Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36. Babcia

Przebudziłam się rano a w ramionach trzymałam śpiącego chłopczyka, to co w nocy usłyszałam z jego ust dźwięczało mi dalej w uszach.Nie wiem dlaczego ale poczułam że na prawdę mogła bym zostać jego mamą.Pomalutku wyszłam z łóżka tak żeby czasami nie obudzić Maksa i skierowałam się na dół,ubrana w strój sportowy poszłam pobiegać.Gdy tak biegałam nie daleko domu wpadłam na pewną starszą panią

-Bardzo panią przepraszam, nie zauważyłam pani- powiedziałam do kobiety o omal z tego rozpędu ją nie wywróciłam

-Nic się nie stało skarbie, widzę że już powróciłaś do zdrowia bardzo się cieszę, pewnie ciężko ci tak było bez dziecka i rodziny - powiedziała uśmiechając się przy tym kobieta a ja stałam osłupiała i się zastanawiałam o co może jej chodzić?

-Pani mnie chyba z kimś pomyliła, naprawdę nie rozumiem o czym pani do mnie mówi - odpowiedziałam kobiecie a jej uśmiech natychmiastowo zszedł z twarzy

-Kochanie to ty dalej nic nie pamiętasz, bardzo cię wtedy przepraszam,będę już szła wtedy - powiedziała kobieta i już zamierzała odejść ale ja jej tak szybko nie dam uciec, niech mi wyjaśni co miała na myśli i skąd wie o moim wypadku

-Niech pani zaczeka, proszę mi wyjaśnić co miała pani namyśli ?

-Nic, nie przejmuj się tym co mówiłam, nieraz wygaduję takie głupoty.Jestem już stara i nieraz na prawdę mylę ludzi - mówiła kobieta, ale ja jej nie wierzyłam czułam że mnie okłamuję, ona znała prawdę o której ja nie miałam szarego pojęcia, tylko nie chce mi jej wyjawić

-Pani mnie okłamuję widzę to ale nie będę naciskała, do widzenia - powiedziałam trochę smutna bo czułam że o czymś ważnym nie wiem i jeśli wie to obca osoba to musi wiedzieć to każdy oprócz mnie

-Zaczekaj dziecko, chciała bym ci powiedzieć ale do wszystkiego najlepiej będzie jak dojdziesz sama, przykro mi ale uwierz mi tak będzie lepiej - powiedziała po czym odeszła a ja czułam się jak bym była całkiem na innej planecie, tak obco.Po kilki minutach stania i myślenia pobiegłam w stronę  rezydencji pana Krystiana, bo mały na pewno już wstał a mi się zebrało na pogaduchy z starszą panią w paru, która i tak w końcu uciekła.

-Mamo, gdzie byłaś - biegł w moją stronę zapłakany Maks a mi serce stanęło na jego słowa. Nie mogłam się do nich przyzwyczaić, to było takie piękne że mogłam być kimś ważnym dla tego maluszka, tylko martwiła mnie jedna rzecz, jeśli mu na to pozwolę to co będzie jak kiedyś będę musiała odejść? Złamię mu serduszko wtedy, a tego bym nie przeżyła.

-Co się stało ? Dlaczego płaczesz ?- mówiłam do chłopczyka który był przytulony mocno do mojej szyi i wylewał łzy, mocząc mi przy tym bluzkę ale to było teraz nie ważne

-Myślałem że mnie opuściłaś, gdy się rano obudziłem ciebie przy mnie nie było- szlochał  Maks a ja ledwo rozumiałam co mówi

-Już spokojnie, uspokój się patrz jestem tutaj nigdzie się nie ruszam, nie było mnie bo byłam pobiegać, nie mam zamiaru cię zostawiać - powiedziałam powodując przy tym uśmiech chłopca, który już po chwili skakał szczęśliwy dookoła mnie

-Chodź zjemy coś i gdzieś cię zabiorę, co ty na to ? - zapytałam Maksa na co ten energicznie kiwną głową na tak .Po kilku minutach przebrani kierowaliśmy się do jadalni na śniadanie gdzie spotkaliśmy jedzącego pana Krystiana

-Tata- krzyknął mały i pobiegł do niego na kolana a ja tuż za nim usiadłam do stołu

-Dzień dobry Lauro - powiedział Krystian uśmiechając się przy tym

-Dzień dobry - odpowiedziałam po czym zabrałam się za jedzenie przysłuchując się rozmowie małego z tatą

-Mama obiecała że zabierze mnie dzisiaj gdzieś - powiedział nagle Maks a ja zauważyłam że pan Krystian nagle zbladł na twarzy i zakrztusił się jedzenie, po czym spojrzał na chwilkę na chłopca a poźniej swój wzrok zawiesił na mnie

Mama ? - zapytał Maksa a ten ochoczą i szczęśliwie pokiwał główką i pokazał ręką na mnie

-Zgodziłam się by tak na mnie wołał, bo to naprawdę miłe a jak Maksa uszczęśliwia to moje serce raduję ale jeśli pan ma coś przeciwko to zaraz małemu wytłumaczę i naprawię

-Nie, nie tylko się bardzo zdziwiłem. Nie mam nic przeciwko mój synek potrzebuje matczynej miłości a pani na daję się do tego wspaniale - uśmiechnął się promiennie i wrócił do jedzenia

-Tylko obawiam się tego że to jednak zły pomysł, co powiemy dziecku gdy odejdę albo wróci jego prawdziwa matka ? - zapytałam nie pewnie ale tak stwierdziłam że trzeba, bo naprawdę dzieci się szybko przyzwyczajają a nie chcę żeby Maks cierpiał

-Niech się pani nie przejmuję jego matka nie wróci a co do drugiej sprawy czy pani chce nas zostawić ? - zapytał z obawą

-Nie, nie tak tylko zapytałam i chciałam się upewnić, bardzo Maksa polubiłam i chciała bym dla niego jak najlepiej - powiedział przypatrując się chłopczykowi który szedł w moją stronę i zaczął ciągnąć mnie za rękę

-Idziemy już - mówił tym swoim słodkim dziecięcym głosikiem

-Tak, wrócimy po południu , do widzenia - mówiłam do pana Krystiana odchodząc od stołu

-Bawcie się dobrze-krzyknął jeszcze na sam koniec

-A gdzie idziemy mamusiu ?

- A odwiedzimy moich rodziców, co ty na to? - zapytałam małego i po jego minie widziałam że nie zbyt mu się to podobało, chyba liczył na co innego

-No dobrze - powiedział mniej entuzjastycznie

-Ale tylko na chwilkę, później pójdziemy na plac zabaw - powiedziałam i usłyszałam krzyk szczęścia

Do moich rodziców jechaliśmy z piętnaście minut gdy przekroczyliśmy próg domu, było tak cichutko że pomyślałam że nikogo nie ma

-Mamo, to ja Laura jesteś w domu ? - krzyknęłam na cały dom i już po chwili usłyszałam głos mojej rodzicieli

-O jak miło że wpadłaś, tutaj jestem - powiedziała kobieta, wchodząc do przed pokoju gdzie stałam z Maksem trzymając go za rączkę

-Babcia!- krzyknął Maks i poleciał w stronę mojej mamy a mnie zamurowało, nic kompletnie z tego nie rozumiałam, stałam dalej zszokowana przyglądając się jak Maks wskakuję w ramiona mojej mamy a ta z zaskoczenia przygląda mu się przez chwilkę, ale po chwili bierze na rączki i całuję na powitanie.



Tak i mamy kolejny rozdział, za to że tak długo mnie nie było, to taki dłuższy ponad 1000 słów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro