Rozdział XIII
Stałam przed jedną z walizek, której jeszcze nie wypakowałam zastanawiając się w co się ubrać. Nie wiedziałam co planuje Eddie co jeszcze bardziej utrudniało sprawę. Wyjrzałam przez okno żeby zobaczyć w jakich ubraniach chodzą ludzie, ale zbytnio mi to nie pomogło. Jedni ubrani byli w letnie ubrania, krótkie rękawki, krótkie spodenki. A inni mieli na sobie bluzy, kurtki a co niektórzy nawet czapki. Przewróciłam oczami już delikatnie zdenerwowana. Westchnęłam cicho i ruszyłam z powrotem do walizki grzebiąc w niej po raz kolejny. Po chwili uznałam, że pierwszą rzecz, którą wyjmę ubiorę i do niej dobiorę resztę. Zamknęłam oczy i szybkim ruchem wyjęłam cienki materiał. W głębi duszy modliłam się żeby nie okazało się to częścią od piżamy. Otworzyłam oczy i odetchnęłam z ulgą. W ręku trzymałam cienką bordową sukienkę do kolan z delikatnie rozkloszowanym dołem. Uśmiechnęłam się widząc, że będzie idealna. Wstałam od walizki podchodząc do torby, w której miałam buty. Wyjęłam z niej czarne szpilki i odłożyłam obok sukienki. Patrzyłam na ubrania przede mną dziwiąc się, że je ubiorę. Lubiłam chodzić w sukienkach, ale szpilki ubierałam tylko wtedy kiedy była specjalna okazja. Chwilę jeszcze tak stałam przyglądając się, aż w końcu uznałam, że jednak wolę moje glany. Odłożyłam obcasy z powrotem do torby i zamknęłam ją odkładając na mały korytarzyk. Uśmiechnęłam się triumfalnie wiedząc, że teraz muszę się już tylko ubrać i umalować. Z racji tego, że Eddie właśnie brał prysznic postanowiłam przebrać się w salonie. Zdjęłam szybko ubrania, które miałam na sobie założyłam sukienkę i kabaretki, które znalazłam wcześniej podczas wypakowywania. Gdy już się całkowicie ubrałam usiadłam przed malutkim biurkiem, które stało w rogu pokoju. Położyłam na nim moje lusterko i zaczęłam się malować. Nałożyłam cień do powiek i pomalowałam delikatnie rzęsy. Po chwili byłam gotowa. Wstałam od biurka zamierzając schować kosmetyczkę, ale gdy odwróciłam się w stronę mojej szafy wyleciała mi z rąk. Eddie stał w samym ręczniku owiniętym wokół bioder opierając się o kanapę i patrząc na mnie z uśmiechem. Z jego włosów spadały krople wody, które powoli spływały po jego klatce piersiowej. Analizowałam każdy kawałek jego odkrytego ciała i zdałam sobie sprawę, że strasznie schudł odkąd widziałam go ostatnim razem bez koszuli. Chciałam go zapytać, czy żywi się odpowiednio, ale pech chciał, że mój wzrok skierował się na ręcznik, który zasłaniał aktualnie rzecz, którą chciałam zobaczyć najbardziej. Nie panując nad tym co robię przygryzłam wargę dalej się przyglądając.
— Ekhem. — wyrwał mnie z transu. — Za muzeum się płaci. — zaśmiał się na co pokazałam mu środkowy palec.
— No wybacz, ale gdyby przed Tobą stanął ktoś półnagi też byś się przyglądał. — założyłam ręce na piersi patrząc na jego rozpromienioną twarz.
— Zależy kim by była ta osoba. — puścił mi oczko, po czym podszedł do swojej szafy wyjąć ubrania. Gdy już je wyjął skierował z powrotem do łazienki zatrzymując się na chwilę przed drzwiami i odwracając się do mnie. — Cudownie wyglądasz Orzeszku.— po tych słowach wszedł do toalety i zamknął za sobą drzwi. Zaśmiałam się nerwowo z całej tej sytuacji, podniosłam kosmetyczkę i odłożyłam ją na miejsce.
Minęło prawie pół godziny odkąd Eddie poszedł do toalety. Słyszałam odgłos suszarki do włosów i westchnęłam wiedząc, że jeszcze trochę w niej posiedzi. Wstałam z kanapy z zamiarem rozejrzenia się po mieszkaniu chłopaka, mając nadzieję, że znajdę sobie coś ciekawego do roboty. Moją uwagę przykuł czarny notes leżący na wiszącej półce obok kilku płyt. Już miałam po niego sięgnąć gdy nagle uznałam, że nie wypada go tak po prostu czytać. Odeszłam od półki i usiadłam z powrotem na kanapie czekając, aż książę skończy się ogarniać. Mogę przysiąc na Boga, że nie znałam żadnej dziewczyny, która dłużej siedziałaby w toalecie niż on. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że nie widać tego po nim. Nagle usłyszałam, że drzwi od łazienki otwierają się. Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam coś co zaskoczyło mnie bardziej niż cokolwiek innego. Eddie szedł w moją stronę, zapinając guziki od białej koszuli.
— Ja nie mogę! — wrzasnęłam na jego widok. Pierwszy raz odkąd go znam zobaczyłam go w koszuli. Zawsze miał na sobie zwykłe t shirty z logiem Klubu Ognia Piekielnego, albo z jakimiś zespołami.
— Podoba Cię się? — zapytał uśmiechając się nonszalancko.
— Muszę przyznać, że aktualnie jesteś najprzystojniejszym facetem jakiego kiedykolwiek widziałam. — wstałam z kanapy i podeszłam do niego pomagając mu zapiąć guziki na nadgarstkach.
— Aktualnie? — zaśmiał się patrząc na mnie. — A wcześniej kto mi się przyglądał jak zahipnotyzowany, gdy stałem w samym ręczniku? — złapał mnie za biodra przyciągając do siebie.
— No wiesz. — zaczęłam zawstydzona. — Wtedy wyglądałeś jeszcze lepiej. — uśmiechnęłam się niepewnie patrząc w jego oczy. Widziałam w nich ogień.
— Jesteś niesamowita wiesz? — zmienił temat a ja dalej wpatrywałam się w niego. Teraz czułam się naprawdę jak zahipnotyzowana. Przysunął swoje usta powoli i delikatnie mnie pocałował.
Szliśmy obok siebie ulicami Londynu. Na dworze było już ciemno, ale dzięki wszystkim bilbordom oraz szyldom, słońce nie było potrzebne, ponieważ oświetlały one drogę. Nie wiedziałam dokąd się kierujemy, ponieważ Eddie nie chciał dać mi nawet wskazówki. Wyciągnęłam z torebki papierosy. Wyjęłam z paczki jednego dla siebie, i poczęstowałam Eddiego.
— Mam coś lepszego. — powiedział grzebiąc w kieszeni. Po chwili wyjął z niej jointa. — Mówiłem Ci, że jak przyjedziesz to zapalimy. — uśmiechnął się odpalając go.
— Fakt coś wspominałeś. — schowałam papierosy z powrotem do torebki i czekałam, aż chłopak da mi skręta. Po wzięciu kilku głębszych buchów podał mi go. Zaciągnęłam się delikatnie i ku mojemu zdziwieniu zaczęłam głośno kaszleć. Od bardzo dawna nie miałam problemu z kaszlem podczas palenia marihuany.
— Chyba dawno nie paliłaś co? — zapytał zmartwiony klepiąc mnie po plecach.
— Ostatni raz paliłam przed.. — urwałam w trakcie zdania przypominając sobie te okropne czasy. — Przed Twoim zniknięciem. — dokończyłam smutno. Chłopak wyrzucił blanta, którego mu oddałam i przytulił mnie mocno do piersi.
— Jeszcze raz Cię za to przepraszam. — oznajmił a ja poczułam jak jego serce zaczęło bić szybciej.
— Było minęło. — odsunęłam się od niego i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Szliśmy jeszcze jakieś dwadzieścia minut i moim oczom ukazał się w oddali Diabelski Młyn. Zatrzymałam się i delikatny pisk podniecenia wydobył się z moich ust. Od dziecka marzyłam, żeby go zobaczyć i do niego wsiąść. Eddie spojrzał na mnie zdziwiony.
— Co jest Nath? — zapytał a ja wskazałam palcem na młyn. — London Eye* tam właśnie idziemy. — wybałuszyłam na niego oczy.
— Naprawdę? — zapytałam czując jak szczęście wypełnia każdy obszar mojego ciała.
— Tak, kiedyś przeczytałem kawałek twojego pamiętnika. Pisałaś w nim, że marzy Ci się przejażdżka na Diabelskim młynie. Teraz mam okazję spełnić to marzenie. — dalej patrzyłam na niego niedowierzając. Nawet nie byłam zła, że czytał mój pamiętnik. Podeszłam do niego stanęłam na palcach i wpiłam się mocno w jego usta.
— Dziękuję! — krzyknęłam gdy tylko się od siebie odsunęliśmy. Nie dając mu czasu na odpowiedź złapałam go za rękę i pociągnęłam szybko w kierunku London Eye.
Kolejka była długa, ale to mi nie przeszkadzało. Byłam tak bardzo zafascynowana widokiem, że nie zwracałam na nic uwagi. No może jedynie na Eddiego, który w ogóle się nie odzywał tylko cały czas patrzył na mnie z uśmiechem. Kilkanaście minut później nadeszła nasza kolej, aby kupić bilety.
— Dobry wieczór, poproszę dwa bilety. — oznajmił Eddie wyciągając portfel z kieszeni spodni.
— Dobry wieczór. Oczywiście. — sprzedawca biletów uśmiechnął się miło urywając dwie wejściówki i wręczając je Eddiemu. — To będzie trzydzieści pięć funtów. — chłopak wręczył obliczoną kwotę i w zamian dostał bilety. Podziękował grzecznie i łapiąc mnie za rękę ruszył w stronę naszego wagonika.
Weszliśmy do środka siadając wygodnie i czekając na start kolejki. Nie mogłam się doczekać. Sam fakt, że za chwile miało się spełnić jedno z moich małych marzeń to w dodatku stanie się to z miłością mojego życia. Spojrzałam na Eddiego, który siedział bawiąc się swoimi sygnetami, które miał na palcach. Dosłownie sekundę później młyn ruszył, a chłopak zesztywniał.
— Eddie, wszystko dobrze? — spojrzałam na niego z troską.
— T..tak. — odpowiedział niepewnie zamykając oczy.
— Nie kłam. Przecież widzę, że coś jest nie tak. — oburzyłam się delikatnie. Nie lubiłam kłamstwa.
— Jak Ci powiem to nie będziesz się śmiała? — zapytał z poważnym wyrazem twarzy.
— Oczywiście, że nie. — położyłam mu dłoń na kolanie delikatnie je masując, żeby dodać mu otuchy. Położył swoją rękę na mojej i ścisnął ją delikatnie.
— No dobrze. — wziął głęboki oddech. — Mam lęk wysokości. — szepnął pod nosem ledwo słyszalnie.
— Eddie znamy się już tak długo, dlaczego nic mi nie powiedziałeś? — zapytałam gładząc go po spiętych z przerażenia plecach.
— Bo chciałem spełnić twoje marzenie. Chciałem być jego częścią. — odpowiedział wracając do zabawy pierścionkami. Spojrzałam na widok, który był cudowny chciałam dalej patrzeć, ale uznałam, że obok mnie siedzi ktoś kto jest zdecydowanie bardziej wart mojej uwagi niż Londyn z powietrza.
Wstałam z miejsca i ku zdziwieniu Eddiego usiadłam na nim okrakiem całując go czule w usta. Od razu oddał pocałunek ze zdwojoną siłą. Całował moje usta, a następnie brodę schodząc do szyi. Cichy jęk wydobył się z moich ust, gdy przygryzł płatek mojego ucha. Jego ręce błądziły po moich plecach, aż w końcu jedna z nich ścisnęła mój pośladek, a druga zawędrowała w okolice bikini. Chłopak delikatnie masował moje udo, a ja pragnęłam poczuć jego dotyk w innym miejscu.
— Proszę dotknij mnie tam. — powiedziałam podczas pocałunku.
— Jesteś pewna? Nie chcę żebyś robiła coś czego możesz później żałować. — odpowiedział patrząc mi w oczy.
— Jestem pewna. Zrób to proszę. Pragnę tego. — znów zaczęłam go całować, a moje usta rozszerzyły się lekko dając mu znak, że chcę poczuć jego język na moim.
Podniecenie, które właśnie we mnie buzowało stało się jeszcze większe gdy poczułam jak Eddie przesuwa na bok moje majtki i dotyka mnie tam gdzie prosiłam. Zataczał powoli kółka na mojej łechtaczce całując moją szyję. Odchyliłam głowę do tyłu dając mu jeszcze lepszy dostęp do mojej szyi. Jęczałam i wiłam się pod jego dotykiem. Nigdy nawet nie wyobrażałam sobie, że to może być takie przyjemne. Nagle niespodziewanie poczułam jak jeden jego palec wsuwa się do mojego środka. Jęknęłam jednocześnie z bólu jak i z przyjemności.
— Jesteś tak cudownie mokra Skarbie. — wyszeptał do mojego ucha, a ja czułam, że niedługo osiągnę swój pierwszy w życiu orgazm. Eddie chyba to zauważył ponieważ zaczął poruszać palcem trochę szybciej. — No dalej, dojdź dla mnie. — z moich ust wyrwał się głośny długi jęk. Przez moje ciało właśnie przeszła największa przyjemność jakiej kiedykolwiek doświadczyłam. Chłopak wyjął ze mnie palec i pocałował w czoło. Spojrzałam na niego.
— Dziękuję, to było cudowne. — uśmiechnęłam się trochę zawstydzona i zeszłam z niego siadając z powrotem na swoje miejsce.
— Cała przyjemność po mojej stronie. — również się uśmiechnął. — A jak się czujesz? Nie boli Cię.
— Troszkę, ale na pewno za chwilę przejdzie. — zauważyłam, że trochę posmutniał. — Eddie naprawdę wszystko okej. Cieszę się, że to się stało i wiedz, że chciałabym żeby wszystko inne również działo się z tobą, żebyś to ty był moim pierwszym. Oczywiście jeśli tylko będziesz chciał. — spojrzał na mnie zaskoczony.
— Oczywiście, że będę chciał. — pogładził mnie po policzku. — Tylko najpierw chciałbym o coś zapytać. — znów spoważniał patrząc na mnie przenikliwie.
— Pytaj o co tylko chcesz. — dodałam mu otuchy.
— Zostaniesz moją dziewczyną Nathalie? Nie chcę już być tylko twoim przyjacielem. Chcę mówić wszystkim, że jesteś tylko moja. Poza tym kocham Cię kurewsko mocno. Nigdy do nikogo nie czułem tak mocnej miłości. — łzy szczęścia zaczęły spływać po moich policzkach. Patrzyłam na niego nie mogąc uwierzyć, że właśnie o to zapytał i że wyznał mi po raz kolejny miłość.
— Oczywiście, że zostanę twoją dziewczyną. — uśmiechnęłam się szeroko łapiąc jego twarz w dłonie. — I również bardzo Cię kocham. — przycisnęłam usta do jego całując go namiętnie. Ten dzień był cudowny. Najpierw Diabelski młyn, a teraz to. Spełniłam dwa marzenia w jeden wieczór. A ja głupia nie chciałam przylecieć.
*London Eye - w latach 80 jeszcze nie istniał, ale na rzecz opowiadania uznajmy, że tak. :)
Cześć i czołem!
Przychodzę do Was z nowym rozdziałem trochę szybciej niż zawsze, cieszycie się? :)
P.S.
Scena dla dorosłych była pierwszą w moim życiu. Jak uważacie napisałam ją w miarę okej czy lepiej już więcej nie dodawać takich scen w opowiadaniu? Dajcie znać co myślicie.
Pozdrawiam!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro