestresował, że znów się zamknął w sobie i pomijając Joona, który zdecydowanie właśnie przechodzi przez kolejną falę depresji, zostaje nam Tae. Który ogólnie źle znosi jakiekolwiek konflikty pomiędzy nami, ale śmierć Uisoo... go zupełnie rozwaliła.
Znów zapadło milczenie, ale Gguk po chwili nie dał już rady i wyciągnął swoje ramiona w kierunku Yoongiego. A Min bez słowa go objął.
I wtedy Jungkook zaczął płakać. I szczerze mówiąc, Yoongi również, a potem Jimin również się rozpłakał i teraz siedzieli w trójkę w pokoju wypełnionym czarnymi kablami, wylewając w postaci łez całą złość, bezsilność i zmęczenie.
I wreszcie świat stał się trochę bardziej znośny.
______
Ummm hej? wróciłam do żywych... no kill pls
Przepraszam was wszystkich <3 Ale przynajmniej wróciłam? przez parę miesięcy w ogóle nie chciałam wracać >~<
Napiszcie mi co tam u was. Nie tęskniłam za pisaniem ale za wami tak :c
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro