Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝓞𝓱, 𝓘'𝓿𝓮 𝓫𝓮𝓮𝓷 𝓪𝓼𝓴𝓲𝓷'

Drobne zaczerwienienie pojawiło się na jego czole. Było ono naprawdę niewielkie - ledwo zauważalne wręcz. Jednak Taehyung wiedział, że już nazajutrz pojawi się tam pryszcz. Przewrócił oczami. Był zirytowany i zmęczony, nie wiedział w sumie dlaczego. Jego twarz, poważna, z mocno zaznaczoną szczęką i dużym nosem była lekko zarumieniona po prysznicu. Mokre włosy przyklejały mu się do czoła a trzydniowy, nierówny zarost pokrywał policzki i brodę. Nie wyglądał ładnie.

Pewnie każdy by się z nim nie zgodził. ARMY, powiedziałyby, że wygląda przystojnie. Jimin i Jin od razu zaczęliby go przekonywać o jego niesamowitej urodzie i o tym, że nie ważne co robi - wygląda przy tym pięknie. Ale Taehyung wiedział, że cały zaczerwieniony z ledwo widocznym wąsem i ciemnymi półksiężycami pod oczami, nie wygląda specjalnie zachęcająco.

Oparł się całym ciałem o umywalkę i spuścił wzrok ze swojego odbicia. Czasem było mu głupio, że skupia się na tak drobnych rzeczach. Ludzie umierają z głodu a Kim Taehyung ma załamanie nerwowe związane z jeszcze-nie-pryszczem w swojej łazience, która kosztowała pewnie roczną pensję przeciętnego koreańczyka.

Głupia sprawa.

Z przyzwyczajenia zagryzł wargę i sięgnął po płyn micelarny by rozpocząć swoją nocną rutynę. Niezręcznie nalał toniku na wacik i zaczął wmasowywać go w skórę brody.

Jutro będzie miał pryszcza, przeziębił się i głos ma ochrypły przez co opóźnił nagrywki do nowego albumu. Jego młodszy brat wciąż mu nie odpisuje a jakaś daleka ciotka ma do niego pretensje. O co? Tego jeszcze nie wie. Znów pokłócił się z Jiminem o drobnostkę jaką były jego buty porozwalane na korytarzu, gdy nagrywali ostatni odcinek Run!BTS poczuł się jak idiota. Hoseok ma dziewczynę.

Hoseok ma... Dziewczynę.

Wrzucił wacik do kosza na śmieci i sięgnął po krem nawilżający.

Która pewnie go bardzo kocha. Ba. Przecież Taehyung wie, że Yoosun bardzo kocha jego hyunga. Spotkał ją. Drobną, uroczą, żartobliwą. Gdy spojrzał jej w oczy, widział jedynie szczerość i życzliwość i wesołe iskierki, jakby cieszyła się, że go widzi. Potraktowała go jakby znali się od lat i byli dobrymi przyjaciółmi i rezerwa Tae wcale nie zbiła ją z tropu.

Tak właściwie to po spotkaniu z nią czuł się jak dupek, bo nie odwzajemnił jej wesołej energii i niewymuszonej uprzejmości. Uśmiechał się jedynie lekko i trochę sztywnie, potakiwał głową gdy opowiadała o sobie.

Fajna dziewczyna, naprawdę. Taehyung rozumiał co Hoseok w niej widział.

Yoosun pewnie była piękna nawet po prysznicu, z jeszcze-nie-pryszczem na czole i workami pod oczami.

Brunet czekał aż krem wsiąknie mu w dłonie.

Czasami się nie udaje. I to jest okej. Taehyung musi sobie odpuścić.


***


Rzeka Han szumiała wesoło, wtapiając się w ogólny rozgardiasz Seulskich przedmieści. Hoseok i Yoongi siedzieli wspólnie na trawie, tuż obok mostu. Krzewy osłaniały ich z niemal każdej strony więc byli niewidoczni z ulicy i okolicznych domów. Jedli kupione w sklepie spożywczym krakersy, które w teorii miały smakować jak pizza, jednak smak chemii był zbyt intensywny, by naprawdę się nimi delektować.

Mimo to dwójka dwudziesto-paro latków z zadowoleniem siedziała nad wodą, odprężając się po długim dniu w studio. Stres potrafił wyjeść cię od środka i ostatnio Yoongi zauważył na czole drobną zmarszczkę. Skłoniło go to głębszych refleksji na temat jego życia i jak ono wyglądało do tej pory. Raper od zawsze był człowiekiem mocno refleksyjnym jednak czasem chodzenie w kółko we własnej głowie, nawet i jego męczyło. Dlatego z radością przyjął propozycję Hoseoka. Posiedzenie nad rzeką wydawało się być dobrym pomysłem.

Rozklekotany ford mondeo przejechał mostem, zostawiając za sobą chmurę szarego dymu i zagłuszając ziewnięcie Hoseoka. Jung rozciągnął ramiona przed siebie, po czym z zadowolonym pomruknięciem ułożył się wygodnie na trawie. Zamknął oczy i wyglądał na tak spokojnego, że Min poczuł ukłucie zazdrości. Jak to jest być Jung Hoseokiem? Mężczyzną z niesmowitym samozaparciem, niesamowitym talentem i urodą? Jak to jest, uszczęśliwiać innych tylko i wyłącznie za pomocą uśmiechu? Jak to jest być lubianym przez wszystkich, których się spotka i kochany przez tych, którzy cię poznają?

Yoongi nie mógł tego wiedzieć. Jego ciało było drobne i szorstkie w dotyku w porównaniu z idealną cerą Hoseoka. Był zawsze odrobinę przygarbiony, kulił się w sobie gdy był w centrum uwagi zamiast promienieć uśmiechem jak tancerz. Mało kto go lubił po pierwszym spotkaniu. Był surowy, poważny i wiecznie zmęczony. A ci którzy decydowali się go bliżej poznać wkrótce z bólem przekonywali się, że nie skłonią go do otwarcia się przed nimi.

Yoongi skrzywił się na myśl o swojej pierwszej dziewczynie. O tym jak bardzo starała się go zrozumieć, dodać mu skrzydeł. A on ją odrzucił. Potem myślał o swoim pierwszym spotkaniu z Areum, o tym jak sztywny był gdy siedziała naprzeciwko niego. A potem o tym ile razy był wybierany jako ostatnia opcja, jakby nigdy nie był wystarczająco dobry. O tym jak inni rapowali i tworzyli lepiej niż on, o tym jak w liceum nauczycielka od matmy kręciła nad nim głową przed oddaniem mu sprawdzianu. O tym jak jak jego najlepszy przyjaciel wybrał heroinę gdy przecież miał jego, a jego hyung zostawił go za sobą w domu z agresywnym ojcem i zmęczoną matką.

— Co tam u Geumjae?

Miał smarkacz wyczucie.

— Nie wiem — skłamał z łatwością. Tak naprawdę wiedział co się dzieje z Geumjae od jego dziewczyny, która była wystarczająco miła by od czasu do czasu wysyłać mu zdjęcia jego starszego brata. I za każdym razem kiedy widział jego uśmiechniętą twarz coś ściskało go w żołądku. Coś dziecinnego, niczym tęsknota za domem.

— A u rodziców?

— Też nie wiem. Nie odzywają się od trzech miesięcy — powiedział, przykrywając drobne drżenie głosu, monotonią swojego tonu.

Obok niego Hoseok dalej leżał na trawie, jednak teraz otworzył oczy i wbijał w niego swoje intensywne spojrzenie. Producent dalej uparcie wpatrywał się w wodę.

— Zależy ci? — zapytał powoli Hobi.

— Co? Na czym?

— Na kontakcie z rodziną?

— Nie — Yoongi zawahał się. — Może tro-.. Tak. Zależy mi — wykrztusił w końcu z trudem, nie odrywając wzroku od rzeki.

— W takim razie zadzwoń do nich.

Starszego mężczyznę ogarnęła nagła fala złości, która zazwyczaj go uderzała gdy ktoś ośmielał się go zkrytykować lub powiedzieć mu co ma robić.

— A niby czemu? Oni też mogą to zrobić. Mogą napisać. Mogą zadzwonić . Mogą zrobić coś... cokolwiek. Mogą pokazać, że im zależy.

Hoseok milczał przez chwilę.

— Ty i ja wiemy obaj, że to tak nie działa — zaczął w końcu, delikatnie akcentując słowo po słowie. — Ludzie tacy jak twoi rodzice, nie zmieniają się z dnia na dzień. Teraz jak jesteś dorosły to możesz mieć z nimi kontakt na własnych warunkach, a te warunki postawiłeś jasne, nie odzywając się do nich przez pierwsze dwa lata po dołączeniu do wytwórni. Może się nie odzywają, bo są przekonani, że ty nie chcesz z nimi rozmawiać, a są za dumni by prosić. Może się wstydzą bo podskórnie wiedzą, że zawalili. W każdym razie, twoja relacja z rodzicami leży w twoich rękach.

Teraz to Yoongi milczał.

— To jest nie fair — powiedział w końcu, słabo.

— Prawda, hyung. Ale kiedy życie było dla nas fair?

_____

hej powróciłam na momencik

co tam u was? mam nadzieję, że jakoś się trzymacie.

<3 co sądzicie o decyzji Taehyunga by odpuścić? Czy macie podobne historie?

<3 czy Yoongi waszym zdaniem, powinien się starać o kontakt z rodzicami? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro