Rozdział.4 .Pierwsze spotkanie
To właśnie dzisiaj ma się odbyć moje wesele, czy się denerwuję bardzo, dzisiaj skończy się moja wolność i pierwszy raz zobaczę Krystiana, najlepiej to bym poszła w piżamie do niego, tak go nie widzę że oj.
- Proszę się wyprostować-powiedziała do mnie kobieta zapinająca suknie
- Długo to jeszcze będzie trwało?
- Panienko proszę stać spokojnie
Tak siedzę tu już od jakiś 2 godzin i jestem szykowana do tego piekła
- Skończyłam, wygląda panienka olśniewająco
-Dziękuję
Przyglądam się w lustrze i naprawdę nie poznaję siebie to nie ja. Przede mną stoi brunetka z długimi lokowanymi włosami zostawili mi je rozpuszczone bo wyglądam tak ładniej, niebieskimi oczami i śnieżną cerą.Biała długa sukienka aż się ciągnie po ziemi i zaokrągla mi tam gdzie trzeba ,wyglądam nie na 16 a można powiedzieć 20 - letnią kobietę.
-Córciu już pora,wszyscy czekają
- Już idę
Tak wchodząc do kościoła ojciec już czekał przy wejściu
- Pff on to się najbardziej cieszy że oddaje mnie innemu, jednego kłopotu mniej -pomyślałam
- Jak zwykle spóźniona ile mamy na ciebie czekać. Chodźmy już.
- Tak miłe powitanie od tatulka
Idąc z tatą w stronę ołtarza widziałam tłumy ludzi skąd ich aż tyle się wzięło ale nagle moją uwagę przykuł mężczyzna stojący koło ołtarza.Był wysoki , nie on był mega wysoki jak do mnie, miał czarne włosy i szeroki w ramionach do tego umięśniony, pierwsza moja myśl to co takie dziecko jak ja do takiego faceta on jest dobre 10 lat starszy i nie może sobie znalezć kobiety w swoim wieku?
Doszliśmy, tato oddaję mnie temu facetowi,patrzę się na niego, jejku jest mega przystojny ale nie pokaże mu tego przybrałam kwaśną minę na twarzy i z uniesioną głową stanęłam na przeciwko księdza zauważając jego perfidny uśmiech na twarzy
-Witaj Lauro miło cię wreszcie zobaczyć i mieć wreszcie koło siebie tam gdzie jest twoje miejsce słoneczko - powiedział mi szeptem na ucho aż ciarki po mnie przeszły ale szybko zastąpiła je wściekłość, jak on śmie, popatrzyłam w jego kierunku z jeszcze większą wściekłością ale nie zdążyłam nic powiedzieć bo ksiądz zaczął a on triumfalnie się uśmiechną.
- Możesz pocałować pannę młodą- i o to właśnie takimi słowami ksiądz za kończył a ja zostałam mężatką.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro