XX Studentka
Ostatnimi czasy dużo się dzieje w moim życiu lecz nie zmienia to jego normalnego biegu. Stałam przed półką z płatkami zastanawiając się który tym razem wybrać rodzaj. Nie chce kupować tych samych ponieważ kojarzą mi się z przykrym wydarzeniem. Upatrzyłam sobie kolorowe wieloowocowe które stały na najwyższym regale. Były postawione za wysoko a ja ledwo co muskałam je palcami. Rozejrzałam się czy nikt nie patrzy i strąciłam opakowanie rzucając w nie paczką makaronu. Szczęśliwie wpadły mi prosto w ręce. Zadowolona poszłam z nimi do kasy i ustawiłam się na końcu kolejki. Cierpliwie czekałam na swoją kolej. W żółwim tempie przesuwałam się do przodu. Na domiar złego jakaś pani nie mogła znaleźć portmanetki. Rozglądałam się po wnętrzu i oniemiałam. Utkwiłam wzrok w blond czuprynie jakiegoś chłopaka który do złudzenia przypominał Michała. Jak na złość musiał się odwrócić i potwierdzić moje przypuszczenia. Jego twarz rozświetlił dobrze mi znany kpiący uśmiech. Ogarnął mnie lęk o swoje bezpieczeństwo. Wiem na co go stać lecz kiedy jest tak tłoczno nie powinien nic mi zrobić. To byłoby lekkomyślne i głupie a on do takich osób nie należy. Przeklinałam w myślach kobietę która spowalniała szereg szukając portfela. Chciałam stąd wyjść ale obawiałam się, że wtedy chłopak Madzi zrobi to samo. Moje ciało zaczęło drżeć a na czoło wstąpiły pierwsze krople potu. Chciałam być wszędzie tylko nie tu. Wlepiłam wzrok gdzieś indziej lecz nadal obserwowałam go kątem oka. Maść stosuje się miejscowo na skórę w stłuczeniach, obrzękach stanowych i pourazowych oraz w... czytałam treść umieszczoną na jakimś leku. Nic nie pozwalało mi odwrócić uwagi od człowieka który wywoływał u mnie strach. Zapoznałam się z treścią chyba wszystkich produktów wystawionych za ladą. Ponownie zaczęłam się w niego wpatrywać. Z działu z chemikaliami wyszła Madzia stukając o kafelki obcasikami. W głowie nieustannie tłukła mi się jedna myśl;
Zobacz co straciłaś. Sama tego chciałaś i ją straciłaś. Straciłaś, straciłaś, straciłaś..
Skrzyżowałyśmy ze sobą spojrzenia. Niegdyś dwie przyjaciółki teraz wrogowie. Dwie obce sobie osoby. Spędziłyśmy razem dużo chwil dobrych jak i złych. Miłość jest jak kwiat - nie zawsze daje owoc. Zdążyłam się już o tym przekonać. Zapłacili za swoje zakupy i wyszli razem beze mnie. Podobno podobieństwa przeciwieństwa się przyciągają. Ona ta miła, czuła a on wredny. Widziałam jak odchodzą. Czekałam aż szatynka się odwróci. Nie zrobiła tego i na stałe odeszła. Początek naszej znajomości wydawał się pomyślny, wspaniały ale co z tego skoro i tak to już zakończony etap? Nadal nie dociera to do mnie. Mam złudne nadzieje, że to sen lub iluzja ale to koniec. Zastanawiam się co w tej chwili robi Eliza. Zapomniałam już jak wygląda. Tylko jej różowe jasne włosy zostają nadal żywe w mojej pamięci. Ciekawe czy tak samo stanie się z Madzią. Zapłaciłam za płatki. Każde uczucie jest ulotne i nietrwałe. Szybko się wypala. Wsiadłam do nadjeżdżającego autobusu który zawiózł mnie do szkoły. Zapukałam do sekretariatu. Musiałam dostarczyć papiery z wnioskiem o przeniesienie do innej klasy. Usłyszałam ciche proszę i wstąpiłam do środka. Położyłam dokumenty na biurku.
- Jesteś tego pewna? - kobieta szybko zlustrowała formularz
- Tak dziękuje i do widzenia.
To słuszny wybór. Nie będę musiała teraz niepotrzebnie się z nią spotykać. Zaoszczędzi to nam stresu. Poszłam jeszcze do klubu po kartonik soku żurawinowego. Wbiłam słomkę w opakowanie i upiłam łyka. Na stole leżała ta sama książka w której popoprawiałam błędy. Sięgnęłam ją do ręki i otworzyłam na ostatnim wpisie. Ktoś dopisał kolejne rozdziały. Rozsiadłam się na wygodnym fotelu. Przeczytałam lekturę jednym tchem. Historia chłopca który chciał zostać pilotem odrzutowca skończyła się tragicznie. Gdy prawie mu się udało jego zazdrosny kolega przeszkodził mu w tym. Dzień przed ceremonią wręczenia certyfikatu spowodował wypadek przez który główny bohater stracił wzrok. Został obdarty z marzeń i pozbawiony szansy osiągnięcia ich. Łzy spływały mi po policzkach. Ubolewałam nad jego losem ponieważ był tak bardzo do mnie podobny. Dwie przegrane karty. Przesunęłam kolejną kartkę i znalazłam odpowiedz na moją wcześniejszą opinię. Brzmiała:
Musiała zakończyć się smutno ponieważ tak chciałam. Oliwer nie mógł o tym zadecydować ani zmienić lecz ja miałam taki wybór.
Na samym dole u rogu widniał podpis autorki:
Katarzyna Mełnicka z dedykacją dla Naomi.
Przypomniałam sobie, że już ją kiedyś poznałam. Przemawiała na rozpoczęciu roku dwa lata temu w imieniu uczniów którzy odchodzili ze szkoły. Zapewne teraz chodzi na studia. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że uczęszcza do tego samego klubu co ja. Zgniotłam puste opakowanie po soku i wrzuciłam do kosza. Gdy podnosiłam się z siedzenia do pokoju weszła ta sama osoba co napisała tą książkę.
- Dlaczego akurat mi ją dedykujesz? - zapytałam się
Była uczesana w kitkę i miała na sobie mundurek który podkreślał jej figurę.
- Bo jesteś dla mnie ważna. - odpowiedziała
Przekrzywiłam głowę w bok nie do końca rozumiejąc. Rozmawiałyśmy ze sobą tylko kilka razy i to w sprawie formalności.
- Co? - byłam trochę ogłupiała
- Lubię cię i to bardzo ale nic z tym nie zrobiłam bo wiedziałam, że kochasz kogoś innego. - zbliżyła się w moim kierunku
- Ale ja ciebie nie znam - odsunęłam się
- To może się jeszcze zmienić. Miłość przychodzi z czasem. Spróbujemy? - sięgnęła po powieść - Przypadła ci do gustu?
- Tak tylko, że.. - nie dane mi było skończyć bo Kasia przyciągnęła mnie do siebie i przytuliła
- Cieszę się. - powiedziała szczęśliwa
Wyrwałam się z jej uścisku. Promienie słońca padły na tomik od którego się zaczęło.
- Mówiłam o tym a nie o uczuciach - wskazałam na gruby zeszyt
- Wiem ale daj się po prostu pokochać. Poddaj się temu.- ponownie mnie objęła a ja tego nie odwzajemniłam
- Nie potrafię. Będę dla ciebie tylko problemem więc przestań. Pójdź sobie i udajmy, że to nigdy nie miało miejsca.
- Nie zgadzam się. - podniosła mój podbródek
Złożyła na moich ustach delikatny pocałunek wypełniony czułością? Był zupełnie inny niż ten Elizy. Nie zareagowałam na jej pieszczoty tylko stałam prosto jakbym połknęła kij od miotły.
- Nie odpuszczę sobie ciebie i będę walczyć. - wyszła z pomieszczenia zostawiając mnie w osłupieniu
Dlaczego ja?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro