Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

...Stanley się wyprowadził.

Pacyfika P.O.V.

-Że co?! - z niedowierzaniem pyta się Dipper.

Ja wiedziałam. Po prostu wiedziałam! Ech... a to wszystko przeze mnie... Nie powinnam stać na tym głupim przystanku. Powinnam być w stanie uciec, przecież to Dipper mnie gonił! Muszę znaleźć jakiś sposób, żeby odwrócić ich uwagę od siebie. Ja nie mogę tutaj zostać...

-Dlaczego? - pytam się z największym współczuciem w głosie, jakie mogę w sobie znaleźć-to musi być bardzo trudne dla Forda; lecz tak naprawdę nie za bardzo chcę usłyszeć jego odpowiedzi, bo, cóż, trudno się jej nie domyśleć...

-Cóż... Powiedział, że właściwie już odkąd tu wróciliśmy po naszej wspólnej wyprawie Stan'O War'em, wyczuwał jakąś, jak głupio to nie zabrzmi, nieprzyjazną aurę, a kiedy jeszcze wy tu przyszliście, pogorszyła się i powiedział, że po prostu już dłużej tego nie zniesie, bo czuje jakby przez to był tutaj niechciany. Powiedział też, żebym wam przekazał, że to w żadnym wypadku nie jest wasza wina. O mnie za to nic nie powiedział...

Chwila... CO?

-Hej, nie obwiniaj się za takie coś. To nie jest twoja wina. Może po prostu chciał trochę pobyć sam ze swoimi myślami-przecież to musiał być lekki szok, żeby nagle dowiedzieć się w jakiej sytuacji jest Dipper i jak bardzo się zmieniłam. Nie przejmuj się tym okej? - mówię po chwili widząc, że Dipper jest pogrążony w swoich myślach.

-Spróbuj o tym nie myśleć. Może pójdzi-

-Myślicie, że to wszystko może mieć jakiś związek z Bill'em?

Dipper P.O.V.

-Myślicie, że to wszystko może mieć jakiś związek z Bill'em? - przerywam Pacyfice wyrywając się w końcu ze swoich myśli.

W pokoju zapada nieprzyjemne milczenie. I Ford i Pacyfika patrzą się na mnie jednocześnie zdziwiweni i przerażeni moimi słowami. Siedzimy w takiej ciszy jeszcze chwilę, żeby przemyśleć to co powiedziałem, aż w końcu Ford się odzywa:

-To nie jest możliwe, przecież go zabiliśmy. Sam w końcu widziałeś, jak usuwam pamięć Stanley'a, własnego brata, razem z Bill'em...

-Niby tak, ale...

-Ale co?!

W drzwiach do pokoju stoi wujek Stanek. Wszyscy momentalnie milkniemy i patrzymy zdziwieni w jego stronę.

-...Myślałem, że chciałeś się wyprowadzić-

-A CO, TAK BARDZO NIE CHCESZ MNIE NIGDY WIĘCEJ WIDZIEĆ? CHCESZ SIĘ ZNOWU ODE MNIE ODIZOLOWAĆ DOKŁADNIE TAK SAMO JAK WTEDY, W LICEUM?!!! JESZCZE CI NIE STARCZY, ŻE DAŁEM SOBIE SKASOWAĆ CAŁĄ PAMIĘĆ, ŻEBY TYLKO ZNISZCZYĆ TEGO GŁUPIEGO, ŻÓŁTEGO DORITOSA? DO TERAZ MAM JESZCZE PO TYM JAKIEŚ DZIURY W PAMIĘCI! DALEJ PRÓBUJĘ SOBIE PRZYPOMNIEĆ JAKIEŚ SZCZEGÓŁY Z NASZEGO DZIECIŃSTWA!!! CHCECIE MI JESZCZE MOŻE POWIEDZIEĆ, ŻE TO NIC NIE DAŁO?!!!

Znowu zapada zupełna cisza. Niczego nie słychać, tylko ciche tykanie zegara... Chwila... Przecież w tym pokoju nie ma zegara...

-Hej, wy też to słyszycie? - mówię z wyraźnym niepokojem w głosie.

-Dipper, o czym ty mówisz? Czy wszyst-

Nagle wszystkie odgłosy zaczynają niknąć, a wszystko dookoła zaczyna zwalniać i stawać się czarno-białe...

Nie, to nie możliwe... Przecież on nie żył!!!... Ja nie miałem racji... Prawda?

W końcu wszystko się zatrzymuje i zaczyna pojawiać się przede mną zbyt dobrze znany mi żółty trójkąt...

-Nie!!! To nie możesz być ty! PRZECIEŻ CIĘ ZNISZCZYLIŚMY!!!

Krzyczę w desperacji próbując przekonać samego siebie, że to tylko jakiś dziwny sen, że jednak nie miałem racji...

-Cóż, wychodzi na to, że coś wam jednak nie wyszło, czyż nie, Sosenko?~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć ludziki moje kochane, przepraszam, że tak strasznie długo mnie tu nie było i takie to krótkie. Ósma klasa w szkole muzycznej to trochę przesrane, szczególnie jak ma się problemy z samooceną i atakami paniki... Z resztą nie ważne, wiem jak bardzo wkurza tak długie czekanie na nowy rozdział, więc nie przejmujcie się tym >_<

Do następnego, moi kochani psychopaci~😍❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro