Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~11~

(Pokój wewnątrz starego budynku, ranek, New York.)

Derek siedzi na starej kanapie i liczy pieniądze za sprzedane narkotyki. Mruczy coś pod nosem z niezadowoleniem. Czeka na Colina i Harveya.

D.: Gdzie oni są?!

Derek się niecierpliwi. Jest zdenerwowany. Do pokoju wchodzą dwaj mężczyźni.

C.: Już jesteśmy!

H.: Sorry za spóźnienie, szefie.

D.: Niech wam już będzie. Chciałbym sobie z wami coś wyjaśnić, chłopcy.

C.: Coś się stało? Ivanovic nie oddał kasy?

D.: Nie, wszystko z Ivanovicem w porządku. Chodzi o kogoś innego, kto też nie oddawał kasy. I mieliście tego kogoś wyeliminować. Chodzi mi o Jeana, pamiętacie go?

C.: I co z nim?

D.: Nadal spokojnie chodzi sobie po ulicach, o to chodzi!

H.: Ale on przecież nie żyje! Skatowaliśmy go dobre kilka dni temu!

D.: W takim razie jak to jest możliwe, że nadal żyje? Wytłumaczycie mi to?! Nie mógł przecież sobie zmartwychwstać, nie jest jakimś pieprzonym Chrystusem!

C.: Nie wrzeszcz tak, Derek! Powinien nie przeżyć. Trzeba będzie go znowu napaść i tyle.

H.: Możemy powiadomić innych naszych ludzi, szybciej go znajdziemy.

C.: Nadal zachodzę w głowę, jak on mógł przeżyć!

D.: Colin, nie pierdol! Zajmijcie się tą sprawą, a ja w tym czasie wykryję, który z naszych ludzi jest szpiegiem policji. Trzeba szybko się go pozbyć, bo wszyscy zostaniemy przymknięci, a ja nie mam ochoty gnić kilkadziesiąt lat w więzieniu.

H.: To my idziemy, Derek.

D.: Taaaaaaa, idźcie. I macie dopaść tego gnoja.

C.: Rozumie się. Powodzenia życzę, Derek.

Colin i Harvey wychodzą z pokoju. Derek dzwoni jeszcze do kilku osób i też wychodzi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro