Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Pacyfika P.O.V

Ostatnie, co pamiętam to to, że uciekłam w las, a Dipper mnie gonił i złapał. Pamiętam jeszcze jak się szarpałam, próbowałam wyrwać, ale po takim wysiłku straciłam przytomność. Szczerze mówiąc, to ostatnio bardzo mało jadłam. Po prostu nie odczuwałam takiej potrzeby.
Powoli otwieram oczy... Gdzie ja...? O nie! Mogłabym być wszędzie, byle nie tutaj!!! Podnoszę się szybko do siadu, a nawet bym wstała na nogi i uciekła czym prędzej, gdyby nie mroczki przed oczami i czyjaś ręka przytrzymująca mnie delikatnie, acz stanowczo. Opadłam z powrotem na poduszki po czym obróciłam głowę w stronę Dippera. Chyba się martwi... zaraz, martwi? O mnie?! Nie, to niemożliwe...
-Pacyfika, proszę, powiedz mi co się dzieje. Ja naprawdę Ci pomogę, jak tylko będę mógł... ale musisz mi powiedzieć, co jest nie tak...-a jednak.
-... Nie chcę Ci zawracać głowy moją beznadziejną i bezwartościową osobą, więc po prostu...
-Nawet tak nie mów!
-Dipper, ty przecież mnie nie widziałeś przez te trzy lata, więc nie możesz o mnie na razie niczego stwierdzić. Z resztą, pewnie jesteś tu, żeby odpocząć, więc nie zasługuję na Twoją uwagę...
-Pacyfika, posłuchaj mnie. Cokolwiek złego byś nie zrobiła, zawsze, ale to ZAWSZE, zasługujesz na moją uwagę!...
Rozumie chyba, co właśnie powiedział, bo się rumieni.
-... Pacyfika... zależy mi na tobie. Nie chcę, żeby stało Ci się coś złego. Ja...k-kocham Cię...-że co...?
-C-co...?-z niedowierzania aż siadam, a on obok mnie z zakrytą dłońmi twarzą.

Dipper P.O.V

Co ja właśnie powiedziałem?! Przecież ona na pewno nie czuje tego samego... chyba. W każdym razie, zachowałem się jak kretyn.
-Dipper, ja...-chamuj emocje, nie daj się ponieść!
-Ja n-naprawdę...
-Naprawdę CO?!-Nie wytrzymałem...-Pewnie to, że jestem skończonym debilem i głupkiem? Że nadzieja matką głupich? Ale wiesz co? Ja to wszystko już wiem! Nie jestem AŻ tak głupi, żeby nie zauważyć tego po trzech latach słuchania tego od Mabel i rodziców! Myślałem, że chociaż ty się ode mnie nie odwrócisz, ale nie! Od dzisiaj Dipper Pines oficjalnie nie zasługuje ani na przyjaźń, ani na miłość!!! Ja... Po prostu...-Nie wytrzymuję. Łzy same już spływają obficie po moich policzkach.
-P-przepraszam, nie wiedziałam...-Pacyfika ma łzy w oczach, ale stara się tego nie okazywać. I znowu zachowałem się jak kretyn. Opanowuję choć trochę płacz i przytulam dziewczynę niepewnie.
-To ja przepraszam.-mówię cichym, płaczliwym głosem-Nie powinienem dawać ponieść się emocjom. Teraz przeze mnie jesteś smutna, a nawet jeśli mnie teraz nienawidzisz, to nie powinienem się tak unosić.
-Dipper... Ja cię nie nienawidzę... Ja cię też k-kocham.
Nie mogę już dłużej tego w sobie tłumić i wybucham głośnym płaczem, cały czas trzymając ja w ramionach. Dziewczyna też chyba nie umiała powstrzymać emocji, bo czuję, jak coś mokrego cały czas spływa mi na ramię. Mija chyba z dziesięć minut aż w końcu się od siebie oddalamy. Już nie płaczemy. Uśmiechamy się do siebie z oczami spuchniętymi od płaczu, ale wiem, że czujemy to samo:radość, przyjaźń i... MIŁOŚĆ.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro