Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

(Kapitan poinformował właśnie pasażerów, że za kilka minut będziemy lądować i każe zapiąć pasy. Wyjrzałem za okno i zobaczyłem, że to jednak ta pora roku kiedy jest bardzo chmurnie i często pada, więc życzyłem powodzenia przy lądowaniu. Nagle zaczęły się turbulencje i zaczęliśmy spadać w dół z dużą prędkością. Po chwili nie czułem już niczego...)

POV Hermiona

Gdy tylko dotarłam na na podjazd dla karetek w szpitalu New York- Presbyterian/ Columbia University Medical Center, w którym pracuje wiedziałam, że będę miała ręce pełne roboty. Nie dość, że już było pełno pacjentów w środku to jeszcze więcej przyjeżdżało i przyjeżdżało. Gdy tylko weszłam poprosiłam pielęgniarkę o kartę pierwszego pacjenta. Była to 60 letnia francuska po 2 zawałach serca, po dokładnym przebadaniu skierowałam ją na odział kardiochirurgii, z racji historii medycznej. Kolejni również nie byli z przypadkami z mojej dziedziny medycznej, więc poprosiłam o kolejną kartę.  Tak zleciało popołudniem, oczywiście miałam kilka przypadków z neuro, ale szybko się z nimi uporałam. Gdy już było po 18 skończyły się nowe przypadki, więc postanowiłam zrobić obchód po moim udziale i sprawdzić co u moich pacjentów, mimo że miałam ich zobaczyć dopiero w poniedziałek rano na porannym obchodzie. Na szczęście wszyscy byli stabilni i nic się nie działo. Pożegnałam się ze wszystkimi i poinformowałam wchodzącego na nocny dyżur kolegę o operacjach i ich przebiegach, by był na bieżąco z nowymi przypadkami, którymi się nie zajmował. Gdy dojechałam pod dom Malfoy'ów było już grubo po 22, więc poprosiłam Draco, by mi pomógł zanieść śpiące księżniczki" do samochodu. Szybko dojechałam do domu, położyłam córki do ich łóżek i sama skierowałam się do  łazienki, a potem do łóżka.

KILKA DNI PÓŹNIEJ

POV SEVERUS

Obudziłem się z okropnym bólem głowy, ale to jeszcze nie było najgorsze. Przede mną siedział nie kto inny, a we własnej osobie Minerwa McGonagall z wyrazem zakłopotanej matki roku.

- Nie ruszaj się Severusie, nieźle oberwałeś przy lądowaniu. Co cię na Merlina skłoniło, by lecieć mugolskim samolotem.

- Nie krzycz to po pierwsze, a po drugie sama doskonale wiesz ile czasu, by zajęło błaganie Ministerstwa o świstoślik do Stanów, jeśli nie ma się rodziny, ani krwi amerykańskiej.

- No dobrze, dobrze, a teraz się uspokój, bo jesteś w Wyckoff Heights Medical Center w Nowym Yorku, a zanim spytasz co tutaj robię, to jestem osobą pierwszego kontaktu w razie potrzeby decydowaniu o twoim życiu i żadnego, "ale dlaczego pozwoliłaś mi żyć". Jesteś tutaj, ponieważ masz misje odnalezienia Hermiony jakbyś zapomniał.

- Ale przynajmniej udało mi się dotrzeć do Nowego Yorku nieprawdaż.

-  Przynajmniej to. Ale jak przyjdzie lekarz to jestem twoją siostrą, bo tak podałam w recepcji gdy ciebie szukałam.

- Na gacie Merlina serio musiałaś to powiedzieć.

- Nie, a teraz cicho bądź, lekarz przyszedł.

Po konsultacji lekarskiej okazało się, że do wtorku muszę jeszcze zostać w szpitalu, a później się oszczędzać. Minewra po kilku godzinach siedzenia w szpitalu postanowiła zatrzymać się hotelu blisko szpitala i zwiedzić miasto, w którym jeszcze nigdy nie była. Przy okazji odwiedzi szkołę z którą mamy się zmierzyć za trzy lata i zobaczy jak funkcjonuje szkoła magii bez internatu. Z racji, że do wtorku zostało jeszcze kilka dni postanowiłem odpocząć i nie forsować się za bardzo, by mieć siły na szukanie Hermiony i naszych dzieci.

PONIEDZIAŁEK

POV MINERWA

Postanowiłam odwiedzić Szkołę Magii i Czarodziejstwa imienia Newta Skamandera, kiedyś przecież trzeba się spotkać, by uzgodnić wszystkie szczegóły spotkania, które ma się odbyć już za 3 lata, najlepiej się spotkać twarzą w twarz nieprawdaż. Gdy dotarłam na miejsce okazało się, że bardzo dużo rodziców odprowadza swoje dzieci pod same drzwi szkoły, bardzo rozczulający widok, który w Londynie zdarza się tylko jeśli rodzice również znajdują się na peronie 9 i 3/4. No tak tu także są rodzice dzieci pochodzących z mogolskich rodzin, więc to dla mnie też nowość. Nagle usłyszałam bardzo znajome imię i się zdziwiłam słysząc je więc się przyjrzałam kobiecie o imieniu Hermiona, była chyba blisko z dyrektorką szkoły, bo się nawet przytuliły na przywitanie, a obok niej stały dwie dziewczynki, jedna to istna kopia matki, a druga podobna, tylko z prostymi, czarnymi włosami. Obie ucałowały matkę i pobiegły do swoich znajomych do wnętrza szkoły.

-Dzień Dobry szukam dyrektorki Amandy Bialcon.

-Dzień Dobry to ja, a Pani?

-Minewra McGonagall, dyrektor Hogwartu, przepraszam, że bez zapowiedzi.

-Pani Profesor, na Merlina od tylu lat pani nie widziałam.

-Na Merlina Hermiona, to na prawdę ty, Severus jednak nie zwariował mówiąc, że jesteś w Nowym Yorku.

-Severus, przecież on zginął w czasie bitwy o Hogwart.

-No widzisz moja on żyje i ma się o dziwo bardzo dobrze.

-Przepraszam, że się wtrącę, ale może tą rozmowę dokończymy w moim gabinecie, gdzie nie magiczni nie będą podsłuchiwać.

-Tak, tak oczywiście, mamy sobie tyle do opowiedzenia.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej hej i jak tam podoba się czy, nie. Jeśli macie jakieś pomysły, albo chcielibyście coś dodać od siebie do opowieści to piszcie śmiało, jestem otwarta na wasze pomysły.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro