Rozdział XIV
Wracaliśmy do domu w ciszy trzymając się za ręce. Jego kciuk cały czas gładził mnie po dłoni, a ja rozpływałam się pod tym dotykiem. Nie mogłam uwierzyć we własne szczęście. Dopiero przyjechałam, a już spełniły się moje dwa marzenia. Eddie był ideałem pod każdym względem to właśnie dzięki niemu ten dzień był najlepszym w moim życiu. Spojrzałam na jego twarz, gościł na niej szeroki uśmiech. Nagle on również spojrzał na mnie a ja jak zwykle oblałam się rumieńcem. On tylko lekko się uśmiechnął i ścisnął mocniej moją dłoń. Maszerowaliśmy powoli dzięki czemu mogłam oglądać Londyn nocą, ale niestety nie dałam rady skupić się na widokach, ponieważ moje myśli ciągle były opanowane przez Munsona.
— Możesz wyjść z moich myśli Munson? — chłopak spojrzał na mnie zdziwiony nie wiedząc co się dzieję, na co głośno zaczęłam się śmiać, a na jego twarzy pojawiło się jeszcze większe zdezorientowanie.
— Nie wiem o co chodzi, czemu teraz się śmiejesz? — podrapał się po głowie, a ja dalej się śmiałam.
— Otaczają mnie takie piękne rzeczy. — pokazałam na budynki. — Ale nie mogę ich podziwiać, bo w głowie mam tylko Ciebie. — uderzyłam go delikatnie w ramię.
Stał jak wryty przez chwilę bacznie mnie obserwując, jego wzrok wędrował po całym moim ciele, a mnie przeszła gęsia skórka. Jego oczy pociemniały gdy przycisnął mnie do ściany jednego z budynków za nami. Przełknęłam głośno ślinę i przestałam się ruszać czekając na to co zrobi Eddie.
— Przepraszam kochanie, że tak na Ciebie działam. — przejechał ręką po moim brzuchu zatrzymując się na prawej piersi. Westchnęłam cicho na jego dotyk. — Ty działasz na mnie tak samo, a od czasu tego co wydarzyło się na diabelskim młynie moje myśli wariują. — ścisnął ją delikatnie, a ja ledwo powstrzymałam się od jęku. Po chwili wróciłam do rzeczywistości odpychając chłopaka od siebie. Spojrzał na mnie zdezorientowany.
— Jesteśmy w miejscu publicznym. — powiedziałam od razu widząc, że zastanawiał się co się stało. — Mnie nie kręcą takie rzeczy. — dodałam bez namysłu przypominając sobie akcję w przebieralni, którą opowiadała Sylvia.
— Ok, przepraszam. Nie wiedziałem, że to co stało się przed chwilą będzie dla Ciebie takie nieodpowiednie. — uśmiechnął się sztucznie, na co odpowiedziałam tym samym.
Ruszyliśmy w dalszą drogę, lecz teraz nie trzymaliśmy się za ręce. Cisza między nami również była inna. Westchnęłam w myślach, a szczęście zastąpił smutek. Od zawsze wiedziałam, że Eddie lubił szaleństwa z dziewczynami, skąd więc pomysł, na to że między nami będzie się układać? Może jednak potrafimy być tylko przyjaciółmi? Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Od razu szybko ją wytarłam nie chcąc żeby zauważył ją Munson. Niestety nie udało się.
— Dlaczego płaczesz? — stanął znów na środku chodnika i spojrzał na mnie. Delikatnie podniosłam głowę, żeby uczynić to samo.
— Nic się nie stało. Coś wpadło mi do oka. — skłamałam próbując się uśmiechnąć, ale zamiast tego wyglądało to jak grymas.
— Cholera Nathalie, możesz przestać kłamać mi w żywe oczy!? — krzyknął a moje ciało przeszedł dreszcz strachu, jednakże nie pozostałam mu dłużna.
— A ty możesz przestać na mnie krzyczeć!? Nie dość, że robisz to na środku ulicy to jeszcze bez powodu! — wrzasnęłam i mimowolnie odsunęłam się kawałek od chłopaka, bojąc się jego reakcji.
— Chodź do domu. — wyciągnął do mnie rękę jak gdyby nigdy nic.
— Zabierz tą rękę. — odpowiedziałam zdenerwowana całą sytuacją, odsuwając jego dłoń. Eddie przeklął pod nosem i ruszył w stronę domu, a ja za nim.
Na dworze zaczęło być coraz zimniej, w dodatku byłam już bardzo zmęczona podróżą i dzisiejszym dniem. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie przeżyłam tylu emocji co dzisiaj. Najpierw smutek, zdezorientowanie, szczęście, strach, później znów szczęście teraz smutek. Ciekawe ile jeszcze rzeczy się dzisiaj wydarzy, które zmienią mój humor. Szłam kawałek za Eddiem, który co chwilę odpalał nowego jointa. Wiedziałam, że jeśli tak będzie dalej to od razu po przyjściu do domu pójdzie spać. Z jednej strony chciałam, aby właśnie tak się stało. Chciałam odpocząć, poukładać myśli, ale z drugiej chciałam, żeby położył się razem ze mną i powiedział jeszcze raz, że mnie kocha. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się pod mieszkaniem. Weszliśmy do klatki i skierowaliśmy się na piętro. Eddie otworzył mi drzwi i czekał, aż wejdę. Gdy to zrobiłam spojrzałam w jego stronę. Stał w drzwiach i przeszukiwał kieszenie w spodniach.
— Dlaczego nie wchodzisz? — zapytałam nieśmiało bojąc się odpowiedzi.
— Daj mi dwadzieścia minut. Muszę skoczyć do Brada. — nie czekając na moją odpowiedź zamknął drzwi. Stałam patrząc w tamtą stronę jeszcze kilka sekund po czym weszłam w głąb mieszkania.
Leżałam w łóżku czekając na powrót Eddiego, niestety minęła prawie godzina, a jego dalej nie było. Momentami chciałam wstać i iść do Brada, ale uznałam, że to nie ma sensu. Obróciłam się na bok i przykryłam szczelniej kołdrą, łzy mimowolnie spływały mi po twarzy. Jedyne czego teraz chciałam to znaleźć się w swoim łóżku w Hawkins i spokojnie zasnąć. Wszystko co działo się dzisiejszego dnia przerosło mnie totalnie. Najbardziej zachowanie Eddiego. Najpierw jakieś ataki furii, później poproszenie o bycie dziewczyną, a następnie obrażanie się za to, że nie pozwalam się dotykać na środku ulicy. Westchnęłam ciężko zdając sobie sprawę z tego o czym myślałam kilka dni wcześniej. Munson już nie jest tym samym chłopakiem co kiedyś, pełnym życia i radości. Teraz był zagubiony. W głębi duszy miałam nadzieję, że uda mi się sprowadzić jego dawną wersję.
Obudziło mnie głośne uderzenie o podłogę. Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej i zapaliłam lampkę, która stała obok kanapy. Rozejrzałam się po mieszkaniu i zauważyłam Eddiego, który próbował podnieść się z podłogi. Przetarłam zaspane oczy i spojrzałam na zegarek, który wskazywał trzecią czterdzieści. Długie te jego dwadzieścia minut. Pomyślałam i wstałam z łóżka podchodząc do chłopaka.
— No no, ładnie się urządziłeś. — patrzyłam na niego jak próbował się podnieść, niestety był w takim stanie, że gdyby mnie nie było prawdopodobnie zmuszony byłby do spania na podłodze.
— Orzeszku. Kochanie. — wybełkotał ledwo zrozumiale a ja prychnęłam.
— Teraz kochanie? Dobra nie ważne chodź do łóżka. — złapałam go pod pachę próbując pomóc mu wstać. Chwilę to zajęło, ale na szczęście udało mi się zanieść go do łóżka. Zdjęłam mu buty, koszulę oraz spodnie, a on siedział z głupim uśmiechem. — Z czego się tak cieszysz co? — zapytałam odkładając jego ubrania na krzesło.
— Cieszę się, że to właśnie ty mnie rozbierasz. Gdybym dzisiaj wszystkiego nie zjebał to może pozwoliłabyś mi rozebrać siebie. — powiedział niewyraźnie, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
— Bardzo możliwe, a teraz śpij. — zasalutował mi w odpowiedzi po czym położył się na łóżku. Wzięłam głęboki oddech i skierowałam się do kuchni żeby napić się wody. Gdy wyciągałam szklankę z szafki usłyszałam jak chłopak mruczy coś pod nosem. Nalałam sobie wody i podeszłam trochę bliżej żeby posłuchać.
— Ona mnie kocha, a ja kocham ją. Co takiego zrobiłem w życiu, że dostałem kogoś takiego? — beknął delikatnie po czym kontynuował. — Ja przecież wszystko zniszczę, a nie chcę tego. Nie chcę jej ranić. — po chwili usłyszałam cichy płacz. Od razu odstawiłam szklankę na blat i podbiegłam do Eddiego.
— Hej, co się stało? — usiadłam obok niego zdejmując mu kosmyki włosów z twarzy. On tylko spojrzał na mnie i zaczął płakać jeszcze bardziej. — Eddie proszę przestań. — z moich oczu również zaczęły wypływać łzy.
— Przepraszam, że jestem takim chujem. Powinnaś teraz śmiać się z moich żartów, albo jęczeć pod moim dotykiem. — te słowa spowodowały ciepło, które rozeszło się po całym moim ciele.
— Jeszcze nie raz będę jęczeć przez twój dotyk. — oznajmiłam. — Ale co do tych żartów to wątpię, żebym się śmiała. Zawsze walisz sucharami. — zaśmiałam się przez łzy, a on zrobił to samo. — A teraz idź spać, porozmawiamy jutro.
— Dobrze. A czy możesz się do mnie przytulić? — zapytał gładząc moją dłoń.
— Oczywiście. — zgasiłam lampkę i weszłam na łóżko położyłam głowę na klatce piersiowej Eddiego, a on okrył mnie ramieniem. Przez chwile poczułam się jak kiedyś gdy nocowałam w jego przyczepie. Delikatny uśmiech wkradł się na moją twarz gdy pomyślałam o tych wspomnieniach.
— Kocham Cię Orzeszku. — powiedział całując mnie w czoło, tym samym wyrywając mnie z myśli.
— Ja Ciebie też kocham. — wtuliłam się w niego jeszcze mocniej a po chwili znalazłam się w krainie Morfeusza.
Rano obudziło mnie światło przedzierające się przez zasłony. Delikatnie otworzyłam oczy, które musiały przyzwyczaić się do światła słonecznego. Usiadłam na łóżku rozglądając się po mieszkaniu w poszukiwaniu Munsona, ale nigdzie go nie było. Już zaczęłam się bać, że znów poszedł do Brada, ale na szczęście na szafce obok kanapy leżała mała karteczka. Podniosłam ją i zaczęłam czytać.
Orzeszku, poszedłem do sklepu po produkty na obiad. Twój CHŁOPAK Eddie.
Zaśmiałam się patrząc jak słowo chłopak napisał z dużych liter. Odłożyłam kartkę na miejsce i spojrzałam na zegarek, była prawie trzynasta. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak długo spałam. Wstałam z łóżka podchodząc do szafy po ubrania na dzisiejszy dzień. Gdy już wszystko miałam przygotowane, ruszyłam do łazienki, żeby wziąć prysznic i ogarnąć swój wygląd, który po wrażeniach wczorajszego dnia nie był najlepszy. Miałam straszne wory pod oczami, w których wyglądałam jakbym była co najmniej kilka lat starsza. Przetarłam twarz rękoma po czym zaczęłam się rozbierać z piżamy, a następnie weszłam pod prysznic. Ciepły strumień wody działał na mnie kojąco. Sięgnęłam po swój ulubiony płyn do kąpieli o zapachu wanilii i zaczęłam wcierać go w ciało. Kilka minut później gdy już się wytarłam zauważyłam, że zapomniałam zabrać ze sobą bielizny. Westchnęłam cicho owijając wokół ciała ręcznik i wychodząc z toalety. Od razu zauważyłam Eddiego, który stał w kuchni mieszając coś na kuchence. W ogóle nie było po nim widać, żadnych oznak tego, że wczoraj był tak bardzo pijany. Trochę zestresowana tym, że jestem w samym ręczniku podeszłam do szafy wyjmując z niej bieliznę.
— Dzień dobry kochanie. — usłyszałam głos Eddiego z kuchni. Odwróciłam się w jego stronę. Stał patrząc na mnie z uwodzicielskim uśmiechem.
— Em, dzień dobry. — powiedziałam, a moja twarz płonęła z zawstydzenia. Jeszcze gdyby tego było mało chłopak zaczął iść w moją stronę.
— Chciałem Cię przeprosić, za to co działo się wczoraj. Nie wiem co we mnie wstąpiło. — przerwałam wchodząc mu w zdanie.
— Nie jestem zła. — uśmiechnęłam się odpowiadając szczerze.
— Orzeszku proszę nie przerywaj mi. — powiedział z poważną miną, na co tylko przytaknęłam głową. — Jeśli chodzi o tą sytuację na ulicy. Nie chciałem, żeby zabrzmiało to jakby zależało mi tylko na seksie z tobą, albo co gorsza na nie wiadomo jakich szaleństwach. Wiem, że jeszcze tego nie robiłaś i mam nadzieję, że dalej chcesz zrobić to ze mną. — przerwał na chwilę patrząc mi prosto w oczy. — A co do tego w jakim stanie wróciłem wczoraj to nie mam dobrego wytłumaczenia. Czułem się jak ostatni gnojek po tym co było na ulicy i niestety wybrałem zły sposób na odreagowanie. — z jego twarzy dało się wyczytać smutek oraz wstyd. Złapałam go za policzki i przyciągnęłam do krótkiego pocałunku.
— Tak jak już mówiłam nie jestem zła. I dalej chcę mieć swój pierwszy raz z Tobą. Nie wyobrażam sobie lepszego kandydata, bo nie dość, że jesteś moim chłopakiem to w dodatku najlepszym przyjacielem. A tak poza tym bardzo Cię kocham. — jego twarz rozpromieniła się. Teraz to on złożył na moich ustach pocałunek.
Całował mnie delikatnie prawie niewyczuwalnie, a ja zaczęłam pragnąć więcej niż tego co dał mi na diabelskim młynie.
— Chcę to z Tobą zrobić teraz. — powiedziałam przerywając pocałunek.
— Jesteś pewna, że tego chcesz? — zapytał, a ja w odpowiedzi wpiłam się mocno w jego usta. — Zaczekaj skarbie, muszę wyłączyć kuchenkę. — niechętnie wypuściłam go z objęć patrząc na każdy jego ruch, nie mogąc doczekać się tego co za chwilę się wydarzy.
Gdy tylko podszedł do mnie od razu wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. Położył mnie na nim delikatnie, tak jakbym była z porcelany. Stanął przede mną zdejmując koszulkę, a następnie wszedł na łóżko. Zawisł nade mną z rękami po obu stronach mojej głowy. Schylił się i delikatnie zaczął całować moją szyję. Zostawiał na niej mokre ślady co już doprowadzało mnie szaleństwa, a to był dopiero początek. Oderwał się od mojej szyi i podniósł się trochę łapiąc za skrawek ręcznika. Delikatnie i powoli zaczął go ze mnie ściągać odsłaniając moje nagie ciało. O dziwo nawet się nie spięłam. Pragnęłam go tak bardzo, że nie przeszkadzało mi to, że leżę przed nim naga. Jego wzrok podróżował po moim ciele. Miałam wrażenie, że próbuję zapamiętać każdy jego kawałek.
— Jesteś tak kurewsko piękna. — powiedział, po czym złapał w dłonie moje piersi. Westchnęłam głośno, gdy jedną rękę zastąpiły usta. Delikatnie ssał mój sutek co jakiś czas go przegryzając. Po chwili jego usta zaczęły zjeżdżać po moim brzuchu coraz niżej, aż poczułam je tam gdzie najmniej się ich spodziewałam. Jego język wił się na mojej łechtaczce tak jak ja pod jego dotykiem. Jęczałam głośno. Przyjemność, której doświadczałam była o wiele większa niż mogłam się spodziewać. Do języka doszedł jeszcze palec, który wsadził we mnie od razu zaczynając nim poruszać. Nie mogłam już wytrzymać czułam, że za chwilę osiągnę swój drugi w życiu orgazm, ale Eddie chyba to zauważył i odsunął się ode mnie. Zaczął rozpinać swoje spodnie zdejmując je wraz z bokserkami. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłam jego męskość. Podniecenie wzrosło we mnie jeszcze bardziej chodź nie ukrywam trochę przeraziła mnie wizja tego, że za chwilę, we mnie wejdzie.
— Wszystko dobrze kochanie? Możemy przerwać jeśli nie jesteś gotowa. — nie odpowiedziałam mu tylko usiadłam i złapałam jego przyrodzenie w dłoń. Zaczęłam przesuwać ręką po jego członku, a on odchylił głowę do tyłu. Wyczułam, że zaczęło mu mocniej bić serce. Ciche jęki wydobywały się z jego ust. Po kilkunastu przesunięciach ręką jego oddech stał się płytki, a jęki coraz głośniejsze.
— Orzeszku musisz przestać inaczej będą nici z seksu. — powiedział dysząc głośno. — Połóż się. — przestałam go dotykać i wykonałam polecenie. Chłopak wstał i poszedł do łazienki. Chwilę później wyszedł z niej z prezerwatywą w ręku. Wyjął ją z opakowania i założył na swoją twardą męskość. Zawisł nade mną i patrząc mi w oczy zaczął się we mnie delikatnie wsuwać. Gdy był już w środku poczułam ból, który nie był wcale taki straszny jak myślałam.
— Czemu się nie poruszasz? — zapytałam ledwo słyszalnie.
— Czekam, aż minie twój ból. — odpowiedział z troską w głosie.
— Już minął — powiedziałam podniecona, a on od razu zaczął powoli i delikatnie się poruszać oraz całować mnie w usta. Z każdym pchnięciem, ból znikał coraz bardziej, aż w końcu zastąpiła go niezwykła przyjemność, przez co zaczęłam pragnąć więcej. — Szybciej, proszę. — wyspałam.
— Jak sobie życzysz kochanie. — chłopak od razu spełnił moje żądania. Zaczął poruszać się o wiele szybciej doprowadzając moje ciało do szaleństwa. Nasze jęki echem rozchodziły się po pokoju, a ja zaczęłam być coraz bliżej orgazmu. Po chwili głośny jęk wydobył się z moich ust i poczułam jak zaciskam się na członku Eddiego, a ciało rozpada mi się na tysiąc kawałków. Ta przyjemność, która zalała moje ciało była o wiele większa niż ta z diabelskiego młyna. Gdy już trochę uspokoiło się moje ciało spojrzałam na Eddiego, który dalej wykonywał we mnie płynne ruchy. Patrzył mi w oczy. Widziałam w nich, że jest blisko. Po chwili jęk wyrwał się również z gardła Munsona oświadczając, że on również doszedł. Położył się na mnie nie wychodząc z mojego wnętrza.
— I jak było skarbie? — zapytał gdy jego oddech trochę się uspokoił. Spojrzałam na niego wzrokiem pełnym miłości.
— Było tak cudownie, że teraz nie będziesz miał, ani chwili spokoju. — pocałowałam go w czoło uśmiechając się.
— Mm, to mi odpowiada. — również się uśmiechnął, wychodząc ze mnie i kładąc się obok. Od razu położyłam mu głowę na piersi, nasłuchując jak jego serce zaczyna bić już w normalnym tępie.
Nie wiem jak, ale jakoś udało mi się sklecić scenę +18. Mam nadzieję, że dało się ją przeczytać. :) Piszcie co o niej sądzicie, bo ja nie jestem do niej przekonana :3
Kochani, jeśli rozdział się podobał zostawcie gwiazdkę, komentarz lub obserwację dzięki, której będziecie dostawać powiadomienia o nowym rozdziale <3
Miłego poniedziałku! Buziaki! :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro