Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🦊14🦊

Oto żem przybywam z nowym rozdziałem!  Gepart2233 i Cienie_Hiroshimy Nie bijcie mnie pliz postaram się systematycznie to robić, tylko nie bijcie jestem gatunkiem zagrożonym :'>

Tobi pov.

Siedzę na fotelu bo nie mam co robić. Członkowie grupy przeczesującej tereny, są już w plenerze drugi dzień. Nowa baza jest strasznie opustoszała bo każdy siedzi u siebie albo u przywódcy omawiając coś. To miejsce jest strasznie melancholijne i męczące bez Naruto. Zacząłem sobie rozmyślać nad wszystkim i nad niczym. Wstałem i zacząłem się przechadzać po bazie, po drodze spotkałem Deidare-senpai ale niemiałem nawet sił aby się przywitać.

~Ej, a tobie co?~ Spytał blondyn. Ja tylko wzruszyłem ramionami.~ Czy to ma związek z dzieciakiem?.~ Kiedy wspomniał o Naruto zrobiło mi się przykro z bezsilności. Spuściłem głowę a on zrobił coś czego się nigdy z jego strony nie spodziewałem... przytulił mnie. Momentalnie się rozkleiłem. Ten tylko westchnął i pozwolił mi się wypłakać. Poklepał mnie po plecach, po czym odsunął mnie od siebie.~ Dobra już se popłakałeś a teraz kysz bo mam też swoją robotę do zrobienia.~ Po tych słowach poszedł sobie a ja pokierowałem się do gabinetu Pain'a. Zapukałem po czym bez pozwolenia wszedłem. Pain siedział przy biurku wypełniając i składając w kupki kartki.

~Wiadomo już coś?

~Miarowo, musze jeszcze dostać informacje od grupy która jest w terenie i możemy planować konkretny plan który jak wszystko sprawnie pójdzie możemy zrealizować za tydzień.~  Po tych słowach rozpromieniałem. Informacja że za tydzień już będziemy mogli odbić Narusia mnie rozweseliła. Pain na mnie spojrzał jak na pojeba ale kij z tym, uradowany wybiegłem z pomieszczenia. Pobiegłem do swojego pokoju gdzie wskoczyłem na łóżko. Skrzyp łóżka trochę mnie przestraszył ale po chwili miałem to gdzieś. Zacząłem rozmyślać o Naru. Przetwarzałem wspomnienia które stworzył będąc z nami. Lecz w pewnym momencie moje myśli objęły niebezpieczny tor. Przypominałem sobie sceny kiedy był ubrany w samą zadużą koszulkę i majtki, moja wyobraźnia dowyobrażała sobie niestosowne obrazki z głównym udziałem Naruto. Nagle poczułem jak staje mi namiot. Boże jakim ja zbokiem jestem... stanął mi na myśl o sześciolatku... Pomyślałem po czym podszedłem do drzwi i je zablokowałem pieczecią po czym wróciłem na łóżko. Zdiąłem płaszcz, po czym zsunąłem spodnie oraz bokserki. Rozsiadłem się wygodnie mając nogi w rozkroku. Zdiąłem maskę po czym wziąłem do dłoni swojego penisa. Zacząłem powoli poruszać ręką a moje ciało przeszła fala podniecenia. Moja wyobraźnia zaczęła znowu działać powodując większe podniecenie. Przymknąłem oczy i pozwoliłem ponieść się fantazji. Oczami wyobraźni widziałem Naruto biorącego moje przyrodzenie do ust. Przyspieszałem ruchy ręką lecz moja wyobraźnia przedstawiała to jako szybsze ruchy głowy młodszego. Z każdą chwilą byłem coraz bliżej szczytu. Chwilę przed szczytem widziałem oczami wyobraźni jak Naruto wyciąga z ust mojego penisa i dochodzę mu na twarz. Otworzyłem oczy i sąpic cicho uświadomiłem sobie że niedość że stanął mi na myśl o Naru to jeszcze doszedłem wyobrażając sobie jak mi obciąga. Ubrałem spodnie i stwierdziłem że muszę się przespać. Tak jak pomyślałem tak zrobiłem.

Naruto pov.

Wziąłem talerzyk z jedzeniem i kubek z herbatą od Kuramy. Położyłem sobie talerzyk na kolanach a kubek przystawiłem do ust i zacząłem sączyć herbatki. Do pokoju bez pukania wszedł pan Kakashi.

~Zbieraj się młody, idziemy na spotkienie z drużyną.

~Obawiam się że musimy odmówić bo to nienajlepszy moment aby Naruto wychodził z pokoju ale wsumie ja mogę iść bo muszę sobie pogadać z pewną panią jonnin.~ Po tym co Kurama powiedział wstał i poczochrał mnie po głowie. Odziwo jego bliskość fizyczna mnie nie przeraziła jak ostatnio, lecz to chyba tylko dlatego że wiem że mnie nieskrzywdzi. Widząc że nie przestraszyłem się jego bliskości chyba go to uspokoiło. Posłałem mu delikatny uśmiech a tego go odwzajemnił i poszedł z Panem Kakashim. Zacząłem na spokojnie jeść kanapki i popijać herbatą. Po parunastu minutach z trudem zjadłem wszystko bo jedyne co to mój żołądek próbuje szystko zwrócić. Odłożyłem talerzyk oraz kubek gdzieś na bok i sie położyłem. Leżałem, kuląc się lekko z bólu brzucha. Moje uszka opadły a moje kity owinęły się wokół mojej tali. W pewnym momencie mocno mnie zemdliło, więc niewiele myśląc odchyliłem się na bok i zwymiotowałem na podłogę. Czując że nieodpuści pobiegłem do łazienki. Klęknąłem nad muszlą i wtórnie zacząłem wymiotować. Z każdą chwilą coraz gorzej się czułem i coraz ciężej mi było na żołądku. Po parunastu minutach opróżniona mojego żołądka w jakże przyjemny sposób, wstałem na chwiejacych się nogach, podszedłem do umywalki, umyłem twarz i opłukałem buzię oraz urwałem kawałek papieru aby posprzątać wymiociny przy łóżku. Po ogarnięciu resztek mojego niestrawionego jedzenia, spowrotem się położyłem. Ból głowy i brzucha strasznie mi ciążył co było nie do zniesienia. W końcu po dłuższej chwili wpatrywania się w ścianę zasnąłem.

Kurama pov.

Idąc z kaszalotem złość się wemnie zbierała i widać było że uwalniały się ze mnie złowrogie impulsy patrząc że każdy w zasięgu kilometra się chował. Gdy byliśmy na miejscu myślałem że tego małego pchlarz rezerwę. Podeszłem do czarnowłosej.

~Tym razem twój uczeń przegiął i to ostro przegiął więc jeśli chcesz aby żył to niech się niezbliża do Naruto.

~A-ale o co chodzi?~ Spytała lekko zestresowana.

~Twój pożal się Boże uczeń NIEDOŚĆ ŻE MOLESTOWAŁ NARUTO TO JESZCZE PÓŹNIEJ GO ZGWAŁCIŁ!~ Wrzasnąłem na nią a ta tylko popatrzyła na swojego wychowanka po czym podeszła do niego i złapała za ramię. Podniosła go i siłą zaczęła gdzieś go prowadzić mówiąc że o tym sobie pogadają u hokage oraz kazała mi iść z nimi jako świadek.

/TIME SKIP/

Po dwóch godzinach rozmowy wyszliśmy z gabinetu Sandaime Hokage. Ten pchlarz nadal ma swoją odznakę lecz tyle dobrego że został zawieszony do odwołania i nie może przystąpić do egzaminu na chunnina dopóki on jest przy władzy a raczej staruszkowi jeszcze się niespieszy na tamten świat. Szedłem już spokojny do rezydencji Kaszalota. Będąc już na miejscu pokierowałem się do pokoju Naruto. Lisek leżał na łóżku cicho skomląc. Jego uszka były oklapnięte a ogony otulały jego talię. Podszedłem do łóżka i lekko przejechałem dłonią z wypuszczaną chakra aby uśnieżyć trochę jego ból. Jak już grymas bólu spłynął z jego twarzy i spokojnie oddychał, rozejrzałem się po zdemolowanym przez Naruto pokoju i zacząłem sprzątać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro