Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🦊21🦊

Pierwsze co robię przed napisaniem rozdziału, to odpalam ruletkę i losuje pov i zazwyczaj wybieram dwa pov które najwięcej raz mi się wylosowały (czyli zazwyczaj biorę pov które wylosowało mi się trzy razy) jeśli chcecie jakieś inne pov niż narrator, kurama, itachi, tobi czy naruto to piszce tu --->

A ja dopisze to do koła losującego i może następnym razem użyje któregoś z nich :3

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Itachi pov.

Dostałem wezwanie aby stawić się w gabinecie szefa z rana. Zapukałem po czym wszedłem i jak się okazało nie tylko ja dostałem wezwanie. W pomieszczeniu znajdował się już Kisame, Sasori oraz Hidan.

~Skoro już wszyscy jesteście to nie będe owijał w bawełnę. Dostaliśmy zlecenie od Kazekage na porwanie jego syna, jinchurikiego jednoogoniastego i przyszłą głowę świątyni Dai ichi taiyō shinden* (Daj ici taijoo szinden)~ Skończył po czym podał nam zwój z informacjami typu lokalizacja po czym powiedział że mamy wyruszać już teraz. Tak jak powiedział tak zrobiliśmy i ruszyliśmy do Sungakure. 

Po czterech godzinach biegu przystanęliśmy aby obmyśleć plan który zakładał że Hidan ma się pozbyć strażników świątyni w której znajduje się cel. Kisame ma pilnować otoczenia a ja i Sasori mamy unieszkodliwić chłopaka i go uprowadzić. Przez następne pół godziny obmyślaliśmy plan po czym ruszyliśmy w dalszą, mającą trwać jeszcze osiem godzin drogę.

Narrator pov.

Dwieście metrów od wykonanej z drewna palmowego i czerwonego jaspisu świątyni oznaczonej pierwszym słońcem grupka Akatsuki rozdzieliła się według planu. Szarowłosy ulizaniec z zaskoczenia zaatakował strażników przecinając ich w pół trój ostrzem kosy.

 ~Te ofiary dla ciebie boże.~ Powiedział odmawiając rytułał klątwy.~ A wam radze nie naruszyć tej świątyni.~ Żekł ślepo do reszty członków Akatsuki, po czym wbiegł w głąb budowli. Po nim ruszyli Sasori i Itachi mijając w środku bezlitośnie zamordowane przez Jashiniste ciała. Gdy dwójka shinobi dotarła do głównej części świątyni w której oddaje się cześć jej głowie, zauważyli tam klęczące na macie dziecko wokół którego wirowały drobinki pisaku. Chłopiec o czerwonych włosach na oko jedenastoletni posiadał uszy oraz ogon shukaku, były one w odcieniu pisaku z niebieskimi zdobieniami. Na jego beznamiętnej twarzy a dokładniej kości policzkowej i obok zmętniałych miętowych oczu miał te same zdobienia co na ogonie i uszach. Ubrany był w szaty które zazwyczaj nosi głowa świątyni, ta akurat była czerwona z miętowymi podszywkami. Chłopiec siedział bez ruchu ani trochę nieprzejęty gośćmi, jakby kompletnie wypaczony z ludzkich odruchów. Lecz gdy tylko Sasori go zaatakował, jego ruch został zablokowany przez ścianę stwardniałego piasku acz chłopiec nadal się nie poruszył choćby o milimetr. Przez chwilę stali bez ruchu po czym na raz zaatakowali, ich ruchy były raz po raz blokowane aż w końcu zaatakowali w tym samym miejscu na raz na co udało im się przebić piaskową barierę dostając się do dziecka. Itachi wbił senbon w punkt witalny jinchurikiego wprowadzając go w stan śmierci klinicznej na co cały piasek w szybkim tempie ukrył się w pojemniku na plecach chłopca. Lalkarz związał młodzieńca nićmi chakry po czym Itachi wziął przerzucając go sobie przez ramie i wychodząc zwołał koniec misji i powrót do bazy.

Naruto pov.

Obudziłem się późnym popołudniem sądząc po tym jak ognistopomarańczową barwę miał nieboskłon za oknem. Wstałem z Tobi'ego i ruszyłem do wyjścia z pokoju po czym się pokierowałem korytarzem do kuchni. Będąc w salonie zauważyłem jak Itachi sadza jakiegoś nieprzytomnego chłopca na kanapie. Podszedłem bliżej aby mu się przyjrzeć.

~Kto to jest.~ Spytałem tykając palcem nowego kogoś w ramie i przyprawiając o zawał Kruka i Kisame.

~Syn Kazekage, dostaliśmy misję porwania go. Co najdziwniejsze jego ojciec nam to zlecił..~ Spojrzałem na niego że zdziwieniem.

Przyjrzałem się czerwonowłosemu chłopcu. Oprócz zdobiących jego twarzy niebieskich malunków można było zauważyć znak 愛** (Ai) na jego czole oraz wyraźne sińce niewyspania pod oczami. Zdziwiłem się widząc że posiada ogon i uszy bijū. Chłopak na oko miał jedenaście lat, czyli był starszy odemnie. Usadowiłem się bokiem na kanapie tak aby być przodem do nowopoznanego i pytknąłem go jeszcze parę razy palcem co poskutkowało tym że zaczął się przebudzać. Spanikowany odsunąłem się lekko od niego. Otworzył lekko powieki ukazując zmętniałe miętowe tęczówki. Wpatrywałem się w skupieniu na niego lecz ten nie wykonał żadnego ruchu jedynie jak próbowałem go znowu dotknąć to zostałem odepchnięty ścianką piasku przeć co spadłem na podłogę.

~Naruto wszystko okej???~ Podszedł do mnie zestresowany Itachi po czym pomógł mi wstać. Uśmiechnąłem się na znak że wszystko jest okej.~ Na pewno? Może lepiej jak pójdziesz do medyka i sprawdzisz czy nic z ciąża się niestało.

~Itachi spokojnie, to prawie czwarty tydzień lekki upadek nic mi nie zrobi.~ Powiedziałem spokojnie czując też na sobie wzrok syna Kazekage. Siadłem obok niego z powrotem leć tym razem z większym dystansem.~ Jak masz na imię?~ Spytałem na co spotkałem się z pierwszą jego reakcją jaką było przechylenie głowy w moim kierunku i świdrującym mnie spojrzenie. Lecz mimo to dalej się nie odezwał.~ Um.. Ja jestem Naruto..~ Wystawiłem dłoń w jego kierunku lecz dalej nic. Opuściłem ją po czym zrezygnowany zapytałem?~ Potrafisz mówić? I czy rozumiesz co do ciebie mówię?~ Chłopak delikatnie potwierdził głową lecz były to tak delikatne ruchy że były prawie niewidoczne.

~Wyczuwam od niego shukaku, jednoogoniastą bestie~ Odezwał się w moim umyśle Kurama.

~Dziwny jest jakiś.. Taki jakby martwy...

~Jesteś może głodny?

~Hmp, ten co się martwi o naszego zakładnika.~ Powiedział jashinista na co spojrzałem na niego i zgromiłem go nieprzyjemnym wzrokiem przez co prychnął i się już nie odezwał. Wróciłem łagodnym wzrokiem do chłopaka. 

~Poczekaj zaraz wrócę.~ Powiedziałem po czym zaciągnąłem Itachi'ego za rękaw do kuchni.~ Zrobisz kanapki i dwie herbaty???~ Spytałem starszego na co ten się zgodził a ja wróciłem do salonu na kanapę. Nagle mnie olśniło co może wywołać u niego jakąś większą reakcje. Gwałtownie wstałem z kanapy i pobiegłem do pokoju. Wbiłem z buta do pokoju budząc przy tym Tobi'ego po czym wziąłem czarną kulkę aka Koofuku i wybiegłem z pokoju. Wróciłem na kanapę po czym wystawiłem w stronę jinchuriki'ego kotka. Ten się tylko przyglądał stworzeniu a ja patrzyłem na niego zachęcająco lecz i tak się nie poruszył. Ostrożnie położyłem kota na jego kolanach co o dziwo nie zostało odbite piaskiem przez co poczułem się pewniej i chwytając lekko za jego przegub położyłem jego dłoń na główce kota. Ten na mnie spojrzał a ja kiwnąłem w potwierdzającym geście na co ten zaczął delikatnie głaskać zwierzaka. Po chwili do salonu wrócił Itachi z kanapkami i herbatą. Podziękowałem na co ten skinął głową i gdzieś poszedł. Resztę wieczoru spędziłem z chłopakiem na próbie rozmowy z nim i piciu herbaty bo do jedzenia kanapek nie był zbyt chętny więc tylko ja je jadłem.


-----------------------------------------------------------------------------------

NO I MAMY TO!!! 21 ROZDZIAŁ SKOŃCZONY!

*第一太陽神殿- Z wolnego tłumaczenia ,,Świątyna Pierwszego Słońca,,

**tłumaczenie ,,miłość,,

Aż nie dowiary, trzy rozdziały w półtora tygodnia shshshshhsh teraz proszę się ode mnie odczepić na jakiś czas kek.

~Bayo kluseczki (☞゚ヮ゚)☞

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro