Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 38

Alicja

Słysząc te słowa, naprawdę zastanawiałam się, czy to nie był jakiś sen, urojenie, albo co najgorsze żart. Jednak kiedy Diego milczał, oczekując reakcji poczułam motylki w brzuchu i miałam ochotę popłakać się ze wzruszenia.

To był impuls, którego nie żałowałam.  Wpiłam się w te jego piękne usta, prosząc, żeby ten obłęd się nie kończył, a za razem chciałam w jakiś sposób wyrazić to, co ja w tym krótkim czasie zdążyłam poczuć do niego. Gest wydał mi się najlepszym wyjściem, gdu ze zdziwienia nie potrafiłam wykrztusić z siebie ani słowa.

Nasze języki niespiesznie ze sobą walczyły, ale niezbyt długo, bo wyraźnie Diegi był równie spragniony spragniony bliskości, co ja, więc kompletnie zignorowałam swoje obietnice, że... nie będę taka łatwa.

Poczułam jak położył dłonie na moich pośladkach, więc zachęcona, wskoczyłam na niego, otoczając jeho biodra nogami i jednocześnie wsunęłam dłonie w te bajeczne, ciemne włosy.

Miałam słabość do przystojnych brunetów, a trzeba było przyznać, że Diego mógłby robić za modela.

Dyszeliśmy z podniecenia, pragnąc siebie coraz bardziej z każdą chwilą. Serca biły nam jak dwa dzwony, niemal w tym samym czasie i znacznie przyspieszyły pracę, gdy pendem ruszył w kierunku sypialni.

Nim się obejrzałam, leżałam już pod nim. On tymczasem z pasją obcałowywał moją szyję oraz obojczyk. Nie mogłam przestać pojękiwać, gdy obdarowywał mnie takimi przyjemnymi pieszczotami. Bez wątpienia chciałam więcej.

Chciałam, żeby całował tak już każdego dnia. Chciałam spać z tym facetem, budzić się u jego boku i znów mieć kogoś... Zerwać z samotnością, na którą w zasadzie sama się skazałam, bo dopatrywałam się w niej rozwiązania moich problemów, a zarazem sposobem na to, by więcej się ich nie pojawiło. Ale wcale nie byłam szcześliwsza, zamykając się przed wszystkimi niemal bez przerwy.

Diego zaczął sunąć dłońmi ku górze. Badał kształt mojego ciała, a jednocześnie podsuwał sukienkę do gory, aby znów móc zobaczyć mnie niemal kompletnie nagą.

Nie byłabym sobą, gdyby fakt, że miałam na sobie jedynie dość skąpą bieliznę, nie wywołał na mojej twarzy rumieńców i wstydu.

Cieszyłam się, że w sypialni panował półmrok, bo przez odsłonięte okno wpadało trochę żółtego światła z zewnątrz, ale nie tyle, żebyśmy widzieli się bardzo dokładnie. Dodawało to intymności tej chwili, jednak mimo to, nie czułam się dobrze, gdy zaczął oglądać mnie dokładnie, zaraz po tym jak odrzucił sukienkę, gdzieś w kąt.

W obawie przed tym, że zobaczy jaka byłam niedoskonała, z ciałem pełnym blizn z dzieciństwa, bo należałam do dość niezdarnych dzieci, niezbyt kształtnym jak na kobietę, pełnym mankamentów, które mogłabym wymieniać i wymieniać, postanowiłam rozebrać jego.

Kiedy tylko nachylił się, żeby obcałowywać dekolt oraz powoli dostać się do hafiltek stanika, ja zabrałam się za guziki w koszuli Diega.

Rozpinałam sprawnie jeden za drugim, a gdy odsłoniłam tę umięśnioną, boską klatkę, aż wydało mi się dziwne, że taki facet... przyjechał do Polski za mną.

Dotknęłam dłonia twardych mięśni, które napięły się jeszcze barzziej, kiedy tylko je musnęłam.

Diego przerwał na moment pieszczoty i z zadziornym uśmiechem patrzył, jak z fascynacją podążałam za ścieżką, kreśloną mu na piersi palcem.

Pocałował mnie, ponajmgając mi zsunąć z jego ramion, a w efekcie pozbyć się koszuli, blokującej mi widok tych niesamowitych muskuł, które musiały kosztować go sporo wysiłku.

Potem wszystko niebezpiecznie przyspieszyło. Zaraz po koszuli, na podłodze wylądowały również spodnie oraz mój stanik.

Przez chwilę podziwiał je, co okropnie mnie peszyło, ale gdy przyssał się do lewej piersi, a drugą zaczął masować, drażniąc sutek, przestałam myśleć o kompleksach.

Jęknęłam przeciągle, gdy lekko ją ugryzł, aby zaraz obcałować w ramach rekompensaty.

- Diego? Masz prezerwatywy? - zapytałam nagle w chwili przebłysku świadomości ponad namietność.

- Mam. Spokojnie - mruknął, po czym zsunął ze mnie majtki i sięgnął po coś do szafki nocnej.

Dźwięk rozrywanego opakowania, brzmiał niczym miła obietnica, że za chwilę będzie jeszcze przyjemniej niż dotychczas.

Kiedy znów nachylił się, żeby pocałować moje usta, znów wsunęłam dłonie w jego włosy i przygryzłam wargę, gdy tylko przybliżył się, aby zaraz zacząć wdzierać się do środka.

Wygięłam się w łuk, przyciskając twarz Diega do swoich piersi, co z rozkoszą wykorzystał. Całował je, zasysał oraz masował na przemian. Najwyraźniej chciał, aby obie były dostatecznie dopieszczone.

Nasze przyspieszone oddechy, sapnięcia mieszały się ze sobą, rozpalając nas coraz bardziej. Jego biodra poruszały się sprawnie, dzięki czemu oboje czerpaliśmy z tego maksimum przyjemności, wciąż nie mogąc się sobą nasycić.

Z każdą chwilą doznania były coraz intensywniejsze, aż w końcu poczułam, że zbliżaliśmy się do punktu kulminacyjnego.

- Diego! - Wyjęczałam, a gdy zobaczyłam jego szeroki uśmiech, świadczący o ogromnej satysfakcji, zawstydziłam się swoją śmiałością.

- Urocza jesteś. - Zaśmiał się, po czym oparł swoje czoło o moje i dyszał ciężko wycieńczony jak ja, ale równie szczęśliwy.

____________

Hejka =)

Jakoś nie czuję przekonania do tego rozdziału...

Możliwe, że go zmienię, więc gdyby pojawił się jeszcze raz to najprędzej nie będzie błąd, a poprawka :*

Przepraszam za niedogodnosci ❤



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro