Część 3
Zmrozylem oczy zaczynajac przekladac rzeczy na polki. Lecialy kolejne jeansy, dresy, zielone wojskowe spodnie, a zaraz po nich swetry i bluzki z dekoltem w serek. Chlopak stal sie momentalnie spokojniejszy, jednak zarazem jego krew zaczela sie burzyc. -Co czytasz?
Popatrzyłem na niego. - em.. - zamknalem ja i schowałem pod kołdrę.-nic szczególnego...-Uśmiechnąłem się lekko do niego. Nie bardzo chciałem mu mówić. Nikomu nie mówiłem.
-Oh prosze Cie... Tak sie wstydzisz? Swierszczyki? Przeciez oboje jestesmy facetami. -Zasmialem sie chowajac bielizne ze skarpetkami do szafek i schowalem tez male pudelko w dolnej szufladzie .
- Nie.. po prostu.. to nie jest jakoś znana ksiazka.. nie ważne.. -zestresowalem się troche.- zmieńmy temat. -Uśmiechnąłem się lekko. Mógł mieć coś wspólnego z wampirami..
-Skoro tak wolisz. Dlugo juz tu jestes? Ah, i oprowadzilbys mnie pozniej po terenie? Mam slaba orientacje. -Usmiechnalem sie do niego lekko drapiac sie po drodze. Gowno prawda... z takim wechem nawet slepiec by wszedzie dotarl...
-em tak... od dziecka...- powiedziałem cicho i krótko. Popatrzyłem na niego i wstałem. Założyłem swoje długie buty i kurtkę. - możemy nawet teraz powiedzialem spokojnie z cieplym usmiechem.
-Od dziecka? Ktos z kadry jest twoja rodzina? Jezeli jestem zbyt ciekawski prosze wybacz. Chce dowiedziec sie o tobie jak najwiecej, w koncu spedzimy razem kolejne lata.
Popatrzyłem na niego. -dyrektor jest moim tata zastępczym.. -powiedziałem cicho i wziąłem go za rękę wychodząc z pokoju.
-Rozumiem. Nie chcesz o tym gadac? -Spytalem uwaznie mu sie przygladajac sciskajac lekko jego ciepla dlon. Byla taka delikatna i kosciska, idealnie lezala w mojej dloni.
Popatrzyłem na niego i skinalem głową. Było juz trochę późno więc nie bylo ludzi.. oprowadzilem go i na końcu pokazałem mu silownie.
-Oooo widze cos dla siebie. Jak kiedys nie bedziesz mogl mnie znalezc to bede tutaj. -Zasmialem sie podchodzac do polki na odwazniki i podnioslem dwa ciezarki kazdy po 15 kilo. -Macie tu jeszcze jakies fajne rzeczy?
Popatrzyłem na niego przygryzajac dolną wargę . - bieżnię.., orlika i boisko do koszykówki.- Uśmiechnąłem się lekko .
-Jest tu szkolna druzyna? -Spytalem odstawiajac hantle na miejsce i przesunalem rekoma po drazkach sluzacych do akrobacji. Pewnie duzo tu kobitek...
- tak... na korytarzu jest tablica ogłoszeń z takimi rzeczami. Chodź. Pokaże ci. - powiedziałem ruszając do drzwi.
-Macie tu calkiem duzo ciekawych rzeczy. Moze zabawie tu dluzej niz sie spodziewalem...? -Mowilem sam do siebie idac za chlopakiem.
Popatrzyłem na niego jednak nic nie powiedzialem. Pokazałem mu tablice a gdy sobie wszytko sprawdzil ruszylem do pokoju .
-Hej! Gdzie idziesz? To juz koniec? Nic wiecej do zwiedzania? -Spytalem ruszajac za chlopakiem
Popatrzyłem na niego ziewajac. Pokiwalem głową idąc dalej. Byłem juz zmęczony. jedyne o czym teraz mazylem to cieple lozko.
-Rozumiem. Jutro zaczynamy razem zajecia. Pojscie spac to dobry pomysl. -Powiedzialem juz idac za chlopakiem. I tak spac nie bede, ale poudawac zawsze mozna .
Uśmiechnąłem się lekko i wszedłem do pokoju. Wziąłem bokserki i poszedłem do łazienki. Zaraz wróciłem w samych bokserkach. Miałem lekki kaloryfer ale byłem dość bardzo chudy. Popatrzyłem na niego. -mam nadzieję że nie będzie ci przeszkadzac to że chodzę tak spać..
-Niee skad ze. Sam gdyby nie ty to spalbym nago. -Zasmialem przygladajac sie jego uroczemu cialu. W swoim zyciu widzialem juz miliony takich, a nawet lepszych, a jednak tylko to wywolywalo we mnie dziwne uczucie pozadania. -Ziewajac przeciagle sam zlapalem za bawelniane spodnie od pizamy i ruszylem do lazienki.
Uśmiechnąłem się lekko i poszedłem do łóżka. Zakopalem się w poscieli zamknąłem oczy, powoli zasypiajac .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro