Część 7
Zaśmiałem się i Wtuliłem w niego. - czuję się trochę jakbym znał cię od zawsze... to takie dziwne...
-Nie znamy sie od zawsze... -Zasmialem sie przesuwajac dlonia po jego ramieniu. "Znaczy ty nie znasz mnie."
Położyłem jego dłoń na moich plecach i Wtuliłem się w niego powoli zasypiając
Obialem go ramienien w okol pasa i opierajac glowe na dlonie wpatrywalem sie jego spiaca twarz.
Wtuliłem się w niego mocno spiąć spokojnie. Obudziłem się po kilku godzinach. Czułem się juz trochę lepiej. Powoli i leniwie otworzyłem oczy zaraz przeciwrajac je ręką. Popatrzyłem na niego i lekko się odsunalem. -mogę juz wstac...?
-Jezeli czujesz sie na tyle dobrze. -Powiedzialem dalej trzymajac dlon na jego biodrze. Obserwowalem jego reakcje, to jak sie zachowuje wiedzac juz kim jestem.
Zepchnalem go z łóżka czujac jak ma rękę na moim biodrze -nie pozwalaj sobie.. - powiedziałem rozbierajac sie
Usiadlem na ziemi krecac glowa. Wstalem i otrzepalem spodnie na tylku podchodzac do szafki. Sciagnalem z wlosow gumke rozczesujac sie palcami. Pokrecone splynely mi na twarz odgradzajac mnie od swiata.
Stanąłem obok niego i Ubrałem się w moje ciuchy. Założyłem buty. Poszedłem uczesac włosy i wyszedlem idąc do jadalni czy tam stołówki
Wzialem szybki prysznic omijajac wlosy i ubierajac sie w czyste ciuchy wyszedlem biorac najpotrzebniejsze ksiazki. Po drodze oczywiscir dolaczylo do mnie kilka dziewczat i oblapiony nimi ruszylem na stolowke. Jednej podalem ksiazki i zwiazalem wlosy w luzni kok jak wczesniej i usmiechnalem sie z wdziecznoscia na co dziewczyna prawie zeszla z tego swiata. No coz... wiecej do jedzenia dla mnie...
Popatrzyłem na niego i na dziewczyny, siedząc prawie na koncu sali, sam. Jadłem kurczaka z ryżem i surówka. Szlo mi to wolno i kiepsko
-Shuugoo zjesz z nami? -Spojrzalem na dziewczyny nie wiedzac co mam robic. Jedzenie jedzeniem, ale ich natarczywe towarzystwo... choc czasem trzeba sie poswiecic. -Dobrze, zajmijcie miejsce i zaraz dolacze jak wezme jedzenie.
YAOI rpg (52593749)Popatrzyłem na niego i na dziewczyny. Hm.. co by tu wywinac. Gdy szedl z jedzeniem wziąłem trochę ryżu na widelec i wystrzelilem mu go w twarz z uśmiechem.
Upuscilem tacke z salatka kiedy poczulem cos na twarzy. -Co do.... -Mruknalem czujac pieczenie w oku i juz po chwili wycierajac je zobaczylem na dloni ryz w mleku. Unioslem oczy i napotkalem wredny usmiech chlopaka. Przyjalem jedna z dziesieciu serwetek od dziewczat jednoczesnie obrzucajac chlopaka groznym spojrzeniem. Oooj pozaluje...
Zaśmiałem się widząc go. Widzę jak patrzy na te dziewczyny... nie pozwole mu ich gryźć... nawet jeśli ich nie lubię. A po za tym... szkoda nawet, że nie usiadl ze mna.. i, że daje im się tak do siebie przytulać...
-Nic Ci nie jest? Nie oslepniesz? Moze chcesz jeszcze serwetki? -Kolejne pytania zbywalem usmiechem i kreceniem glowa. No... ale dobre jest to ze przynajmniej nie musialem jesc tej salatki.
Gdy skończyłem poszedłem odnieść tace... nie dobrze bylo mi na nich patrzeć.. zygac się chciało... Poszedłem do dyra.. może się martwi..?
Patrzylem katem oka na przechodzacego obok z dumnie uniesiona glowa chlopaka. Jest zazdrosny... zasmialem sie pod nosem idac z dziewczynami na pierwsze zajecia.
Bez pukania wszedłem do jego gabinetu z sokiem grejfrutowym. Usiadlem na jego biurku pijac go. Na szyi miałem swoje dwie obroże więc bandaz nie był tak widoczny.
-Shin dzien dobry. Jak sie czujesz? Jak sie dogadujesz ze wspollokatorem? -Mezczyzna powital syna usmiechem i wrocil do uzupelniania papierow
-dobrze.. dobrze... -powiedziałem krótko pijac sok. -nie nartwila się łysa czacha, że nie bylo mnie z co najmniej dwa dni..?
-Hm? Nie, nie bylo cie Zaledwie wczoraj. A pozatym masz teraz duzo nauki, wiec nie uwazalem tego za cos dziwne, a czy cos sie stalo, ze pytasz? -Mezczyzna marszczac brwi odlozyl dlugopis patrzac na przyszywanego syna
Popatrzyłem na niego spokojnie i wzruszylem ramionami. Nie powiem mu że Shuugo jest wampirem...
Seme-Teraz to sie naprawde przejmuje, wszystko w porzadku?
- tak.. tylko... -tylko... em.. juz wiem.. ! Zrobiłem naburmuszona mine. - jestem zazdrosny...
-Zazdrosny?
Popatrzyłem na niego i pokiwalem głową. - Tak... no... bo... dziewczyny się tak do niego tula jak idiotki...
-Do niego? Do kogo? -Mezczyzna zmarszczyl czolo myslac o kim moze mowic chlopak
- no do Shuugo! I on im jeszcze na to pozwala... -zmarszczylem brwi. -bo ci się więcej zmarszczek zrobi...
-Ty tez sie marszczysz. Ale skoro jestes o niego zazdrosny to znaczy, ze go lubisz. On o tym wie? Z reszta wiesz, Shuugo to calkiem atrakcyjny mezczyzna, wiec nie dziwie sie, ze dziewczeta go tak oblapiaja, a jemu pewnie tez glupio je wsztstkie,... Jak wy to mowicie... Splawic.
Zaslonilem mu usta. -cicho... jak się wygadasz to po tobie... - Popatrzyłem na niego. -no i masz zmarszczki. -Zaśmiałem się i wstalem wychodząc
-Pogadaj z nim! -Mezczyzna krzyczy jeszcze zanim drzwi sie zamyknely
Przewróciłem oczami i wróciłem do pokoju. Położyłem sie na łóżku patrząc w sufit. Na drzwiach bylo wiadro więc jak otworzy drzwi to woda wyleje się zarówno na niego jak i na odprowadzajace go dziewczyny
-Shuuugooo chodz z nami na basen! Dostaniesz tam wlasne kapielowki, wiec nie musisz isc do pokoju. No chodz. -Nie udalo mi sie wymigac w zaden sposob i dziewczyny zaciagnely mnie na basen. Oczywiscie chcialy pokazac swoje ponetne ciala. Jednak mnie obecnie interesowala tylko jedna, a dokladnie jej krew
Z nudów przespalem cały dzień.. wcześniej uczyłem się ale nie wiem po co.. i tak nie chce chodzić mi się na lekcję...
W koncu "zajecia" na basenie sie skonczyly, a ja idac tym razem juz z jedna dziewczyna pod reke szedlem powolnie korytarzem zabawiajac ja rozmowa. Byla wniebowzieta. Czulem to calym soba. A najlepsze bylo to, ze czulem to tez w jej krwoTeraz leżałem na jego łóżku... Gdy spałem powedrowalem tam przez sen. Ale bylo na nim milo
Pozegnalem sie z blondynka przed drzwiami i czujac chlopaka w pokoju wszedlem juz po chwili bedac przywitanym kublem zimnej wody. Doslownie. Cale wiadro spadlo mi na leb oblewajac woda z dodatkowymi kostkami lodu. Unioslem rece do gory odgarniajac z twarzy mokre wlosy i strzepalem z rekawow wode. -Ja Cie chyba zabije... Dobra rozumiem. Poprosze o przeniesienie skoro tak Ci przeszkadza mieszkanie z wampirem. -Burknalem i zamykajac za soba drzwi wszedlem do lazienki zrzucajac po drodze mokre ciuchy
Popatrzyłem na niego. Wstałem i poszedłem za nim kręcąc głową. -nie... po prostu wkurzaja mnie tez dziewczyny... nie możesz ich splawic?
-Dziewczyny? Denerwuja Cie dziewczyny, a ty za to wyrzywasz sie na mnie? Czy to nie delikatna hipokryzja? I nie moge ich splawic, musze cos jesc. -Burknalem wymijajav go w drzwiach i podszedlem do szafy wyjmujac komplet grubego dresu. Nie moge wyziebic organizmu
Popatrzyłem na niego i poszedlem za nim. Po woli zdjołem obroże pusczajac je na ziemi . Bardzo po woli odwinalem bandaz jego również puszczajac na ziemię. Położyłem rękę na jego policzku. - proszę...
-Co ty oszalales? Dlaczegos to odwiazal? -Zapytalem podnoszac z ziemi zarowno gaze jak i bandaz i zwinalem je z dloni zapinajac bluze pod szyje.
Popatrzyłem na niego. - ugryź mnie...- powiedziałem cicho i pewnie.. chcial bym go ograniczyc do swojej krwi...
Opuscilem rece patrzac na niego uwaznie. -Chcesz zebym Cie ugryzl? Czy wiesz o czym ty mowisz...? Z reszta, dlaczego. Twoje poczucie sprawiedliwosci, nie pozwala na to, zebym gryzl chcace tego kobiety, wiec sam sie "poswiecisz"?-zmruzylem lekko
- aż tak źle pachne..? Ja? Moja krew? -westchnąłem i podniosłem moje obroże kładąc się na łóżku. Nie chce to nie... przecież go nie zmusze..
-Wrecz przeciwnie. Twoja krew jest najlepsza, jaka dana mi bylo do tej pory posmakowac, i zapewne tak zostanie na pare kolejnych setek lat. Ale ciekawi mnie dlaczego tego chcesz. Nic o tym nie wiesz. Nie wiesz, czy to boli, czy to przezyjesz. I chcesz oddac sie mi, pierwszemu lepszemu wampirowi. Innemu tez bys zaoferowal swoja szyje? -Zapytalem kucajac przed jego lozkiem i przesunalem zimnymi palcami po jego smuklej szyi.
Popatrzyłem na niego. Byc wrednym i mu nie pozwolic? Nie.. - gdy tamten to robil to bolalo.... ale czuje że mogę ci zaufać.. a jak umre to trudno... - wzruszylem ramionami - no i każdego innego wampira bym zabil...
Z kazdym jego slowem usmiechalem sie coraz szerzej krecac glowa. -Niezle ziolko z ciebie wyroslo kotku... Nie jestes zbytnio przywiazany do swojego zycia... Ale jestes przywiazany do mnie. Ddo jednego z tych ktorych nienawidzisz najbardziej. Do tego stopnia, ze pozostawiasz swoje cialo i dusze w moich rakach. Fascynujace... Teraz mam ochote ugryzc Cie jeszcze bardziej niz kiedykolwiek wczesniej...
Popatrzyłem na niego. - nie mów tak do mnie...- powiedziałem spokojnie i krótko. - jak chcesz to się pośpiesz... bo się rozmysle... i nie jestem do Ciebie przywiazany... chyba...- powiedziałem juz cicho
-Alez jestes... A mowiac, ze sie rozmyslisz, udowadniasz mi to jeszcze bardziej. Nie rozmhslisz sie... Nawet gdybym Ci teraz powiedzial, ze Cie zabije to z tego nie zrezygnujesz... -Stwierdzilem zafascynowany jednym susem wskakujac na lozko i zawisajac na nim oparlem dlonie po obu stronach jego glowy. Spojrzalem prosto w jego oczy usmiechajac sie arogancko na widok spojrzenia chlopaka. -Ty tego chcesz.
Lekko drgnalem i Popatrzyłem w jego oczy. - dobra... nie możesz...- stwierdzilem odwracając od niego wzrok. Leżałem podnim bez ruchu
-Wiem, ze moge... -Wymruczalem z szerokim usmiechem nachylajac sie nad nim jak dziki kot nad ofiara pastwiac sie nad jego strachem podsyconym ciekawoscia i pragnieniami. -To nie boli... Wbrew temu co opisuja w tych waszych podrecznikach to jest przyjemne... Shinie, kochales sie z kim kiedys?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro