3. Imię
Jakiś mężczyzna pociągnął Yonę, zmuszając ją do ruchu. Dziewczynka ze zdumieniem zauważyła, że na chwilę straciła kontakt z rzeczywistością i nie miała najmniejszego pojęcia, kto ją kupił. Wciąż nie docierało do niej, że oto ot, tak, przestała być człowiekiem i stała się czymś porównywalnym do mebla.
- Pospiesz się, aukcja nadal trwa! - skarcił ją ktoś. Pieniądze przeszły z rąk do rąk i oto Yona stanęła przed dość młodą kobietą o ciemnej karnacji. Nie mogła mieć ona nawet 30 lat, a jej strój przypominał lekko dziewczynce co niektórych wojowników w pałacu: oto bowiem kobieta posiadała przy sobie niezliczoną ilość broni, a jej wzrok zerkał dumnie na boki.
- A więc to jest twój nowy nabytek warty 70 ryo, kapitanie? - jęknął blondwłosy chłopak stojący obok kobiety. Przy jego pasie wisiał miecz, a jego oczy zerkały na Yonę ciekawie - Po co ją kupiłaś? Mamy wystarczająco dużo gęb do wykarmienia.
Kobieta nazwana kapitanem jedynie wzruszyła ramionami, po czym szorstko chwyciła czerwonowłosą dziewczynkę za ramię i zaczęła oddalać się od podestu; chłopak podążył za nimi.
- Jeśli nie chcesz trafić do kogoś gorszego, trzymaj się nas - mruknęła kobieta, przedzierając się przez obóz. Yona ponownie musiała wytężać swoje nóżki, gdyż kajdany jeszcze bardziej utrudniały ruch.
Dziewczynka chciała zapytać, co z nią teraz będzie, ale nauczona wcześniejszym doświadczeniem, milczała. Chłopak, który szedł obok niej, nie przestawał za to mówić:
- Hej, kapitanie, po co nam takie chuchro? Nie mów mi tylko, że przechodzisz na kanibalizm!
Yona zadrżała, gdy to usłyszała, a chłopak stropił się lekko i uśmiechnął się do niej.
- Jestem Miki. I nie martw się, nic ci się nie stanie. To tylko taki żart, głupi żart! A ty, jak się nazywasz?
Dziewczynka opuściła wzrok.
- ...na - wyszeptała. Od tak dawna nie słyszała swojego imienia! Od kiedy została porwana, nikt nie spytał jej o taką rzecz, jak imię.
Miki przechylił głowę w bok.
- Przepraszam, nie dosłyszałem? Możesz powtórzyć?
Yona otworzyła usta, ale nie dała rady dokończyć. Kobieta, która ją kupiła, parsknęła bowiem:
- Miki, nie wyobrażaj sobie za dużo. To moja niewolnica i to ja ją nazwę. Nie obchodzi mnie, kim i czym byłaś wcześniej, jasne? - spojrzała ostro na Yonę, która pokiwała szybko głową.
- Kapitanie! - Miki wywrócił oczami - "Na" brzmi ładnie. Pozwól mi chociaż wymyślić coś do tego! Co sądzisz o Nana?
- Moja niewolnica nie będzie miała imienia, które brzmi jak liczba - kobieta sprzeciwiła się od razu - Mam. Najiki. Tak się będziesz nazywać. Zrozumiałaś?
Yona uniosła zdumiona oczy do góry. Tego się nie spodziewała. Mogła się domyślić, że będą chcieli ją zmienić, traktować, jakby była niczym... Ale nadawanie innego imienia?
- Jasne?
Dziewczynka kiwnęła gorliwie głową. Teraz jedyne, co mogła, to słuchanie się i nauka. Prędzej czy później znajdzie okazję, aby uciec. Choć Miki nie wydawał się być taką złą osobą...
- Abyśmy uniknęły nieporozumień: będziesz pracować. Ciężko. Nie masz prawa do odpoczynku. Moje słowo jest absolutem. Jeśli będziesz się mnie słuchać, to będziemy żyć w zgodzie. Jest w tobie coś, co chcę wykorzystać - kobieta zatrzymała się nagle i chwyliła twarz czerwonowłosej w palce dłoni - Widziałam to twoje ogniste spojrzenie. Ty nie jesteś zwykłą chłopką. Różnisz się od innych dziewczyn.
Mała zadrżała. Czy kobieta domyśliła się, kim jest Yona i dlatego ją kupiła? I co miała znaczyć ta ciężka praca?
- Urodziłaś się, by walczyć, Najiki - powiedziała pani kapitan - I do tego cię wyszkolę. Nie jesteś już tą małą niewolnicą, która kuliła się podczas aukcji.
Puściła jej twarz, po czym ruszyła przed siebie, nie oglądając się na małą, czerwonowłosą dziewczynkę, która, nie ograniczona już przez uścisk dłoni, zamarła w bezruchu. Gdyby teraz uciekła...
- Nie radzę ci - Miki popatrzył na nią, a następnie podał jej dłoń - Jesteś zmęczona, wygłodzona. Lepiej, abyś spróbowała ucieczki jak coś zjesz. A zresztą, życie z panią kapitan jest naprawdę ciekawe. Nie będziesz miała czasu myśleć, jak uciec. I potem nie będziesz miała nawet powodu. Mogłaś trafić o wiele gorzej, wierz mi.
Uśmiechnął się radośnie, jakby nie mówił do niewolnicy, ale do równej jemu samemu dziewczynki.
Yona zawachała się, po czym ujęła jego dłoń. Miał rację, a w jego słowach nie było kłamstwa.
Na ucieczkę przyjdzie jeszcze czas.
- Mhm. - mruknęła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro