Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🦊4🦊

Naruto pov.

Przebudziłem się strasznie wcześnie sądząc po tym że za oknem niebo dopiero barwiło się na pomarańczowo. Jeszcze tak dwadzieścia minut leżałem i patrzyłem w farbujące się na ciepły kolor niebo wraz z dopiero wstającym słońcem które było już widać w całej jego okazałości nad horyzontem. Po chwili poczułem nagłą potrzebę załatwienia spraw fizjologicznych, więc próbowałem jak najdelikatniej i jak najciszej zejść z łóżka aby nie obudzić starszego na którym spałem. Po wstaniu popędziłem cicho do toalety z której po załatwieniu tego co miałem i umyciu rąk oraz wytarciu ich o recznik, wyszedłem. Skierowałem się spowrotem na łóżko z zamiarem próbowania ponownego zaśnięcia. Jednak było trudno to zrobić przez co, co chwilę się obracałem z jednego boku na drugi czy na brzuch. Gdy miałem zamiar znów się obrucić poczułem dłonie na mojej tali i chyba normalny głos mężczyzny. Chyba bo pierwszy raz go słyszałem...

~Naru, nie wierć się tak~ Powiedział zaspanym i lekko zachrypniętym głosem. Po usłyszeniu jego głosu znieruchomiałem i poczułem lekki gorąc na twarzy. Po chwili mężczyzna obrucił się przodem do mnie i wzmocnił uścisk.

~D...D-Dobr-rzee.~ Powiedziałem szeptem jąkając się. Ponowiłem próbę zaśnięcia lecz tym razem już z zamierzonym skutkiem.

//TIME SKIP NO JUTSU\\
|7 GODZINY PUŹNIEJ, KOŁO GODZINY 11:00|

Znowu tego dnia przebudziłem się ale tym razem o normalnej porze. Po otworzeniu oczu zobaczyłem że obok mnie nikogo niema a w pokoju jest strasznie cicho przez co słyszę swój własny oddech. Przerażające...
Po paru minutach wstałem i zebrałem mojego pluszaka w dłonie Po czym się skierowałem do drzwi. Jeszcze lekko chwiejnym i zaspanym okiem ruszyłem do salonu. Po wejściu do niego zauważyłem pięć postaci z czego trzy już znałem. Dwie postacie których jeszcze niepoznałem, był to chłopak który wydawał się być nastolatkiem po wyglądzie z lekkim rozmarzeniem w oczach i delikatnym uśmiechem na twarzy oraz krótkimi czerwonymi włosami, drugi to był mężczyzna z szarymi, ułożonymi na żel do tyłu włosami, posiadał on kosę z trójostrzem. Po chwili wpatrywania się w czerwonowłosego ten się na mnie spojrzał na co sie lekko przestraszyłem. Odszukałem wzrokiem dobrze znanego mi mężczyznę i się za nim ukryłem tuląc do jego nogi.

~Naru?~ Spytał zamaskowany po czym wziął mnie na ręce a ja się w niego wtuliłem.

~To znowu ten dzieciak?~ Spytał szarowłosy.

~Kto to?~ Spytał tym razem osobnik w którego wcześniej się wpatrywałem.

~To jest Naruto.~ Powiedział Tobi.

~Naruto, to jest Hidan.~ Powiedział wskazując na posiadacza trójostrza. ~A to jest Sasori.~ Wskazał tym razem czerwonowłosego. Przypatrzyłem mu się drugi raz po czym przeżucilem wzrok na szarowłosego. Po przyjrzeniu się mu dostrzegłem wisiorek który miał na szyi.

~Jesteś Jashinistą?~ Spytałem przekręcając głowę i lekko kładąc uszy, wpatryjąc się w szarowlosego mężczyznę.

~Tak... Skąd wiesz?~ Odpowiedział.

~Wisiorek...

~Jesteś lisem czy człowiekiem?~ Zapytał zaciekawiony Jashinista.

~Lisim demonem.~ Powiedział basowy głos w moich myślach.

~Lisim demonem.~ Powtórzyłem to co mi podpowiedział głos.

~Słodki.~ Powiedział szeptem nieodzywajacy się do tej pory, z tego co pamiętam, Sasori. Na jego ,,wypowiedź,, lekko się zaróżowiłem na twarzy. ~Ile masz lat?~ Zapytał spokojnym głosem.

~Sz-sześć... A-A pan?

~Trzydzieści pięć.~ Odpowiedział a mnie jego odpowiedź zszokowała, Sasori widząc mój szok i dezorientację zachichotał cicho, przez co moje policzki jeszcze bardziej się zaróżowiły z lekkiego wstydu. Gdy tak się wpatrywałem w czerwono włosego, z osobnika który mnie trzymał na rękach zaczęła się roztaczać aura zazdrosci i żądzy mordu. Popatrzy na ,,twarz,, zamaskowanego.

Tobi pov.

Po tym jak Sasori nazwał Naruto słodziakiem i po wywołaniu u młodszego rumieńców, zacząłem być zazdrosny. Po chwili chłopczyk którego miałem na rękach spojrzał na mnie swymi lazurowymi paczałkami poczułem jak się uspokaja oraz jakbym się rozpływał i miał dostać cukrzycy na miejscu. Przytuliłem jedną ramieniem chłopca po czym usiadłem na kanapie. Po usiąściu(?) na kanapie usadziłem sobie małego na kolanach a ten oparł się plecami o mój tors bawiąc się przytulanką. Przytuliłem go od tyłu i zacząłem się jedną dłonią bawić jego ogonkiem na co młodszy pisnął i zeskoczył z moich kolan omało się nieprzewracając. Swoją reakcją zwrócił uwagę reszty zebranych w pomieszczeniu.

~Pr-rzepraszam, nic m-mi się poważnego n-niestało... t-to był tylko o-odruch.~ Powiedział malec co chwila się jąkając i z lekkimi rumieńcami tłumacząc się.

~Tobi, co zrobiłeś mu?.~ To pytanie skierowała do mnie Konan.

~Tobi przytulił Naru i dotknął jego ogonka...~ Odpowiedziałem na co Konan z lekkim zażenowaniem i westchnieniem strzeliła facepalm'a. Kobieta że zrezygnowania usiadła na fotelu na którym najczęściej siada. 

~Choć Naruto, niewiadomo do czego jest zdolny ten niereformowalny człowiek.~ Powiedziała rozkładając ręce na co Itachi się zaśmiał po czym, jak Naru do niej podszedł, usadziła na swoich kolanach. Lekko obrażony założyłem ręce na piersi i oparłem o oparcie kanapy.

Konan pov.

Patrzyłam jak Tobi się obraża na kanapie po czym przypomniałam sobie o jednej rzeczy.

~Naruto?~ Młodszy na mnie spojrzał ~Musimy iść dziś do krawca po płaszcz dla ciebie.~ Powiedziałam po czy wstając, niosąc go na rękach zaniosłam do mojego pokoju aby się przebrał w zwykłe ciuchy bo wciąż był w piżamę oraz po płaszcze w których ostatnio byliśmy na zakupach. Po usqdzeniu go na moim łóżku zaczęłam wybierać dla niego ciuchy. Podałam chłopczykowi ciuchu i zaczął się przebierać. Chłopiec ubrany był w lekko kakaową luźną koszulkę z bordowym znakiem wiru na przodzie, pod nią przylegającą siatkowaną czarną koszulkę oraz czarne szorty do kolan z luźnymi nogawkami i czarno-szarymi butami shinobi. Po wzięciu płaszcz w rękę złapałam Naruto za dłoń i poprowadziłam do salonu gdzie zostawiłam go na chwilę z grupką mężczyzn po czym pokierowałem się w stronę gabinetu Pain'a. Zapukałam w drzwi, po usłyszeniu zaproszenia do wejścia, weszłam.

~O co chodzi?~ Zapytał nie spoglądając na mnie z nad papierów.

~Idę do krawca po płaszcz dla Naruto.~ Powiedziałam wystawiając rękę na co on rzucił mi portfel. Szybkim krokiem wyszłam i poszłam do salonu gdzie pomogłam założyć Naruto przerobioną przezemnie ostatnio nażute. Po chwili sama założyłam swoją i wyszliśmy z bazy. Zaczęłam prowadzić młodszego w kierunku zakładu naszego krawca. Droga zjadła nam czterdzieści minut spokojnego chodu. Zapukałam do drzwi zakładu po czym weszłam tam przepuszczając najpierw młodego.

~Dzień dobry~ Powiedziałam do krawca na co ten się na mnie spojrzał i uśmiechnął.

~Dobry, co cię tu sprowadza.~ Powiedział na około czterdziestoletni  facet z okularami.

~Potrzebujemy płaszcz dla nowego członka.~ Powiedziałam popychając młodego w kierunki krawca.

~D-dzień dobry.~ Przywitał się młodszy.

~Dzień dobry, choć tu, zdejmij nażute i podejdź muszę pobrać twoje wymiary.

~I miałabym prośbę.~ Powiedziała gdy facet pobierał wymiary chłopca stojącego na taboreciku.~ chciałabym aby jego płaszcz był troszkę szerszy od pasa w dół dla swobody jego ogonów i aby płaszcz miał kaptur z wypustkami na uszy aby nie przygniatał ich podczas jego zakładania.

~Dobrze.~ Powiedział miło mężczyzna zapisując wymiary chłopca i prośbę wyglądu płaszcza. ~Za kilka dni poślę ptaka z informacją aby ktoś odebrał płaszcz.

~Dobrze, dziękuję i dowidzenia. Choć Naruto.~ Powiedziałam po czym pomogłam założyć mu nażute i wyszliśmy kierując się w stronę bazy. Po kolejnej wyprawie czterdziesto minutowej byliśmy w bazie, zastając Itachi'ego robiącego jedzenie.

Naruto pov.

Po wejściu do bazy uderzył wemnie zapach ramen więc szybko zdjąłem nażutę i pobiegłem do kuchni gdzie Itachi robił ramen.

~Itachi-san co robisz?~ Mimo że wiedziałem co robi to się zapytałem.

~Ramen.~ Odpowiedział a ja dostałem czegoś na wzór głupawki i skakałem albo w miejscu albo co chwila wybiegałem z kuchni i spowroten do niej wbiegając na co długowłosy sharinganowiec się zaśmiał. A ja udając obrażonego nadołem policzki i odwrócili się tyłem do niego. Ten kucnął przodem do mnie i położył mi na ramię dłoń.

~Dostaniesz ramen jak się od obrazisz, co ty na to?~ Na jego pytanie zaświeciły mi się oczy i z uśmiechem na twarzy odrucilem się do niego i przytuliłem.

~TAK!!!~ Wydarłem się przy jego uchu a ten tylko się zaśmiał i biorąc na ręce posadził przy wyspie kuchennej.

Po parunastu minutach czekają wkońcu dostałem miskę z daniem i pałeczki.

~IDATAKIMASU!!~ Powiedziałem ze złożonymi dłońmi w których między kciukami miałem pałeczki i zacząłem jeść. Po trzech minutach miska była opróżniona na co Itachi widząc to zaśmiał się cicho. Podziękowałem po czym wyszedłem z kuchni. Pokierowałem się do konan aby dala mi świeżą piżamę po czym poszedłem do ,,mojego,, pokoju gdzie w połączonej z nim łazience wykonałem wieczorną rutynę w której pomógł mi Tobi. Po wykonaniu tego co miałem zrobić zostałem zaniesiony do łóżka. Tobi poszedł do łazienki po kwadransie wrócił i poszliśmy spać. Ja wtulajac się w niego a on oplatając moje ciało.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro