Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Gwiazdka

Od kilku dni latałem po sklepach, poszukując najlepszego prezentu, który spodobał by się Shugo. Niestety na marne. Już jutro gwiazdka, a ja nadal nie mam prezentu...
Załamany wróciłem do akademika, prężąc głowę wzdłuż i wszerz. Po znalezieniu się w pokoju, pierwsze co zrobiłem to opadłem na miękkie łóżko. Nie dane było mi się nim rozkoszować, ponieważ od razu usłyszałem stłumiony krzyk bólu, który jak się okazało dobiegał z pode mnie. Od razu odskoczyłem, a spod kołdry wyłonił się wampir.
- Czemu śpisz w moim łóżku? -spytałem zdziwiony, siadając obok.
- Ponieważ jest wygodniejsze od mojego. -Uśmiechnąłem się lekko do chłopaka, zaraz ciągnąc go w dół, do siebie. Przystawiłem nos do jego szyi zaciagajac się pięknym zapachem.
-Gdzie byłeś?
-A tak się przejść... - Mruknąłem lekko się rumieniąc. Pogłaskałem go po głowie.
-Hej, co lubisz? - wyszeptalem.
-W jakim sensie?
-Materialnym.
-Hm... - Mruknąłem zamyslajac się na chwilę.
- Ciebie. - wyszeptałem całując go po szyi ze śmiechem.
Czując mokre pocałunki zacząłem się śmiać.
- Nie! Ja serio pytam! Schugo to gilgocze! - Próbowałem go odetchnąć, ale ten się nie dawał. W końcu jednak przestał. Popatrzyłem na niego uśmiechnięty.
-Wystarczysz mi ty i twój uśmiech. Chcę byś zawsze się uśmiechał. - wyszeptalem całując go delikatnie w usta. Tak, chcę by zawsze się uśmiechał... a nigdy nie smucił.
Popatrzyłem na jego twarz jakby w zamyśleniu. Zaraz jednak przymknąłem oczy i oddając delikatny pocałunek. Ta go kocham. Chcę by dostawał wszystko co najlepsze.
Parę godziny później rozstałem się z wampirem, by znów udać się do sklepu, ale nejpierw do taty. Jak zawsze bez pukania wszedłem do jego gabinetu i od razu usiadłem mu na kolanach, wtulajac się w ciepła klatkę piersiową.
- Co ja mam mu kupić? Na prawdę juz nie wiem... - powiedziałem smutno. Tata słysząc mój smutny ton od razu otulił mnie swoimi ramionami.
-Shin... najlepsze prezenty to te zrobione samemu... nie kupuj mu nic, po prostu coś zrób.
-Ale jak to? Przecież... to świetny pomysł! - wystrzeliłem jak z armaty.
- Dzięki tato! Jesteś wspaniały!-Pocałowałem go w policzek, wybiegając z pokoju. Szybko znalazłem się w sklepie, a reszta, reszta to już moja tajemnica.
Nadeszła wygilia. Ci którzy nie wyjechali do domów mieli ją w szkole. Było na prawdę pięknie. Dekoracje, które wieszaliśmy cały tydzień, gigantyczna choinka, którą miałem zaszczyt wybrać sam. Cała, a raczej resztka szkoły ją ubierała.
Wszyscy pomagali w gotowaniu i przygotowywaniu potraw.
Kolacja była bardzo udana, szkoda, że nie mogłem podzielić się opłatkiem z Schugo... W końcu on nie świętuje gwiazdki... Mimo to cieszę się, że dotrzymywał mi towarzystwa.
Po uczcie nadszedł czas na prezenty! Pobiegłem do choinki, ciągnąc za sobą wampira. Wziąłem mały, ładnie opakowany w czerwony papier prezent i podałem mu go.
-Wesołych Świąt. - powiedziałem z uśmiechem.
Świetnie się bawiłem, mimo iż nie było to święto dla mnie. Jadłem to co mogłem, cały czas rozmawiając i z chłopakiem i z resztą uczniów. Gdy wszyscy zaczęli sprzątać wstałem z zamiarem pomocy, nie było mi to jednak dane. Od razu zostałem pociągnięty przez Shina, który zaprowadził mnie pod choinkę. Przyznam, że nieco się zdziwiłem. Ma dla mnie prezent...? Przecież ja nic nie mam...
Wziąłem pudełeczko, obejmując chłopaka wokół pasa. Uśmiechnąłem się lekko, całując go w czoło.
- Dziękuję, ale nie trzeba było... No i przepraszam. Ja dla ciebie nic nie mam... - powiedziałem nieco smutno.
- Nie szkodzi, nie potrzebuję prezentu by wiedzieć, że mnie kochasz... Po prostu to ja nie wiedziałem jak mam ci to okazać... - Westchnąłem wtulając się w jego tors.
Zaśmiałem się cicho i mocno go przytuliłem. Gdy rozpakowałem prezent, ku mojemu zdziwieniu ukazało się nasze zdjecie, w pięknej czerwonej ramce, w kształcie serca. Do tego była mała tabliczka z napisem " Shugo i Shin na zawsze".
Mimowolnie w oczach pojawiły się łzy. Przez resztę wieczoru nie odchodziłem od niego nawet na krok...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A o to spóźniony świąteczny rozdział. Przepraszam za zerową aktywność, ale nie mam za bardzo czasu. Życzę wam miłych, spoznionych świat!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro