~3~
Minęło już kilka dni odkąd żółwie uratowały cię od niedoszłych gwałcicieli. Kręgosłup dalej cię bardzo bolał i nie mogłaś chodzić, ale za to rany na brzuchu goiły się bardzo szybko.
Przez te parę dni spędzonych wśród mutantów mogłaś powiedzieć o nich kilka rzeczy.
Leonardo - ,,wielki" przywódca, cały czas rzuca jakimiś durnymi tekstami ze swojego ukochanego serialu ,,Gwiezdni Herosi". Niby taki najstarszy, a najbardziej dziecinny. Ma tendencje do wymądrzania się, co doprowadza cię do szału. Nie przepadasz za nim, z wzajemnością.
Mickey - najmłodszy, od razu widać. Krzyczy, biega i wszędzie jest go pełno, ale dba o ciebie jak nikt inny. Czujesz do niego pewnego rodzaju sympatię co sprawia, że czasami bronisz go przed Raphem.
Donnie - jako samouk nauczył się wszystkiego o nauce, medycynie i mechanice. Jest najbardziej zdolny i najmądrzejszy z całej czwórki, co czasem czyni go obiektem drwin. Jest to twój przyjaciel, potrafi znieść twoje wybuchowe humorki i różne grymasy. Często rozmawiacie i czasem zwierzasz mu się.
Raph - chodząca enigma. Nie odzywa się za wiele i często przesiaduje u siebie w pokoju. Czasami zamienicie kilka słow, ale...na tym się kończy. Lubisz go i chciałabyś mieć z nim lepszy kontakt, ale on nie wyraża podobnych chęci. Don opowiadał, że przed twoim przybyciem był całkiem inny, ale nie potrafiłaś sobie tego wyobrazić...
Siedziałaś sobie właśnie u Donniego w laboratorium. Zmieniał ci opatrunek, ale nie przeszkadzało wam to w miłej rozmowie.
- Wow [T.I]! Rany zagoiły ci się perfekcyjnie!? - ucieszył się mutant.
- Ale szybko! Przynajmniej to z głowy.
- Możemy zacząć twoją rehabilitację. Pierwszy etap to będą ćwiczenia w naszym zbiorniku wodnym. - powiedział z entuzjazmem.
- Super! Na co w takim razie czekamy? Idziemy!
- Ale...to będzie wymagało od ciebie rozebrania się chociaż do bielizny i...Raph...
- Co Raph?
- To on będzie cię rehabilitował. Ja nie mam czasu, a Raph potrafi coś takiego zrobić. Miał podobną kontuzję. - powiedział Don.
Niby wszystko ok, ale...prawie wcale nie rozmawiacie i nie miałaś pojęcia, jak będzie się zachowywać. Fakt, że ufałaś mu najbardziej jednak pozwolił ci się zgodzić na taki układ.
***
Godzinę później już znajdowałaś się z Raphem nad ,,basenem". Trzymał cię w stylu panny młodej.
- Zamknij oczy i rozluźnij mięśnie... - wyburczał dalej trzymając cię na tafli wody pozwalając, by lekkie fale delikatnie masowały twoje plecy.
Przyjemnie było. Nawet bardzo.
Dawno nie spędziłaś z Raphem tyle czasu. Nie czułaś wstydu, ani nie panowała niezręczna atmosfera. Wszystko było takie naturalne. Jego dotyk, zapach i głos. Czułaś się tak właściwie...tak, to było właściwe. Nic udawanego.
Raph pozwolił ci się trochę pounosić na wodzie, jednak ciągle asekurował się lekko rękoma. Przechodził cię dreszcz za każdym razem, kiedy jego czubki palców delikatnie muskały twoje plecy.
Chciałaś, aby ta chwila trwała wiecznie. Raph był jedynym żółwiem, który nie dał ci się w całości poznać. No dobra znałaś go z tej brutalnej strony, ale jego delikatną stronę widziałaś po raz pierwszy.
- Dobrze, na dzisiaj już koniec. - powiedział Raph i delikatnie chwycił cię w stylu panny młodej. Spojrzałaś się na niego, ale on patrzył się przed siebie. Wyszedł z basenu po schodkach i posadził cię na skraju basenu, chwytając za ręcznik. Owinął cię nim i ponownie podniósł.
Wszystko odbyło się bez słowa.
Taki delikatny...
Wszedł do swojego pokoju i położył cię na swoim łóżku. Przykrył cię kołdrą i delikatnie poklepał cię po twoich (k.w) włosach.
- Jesteś dzielna. A teraz wypocznij i wygrzej się. Jeszcze tylko brakuje nam zasmarkanej ciebie. - uśmiechnął się lekko w twoją stronę i wyszedł z pokoju, gasząc za sobą światło.
Nie bardzo wiedziałaś co to było. Pierwszy raz odezwał się do ciebie tak delikatnie, tak słodko...
~~~~~~~~~~~~~
Trochę mnie nie było, co? XD moje konto było zhakowane przez pewien czas, i w sumie nie dawno odzyskałam. Przepraszam wszystkich, którzy do mnie pisali za brak odpowiedzi. Yto tak. Postaram się publikować rozdziały regularnie
Jeeeeej
Także ten, do następnego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro