Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Targ

Pierwsze kroki prowadzące na podwyższenie Yona pokonała powoli, nie potrafiąc się zmusić, aby unieść wzrok i spojrzeć na zgromadzonych. Mężczyzna, który wciąż trzymał jej ramię, po kilku sekundach zirytował się i przyspieszył, ustawiając się w kolejce. Tuż przed dziewczynką stała kobieta w średnim wieku, odziana w lichy strój z licznymi dziurami, która odwróciła się, gdy tylko zorientowała się, iż ktoś jeszcze za nią stoi. Zaraz jednak kobieta wbiła wzrok przed siebie, tracąc zainteresowanie Yoną. Młoda dziewczynka splotła palce za plecami, próbując ukryć strach. Co się z nią teraz miało stać?

- Będziesz stała tu grzecznie, aż cię zawołają - syknął w jej ucho porywacz, dla potwierdzenia swych słów mocniej ściskając jej ramię - Słuchaj się, a nic ci się nie stanie. Jasne?

Yona nie odpowiedziała, ale on nie oczekiwał odpowiedzi. Puścił jej ramię, a dziewczynka zaczerpnęła głośno tchu, gdy czucie powróciło do jej ręki. Uniosła prawą dłoń, by rozmasować ramię, nie zrobiła jednak tego, widząc wściekły wzrok mężczyzny. Prędko opuściła ręce wdłuż boków, starając się być jak najmniej widoczna.

Bała się. Tak bardzo się bała, mimo tego, co sobie wcześniej obiecała.

- A teraz, drodzy państwo, nasz najnowszy nabytek. Silny, zdrowy mężczyzna, w sam raz do wykonania ciężkich prac na polu - dopiero teraz, gdy rozległ się czyjś głos, Yona zorientowała się, kto jeszcze stoi na podwyższeniu. Na samym środku znajdowała się dwójka ludzi - wysoki, barczysty mężczyzna poznaczony bliznami oraz drugie, szczupły i chudy. To on właśnie wypowiedział słowa, które zwróciły uwagę dziewczynki. Yona przygryzła wargę, gdy  dotarła do niej prawda, której dotąd nie chciała znać: znajdowała się na targu niewolników i ona zaraz miała zostać sprzedana. Czasami słyszała podczas podróży jak jej porywacze mówią do siebie, gdzie najlepiej ją sprzedać, aby uzyskać jak najwięcej. Nazwy, które wymieniali, były dla niej jak obce, stąd też nie miała pojęcia, w której części kraju mogłaby być. Ba, nie była nawet pewna, czy wciąż jest w Kouce!

Czerwonowłosa arystokratka przyglądała się więc w milczeniu jak sznur niewolników przed nią topnieje, a każdy z nich trafia do nowego właściciela.

W końcu przyszła i na nią pora.

- No idź! - popchnął ją jej porywacz, zmuszając ją do wyjścia na sam środek. Oddech ugrzązł dziewczynce w płucach, gdy spojrzenia kupujących przeniosły się na nią. Niemal mogła wyczuć ich zainteresowanie, a szepty wzmogły się.

Prowadzący aukcji nawet nie zdąrzył czegokolwiek o niej powiedzieć, gdy pojawiła się pierwsza propozycja:

- Cztery ryo* - zaproponował puszysty mężczyzna otoczony pięknymi kobietami, po czym dodał - Takie włosy trzeba cenić.

- Pięć ryo - od razu przebiła wystrojona kobieta, zerkając na niego z wyższością.

Yona wodziła wzrokiem wokół tych, którzy zamierzali ją kupić, pełna mieszanych uczuć. Oby tylko to była dobra osoba, modliła się, choć nigdy nie była szczególnie wierzącą.

Dziewczynka wiedziała, że posiada nieprzeciętną urodę, ale i tak cena, która urosła do 34 ryo, zaskoczyła ją. Poprzedni niewolnicy zostali sprzedani najwięcej za 28 ryo - a więc jestem od nich więcej warta, pomyślała zawistnie. To przecież oczywiste, jestem wnuczką króla Kouki.

- 34 ryo dla pana Yoo Mang po raz pierwszy - odezwał się prowadzący aukcję, gdy nikt nie odezwał się przez pewnien czas. Yona przeniosła spojrzenie na tego, który dał największą cenę. Był to około 30 mężczyzna, o długich ciemnych włosach i lekkim uśmiechu. Coś w nim budziło zaufanie, przez co dziewczynka pozwoliła sobie na nadzieję, że nie będzie aż tak źle.

- 34 ryo dla pana Yoo Mang po raz drugi - kontynuował prowadzący. W tej samej chwili koło kupca rozpętało się małe zamieszanie: oto zbliżył się do niego inny człowiek, kłaniając się nisko i wręczając mu napój. Yoo Mang skrzywił się, a jego dobrotliwy uśmiech zniknął w ułamku sekundy. Bez namysłu uderzył mężczyznę w twarz, a następnie kopnął go w brzuch, aż tamten upadł na ziemię.

- Nędzny niewolnik ma czelność decydować o tym, co mam jeść lub pić? -  spytał, cedząc słowa. Ludzie z jego otoczenia odsunęli się lekko, nie chcąc zostać pochlapani przez napój, który wylał się na ziemię.

- 34 ryo dla pana Yoo Mang po raz trzeci - przewodniczący nic nie robił sobie z zamieszania, a Yona poczuła, jak ogarnia ją wściekłość. Jak można było traktować tak człowieka? Jak można było kogokolwiek sprzedawać jak zwierzę? Wbiła spojrzenie w tłum, czując, że jeszcze chwila, a przestanie nad sobą panować. Ogień rozgorzał w jej żyłach, na języku niemal poczuła jego smak, a..

- 70 ryo! - rozległo się wołanie. Yona drgnęła. Przewodniczący aukcji także zamarł na sekundę, a później odzyskał rezon.

- 70 ryo, przebije ktoś? - zawołał, rozglądając się po bokach, ale nikt nie był skłonny zapłacić aż tyle. Nawet Yoo Ming mie zwrócił na to uwagi, zajęty łajaniem swego niewolnika - 70 ryo po raz pierwszy. 70 ryo po raz drugi. 70 ryo po raz trzeci. Sprzedane!

---
*nie pamiętam dokładnie, jakiej waluty się używa i czy w ogóle było coś o tym wspomniane, więc przyjęłam ryo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro