🦊4🦊
Naruto pov.
Przebudziłem się strasznie wcześnie sądząc po tym że za oknem niebo dopiero barwiło się na pomarańczowo. Jeszcze tak dwadzieścia minut leżałem i patrzyłem w farbujące się na ciepły kolor niebo wraz z dopiero wstającym słońcem które było już widać w całej jego okazałości nad horyzontem. Po chwili poczułem nagłą potrzebę załatwienia spraw fizjologicznych, więc próbowałem jak najdelikatniej i jak najciszej zejść z łóżka aby nie obudzić starszego na którym spałem. Po wstaniu popędziłem cicho do toalety z której po załatwieniu tego co miałem i umyciu rąk oraz wytarciu ich o recznik, wyszedłem. Skierowałem się spowrotem na łóżko z zamiarem próbowania ponownego zaśnięcia. Jednak było trudno to zrobić przez co, co chwilę się obracałem z jednego boku na drugi czy na brzuch. Gdy miałem zamiar znów się obrucić poczułem dłonie na mojej tali i chyba normalny głos mężczyzny. Chyba bo pierwszy raz go słyszałem...
~Naru, nie wierć się tak~ Powiedział zaspanym i lekko zachrypniętym głosem. Po usłyszeniu jego głosu znieruchomiałem i poczułem lekki gorąc na twarzy. Po chwili mężczyzna obrucił się przodem do mnie i wzmocnił uścisk.
~D...D-Dobr-rzee.~ Powiedziałem szeptem jąkając się. Ponowiłem próbę zaśnięcia lecz tym razem już z zamierzonym skutkiem.
//TIME SKIP NO JUTSU\\
|7 GODZINY PUŹNIEJ, KOŁO GODZINY 11:00|
Znowu tego dnia przebudziłem się ale tym razem o normalnej porze. Po otworzeniu oczu zobaczyłem że obok mnie nikogo niema a w pokoju jest strasznie cicho przez co słyszę swój własny oddech. Przerażające...
Po paru minutach wstałem i zebrałem mojego pluszaka w dłonie Po czym się skierowałem do drzwi. Jeszcze lekko chwiejnym i zaspanym okiem ruszyłem do salonu. Po wejściu do niego zauważyłem pięć postaci z czego trzy już znałem. Dwie postacie których jeszcze niepoznałem, był to chłopak który wydawał się być nastolatkiem po wyglądzie z lekkim rozmarzeniem w oczach i delikatnym uśmiechem na twarzy oraz krótkimi czerwonymi włosami, drugi to był mężczyzna z szarymi, ułożonymi na żel do tyłu włosami, posiadał on kosę z trójostrzem. Po chwili wpatrywania się w czerwonowłosego ten się na mnie spojrzał na co sie lekko przestraszyłem. Odszukałem wzrokiem dobrze znanego mi mężczyznę i się za nim ukryłem tuląc do jego nogi.
~Naru?~ Spytał zamaskowany po czym wziął mnie na ręce a ja się w niego wtuliłem.
~To znowu ten dzieciak?~ Spytał szarowłosy.
~Kto to?~ Spytał tym razem osobnik w którego wcześniej się wpatrywałem.
~To jest Naruto.~ Powiedział Tobi.
~Naruto, to jest Hidan.~ Powiedział wskazując na posiadacza trójostrza. ~A to jest Sasori.~ Wskazał tym razem czerwonowłosego. Przypatrzyłem mu się drugi raz po czym przeżucilem wzrok na szarowłosego. Po przyjrzeniu się mu dostrzegłem wisiorek który miał na szyi.
~Jesteś Jashinistą?~ Spytałem przekręcając głowę i lekko kładąc uszy, wpatryjąc się w szarowlosego mężczyznę.
~Tak... Skąd wiesz?~ Odpowiedział.
~Wisiorek...
~Jesteś lisem czy człowiekiem?~ Zapytał zaciekawiony Jashinista.
~Lisim demonem.~ Powiedział basowy głos w moich myślach.
~Lisim demonem.~ Powtórzyłem to co mi podpowiedział głos.
~Słodki.~ Powiedział szeptem nieodzywajacy się do tej pory, z tego co pamiętam, Sasori. Na jego ,,wypowiedź,, lekko się zaróżowiłem na twarzy. ~Ile masz lat?~ Zapytał spokojnym głosem.
~Sz-sześć... A-A pan?
~Trzydzieści pięć.~ Odpowiedział a mnie jego odpowiedź zszokowała, Sasori widząc mój szok i dezorientację zachichotał cicho, przez co moje policzki jeszcze bardziej się zaróżowiły z lekkiego wstydu. Gdy tak się wpatrywałem w czerwono włosego, z osobnika który mnie trzymał na rękach zaczęła się roztaczać aura zazdrosci i żądzy mordu. Popatrzy na ,,twarz,, zamaskowanego.
Tobi pov.
Po tym jak Sasori nazwał Naruto słodziakiem i po wywołaniu u młodszego rumieńców, zacząłem być zazdrosny. Po chwili chłopczyk którego miałem na rękach spojrzał na mnie swymi lazurowymi paczałkami poczułem jak się uspokaja oraz jakbym się rozpływał i miał dostać cukrzycy na miejscu. Przytuliłem jedną ramieniem chłopca po czym usiadłem na kanapie. Po usiąściu(?) na kanapie usadziłem sobie małego na kolanach a ten oparł się plecami o mój tors bawiąc się przytulanką. Przytuliłem go od tyłu i zacząłem się jedną dłonią bawić jego ogonkiem na co młodszy pisnął i zeskoczył z moich kolan omało się nieprzewracając. Swoją reakcją zwrócił uwagę reszty zebranych w pomieszczeniu.
~Pr-rzepraszam, nic m-mi się poważnego n-niestało... t-to był tylko o-odruch.~ Powiedział malec co chwila się jąkając i z lekkimi rumieńcami tłumacząc się.
~Tobi, co zrobiłeś mu?.~ To pytanie skierowała do mnie Konan.
~Tobi przytulił Naru i dotknął jego ogonka...~ Odpowiedziałem na co Konan z lekkim zażenowaniem i westchnieniem strzeliła facepalm'a. Kobieta że zrezygnowania usiadła na fotelu na którym najczęściej siada.
~Choć Naruto, niewiadomo do czego jest zdolny ten niereformowalny człowiek.~ Powiedziała rozkładając ręce na co Itachi się zaśmiał po czym, jak Naru do niej podszedł, usadziła na swoich kolanach. Lekko obrażony założyłem ręce na piersi i oparłem o oparcie kanapy.
Konan pov.
Patrzyłam jak Tobi się obraża na kanapie po czym przypomniałam sobie o jednej rzeczy.
~Naruto?~ Młodszy na mnie spojrzał ~Musimy iść dziś do krawca po płaszcz dla ciebie.~ Powiedziałam po czy wstając, niosąc go na rękach zaniosłam do mojego pokoju aby się przebrał w zwykłe ciuchy bo wciąż był w piżamę oraz po płaszcze w których ostatnio byliśmy na zakupach. Po usqdzeniu go na moim łóżku zaczęłam wybierać dla niego ciuchy. Podałam chłopczykowi ciuchu i zaczął się przebierać. Chłopiec ubrany był w lekko kakaową luźną koszulkę z bordowym znakiem wiru na przodzie, pod nią przylegającą siatkowaną czarną koszulkę oraz czarne szorty do kolan z luźnymi nogawkami i czarno-szarymi butami shinobi. Po wzięciu płaszcz w rękę złapałam Naruto za dłoń i poprowadziłam do salonu gdzie zostawiłam go na chwilę z grupką mężczyzn po czym pokierowałem się w stronę gabinetu Pain'a. Zapukałam w drzwi, po usłyszeniu zaproszenia do wejścia, weszłam.
~O co chodzi?~ Zapytał nie spoglądając na mnie z nad papierów.
~Idę do krawca po płaszcz dla Naruto.~ Powiedziałam wystawiając rękę na co on rzucił mi portfel. Szybkim krokiem wyszłam i poszłam do salonu gdzie pomogłam założyć Naruto przerobioną przezemnie ostatnio nażute. Po chwili sama założyłam swoją i wyszliśmy z bazy. Zaczęłam prowadzić młodszego w kierunku zakładu naszego krawca. Droga zjadła nam czterdzieści minut spokojnego chodu. Zapukałam do drzwi zakładu po czym weszłam tam przepuszczając najpierw młodego.
~Dzień dobry~ Powiedziałam do krawca na co ten się na mnie spojrzał i uśmiechnął.
~Dobry, co cię tu sprowadza.~ Powiedział na około czterdziestoletni facet z okularami.
~Potrzebujemy płaszcz dla nowego członka.~ Powiedziałam popychając młodego w kierunki krawca.
~D-dzień dobry.~ Przywitał się młodszy.
~Dzień dobry, choć tu, zdejmij nażute i podejdź muszę pobrać twoje wymiary.
~I miałabym prośbę.~ Powiedziała gdy facet pobierał wymiary chłopca stojącego na taboreciku.~ chciałabym aby jego płaszcz był troszkę szerszy od pasa w dół dla swobody jego ogonów i aby płaszcz miał kaptur z wypustkami na uszy aby nie przygniatał ich podczas jego zakładania.
~Dobrze.~ Powiedział miło mężczyzna zapisując wymiary chłopca i prośbę wyglądu płaszcza. ~Za kilka dni poślę ptaka z informacją aby ktoś odebrał płaszcz.
~Dobrze, dziękuję i dowidzenia. Choć Naruto.~ Powiedziałam po czym pomogłam założyć mu nażute i wyszliśmy kierując się w stronę bazy. Po kolejnej wyprawie czterdziesto minutowej byliśmy w bazie, zastając Itachi'ego robiącego jedzenie.
Naruto pov.
Po wejściu do bazy uderzył wemnie zapach ramen więc szybko zdjąłem nażutę i pobiegłem do kuchni gdzie Itachi robił ramen.
~Itachi-san co robisz?~ Mimo że wiedziałem co robi to się zapytałem.
~Ramen.~ Odpowiedział a ja dostałem czegoś na wzór głupawki i skakałem albo w miejscu albo co chwila wybiegałem z kuchni i spowroten do niej wbiegając na co długowłosy sharinganowiec się zaśmiał. A ja udając obrażonego nadołem policzki i odwrócili się tyłem do niego. Ten kucnął przodem do mnie i położył mi na ramię dłoń.
~Dostaniesz ramen jak się od obrazisz, co ty na to?~ Na jego pytanie zaświeciły mi się oczy i z uśmiechem na twarzy odrucilem się do niego i przytuliłem.
~TAK!!!~ Wydarłem się przy jego uchu a ten tylko się zaśmiał i biorąc na ręce posadził przy wyspie kuchennej.
Po parunastu minutach czekają wkońcu dostałem miskę z daniem i pałeczki.
~IDATAKIMASU!!~ Powiedziałem ze złożonymi dłońmi w których między kciukami miałem pałeczki i zacząłem jeść. Po trzech minutach miska była opróżniona na co Itachi widząc to zaśmiał się cicho. Podziękowałem po czym wyszedłem z kuchni. Pokierowałem się do konan aby dala mi świeżą piżamę po czym poszedłem do ,,mojego,, pokoju gdzie w połączonej z nim łazience wykonałem wieczorną rutynę w której pomógł mi Tobi. Po wykonaniu tego co miałem zrobić zostałem zaniesiony do łóżka. Tobi poszedł do łazienki po kwadransie wrócił i poszliśmy spać. Ja wtulajac się w niego a on oplatając moje ciało.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro