🦊8🦊
Narrator pov.
Gdy Słońce już powoli chowało się za choryzontem a leśna zwierzyna aktywna za dnia ustępuje nocnym zwierzętom, w bazie akatsuki można było usłyszeć trzaski. Kilka osób zaintrygowanych tym dźwiękiem ruszyło do salonu gdzie okazało się że mężczyzna w pomarańczowej masce który właśnie wrucił z misji legną na podłogę wywracając się o coś.
Naruto pov.
Usłyszałem głośne dźwięki z poza pokoju przez które się przebudziłem. Nadal ledwo kontaktując usiadłem i próbowałem wstać z łóżka.
-A szanowny panicz gdzie?- Usłyszałem głos fioletowowłosej.
-Eeeeeem... S-sprawdzić co to było..?- Powiedziałem niepewnie i się niewinnie uśmiechnąłem.
-Ehhh, pójdę z tobą... Niedaj Boże se krzywdę po drodze zrobisz.- Wywróciłem oczami na słowa kobiety i ruszyłem do drzwi lekko się chwiejąc (pisze się ,,chwiejąc,, czy ,,kwiejąc,, bo ja debil a wujek gugu mi niechce powiedzieć dop.autora). Nadal chwiejnym i powolnym krokiem ruszyłem do źródła hałasu, oczywiście dwa kroki zamną szła Konan. W pewnym momencie ziewnąłem przez co oczy mi się załzawiły po czym je przetarłem piąstkami oczywiście przez nieuwagę jebłem w ścianę. Przez przeszywający moją głowę potęgujący się potepiający ból, zacząłem łkać. Kobieta po chwili wzięła mnie na ręce i zaprowadziła mnie do salonu, bo z tamtąd dobiegały dźwięki, gdzie się rozejrzałem i dostrzegłem dobrze znaną mi maskę.
-TOBIIIIIIIII- Krzyknąłem radośnie zaczynając się wiercić na rękach Konan aby ta mnie postawiła.-A cik, a cik, a cik..- Kichnąłem kilka razy przy tym opuszcając uszka i zaciskając oczy. Dopiero jak otworzyłem je ogarnąłem że wszyscy się na mnie patrzą a Itachi i Tobi dostają ataku cukrzycy. Itachi jest dziwny jakiś... Gdy zostałem odstawiony na ziemię podbiegłem do Tobi'ego, omało niewywalając się o własne nogi przy każdym kroku, wystawiłem rączki do góry by po chwili zostać przez niego podniesionym.
-D-Dlaczego niebyło cie tak długo?-Powiedziałem ziewając na co znowu przetarłem piąstakami moje załzawione oczy.
-Tobi był na misji ale teraz będzie mógł być przy Naru.- Odpowiedział swoim dziecinnym głosem. Przytuliłem się do niego by po tym zasnąć wycięczony.
Tobi pov.
Spojrzałem na Liska, który jak się okazało zasnął na moich rękach. Wyszedłem z salonu ignorując wszystkich i poszedłem do swojego pokoju. Podszedłem do łóżka i ułożyłem na nim młodszego po czym delikatnie położyłem się obok tak aby go nieobudzić. Ułożyłem się wygodnie na plecach, po chwili poczułem lekki ciężar na torsie i udzie. Popatrzyłem w dół i jak się okazało, Naruto się do mnie przytulił kładąc głowę i jedną rękę na moim torsie a wokół mojego uda owinął dwa ogony, resztą kit przykrył swoje ciało. Zacząłem głaskać go po głowie na co położył uszka i zaczął mruczeć. Patrząc na jego zarumienioną twarz serce zaczęło mi bić szybciej. Czemu musisz być tak uroczy Naruto??? Pomyślałem po czym zdiąłem maskę i przetarłem dłonią twarz. W pewnym momencie usłyszałem ciche i urocze kichnięcie. Spojrzałem na młodszego który właśnie przecierał nosek ręką niczym kotek. Bożeeee... Cukrzycy przy nim dostanę! Po chwili, niewiem co mną kierowało ale, wsunąłem dłoń pod bluzkę młodszego i zacząłem delikatnie jeździć po jego rozgrzanym, najpewniej od choroby, ciele (HA MAMY TO!! TOBI TO PEDO-!! ...Nie no żart kocham Tobisia i uwieżcie to co napisałem niczym się nie umywa do np. Niektórych ff z Kakanaru czy niektórych Sasunaru :) dop.autora). Naruto pod wpływem dotyku mojej zimnej dłoni lekko się zaczął rozciągać i ,,wyginać,, w jej stronę.
Naruto pov.
W pewnym momencie poczułem przez sen przyjemne chłodne coś przesuwające się po mojej skórze przez co instynktownie chciałem się do tego przysunąć (Właśnie ogarnąłem że Naru chyba w tym ff ma koło 6 lat :'D dop.autora) z powodu nadal wysokiej temperatury mojego ciała. Przesunąłem głowę i lekko otworzyłem zmęczone oczy. Popatrzyłem na tajemnicze źródło przyjemnego chłodu. Okazało się że to była dłoń Tobi'ego pod moją bluzką. W pewnym momencie zrobiło mi się jeszcze goręcej a ubrania stały się jakby drażniące moją skórę. Mój umysł stawał się coraz bardziej zaćmiony, zacząłem się lekko ocierać ciałem o to starszego. Ten tylko wziął mnie rękoma pod pachami i posadził. Po chwili obok łóżka zmaterializował sie mężczyzna o rudych włosach w których miał parę uszu a u końca kręgosłupa dziewięć kit, był ubrany w białe kimono z czerwonymi zdobieniami.
-O cholera.- Odezwał się sie mężczyzna.
Tobi pov.
-Kim jesteś?
-Kyūbi ale teraz nie to jest ważne. Czy macie tu jakiegoś medyka lub coś takiego?
-Ale o co chodzi?
-Ehhh... Niewiem jakim cudem ale młody dostał gorączki i to nie jakiejś tam gorączki typu przeziebienie tylko chodzi bardziej o taką gorączkę podczas której omegi kitsune mają większe zapotrzebowanie na stosunek seksualny który może zaspokoić tylko ich partner inaczej się męczą w bólu oraz podczas takiej rui mogą zajść w ciążę, więc jak niechcesz żeby młody cierpiał to idź po jakiegoś medyka czy coś.- Wytłumaczył tajemniczy mężczyzna. Wybiegłem z pokoju zostawiając Naru z mężczyzną i ruszyłem po medyka bazy.
-Potrzebny jesteś! Potrzebny jesteś! SZYBKO!!!
-Już, już co się takiego stało.- Odezwał się mężczyzna w kitlu wstając z krzesła.
-Tobi niewie jak to wytłumaczyć ale jesteś potrzebny i to szybko.- Złapałem mężczyznę za rękaw i szybkim tempem ruszyłem spowrotem do pokoju.
-Em... Kim jest ten facet.- Zapytał medyka po wejściu do pomieszczenia.
-Jestem Kyūbi, zapieczętowany w Naruto dziewięcioogoniasty ale to nie o mnie chodzi, jesteś medykiem?- Mężczyzna w kitlu pokiwał twierdząco.- Sprawa ma się tak że niewiem jak to się stało ale młodszy dostał rui mimo że u omeg kitsune pierwsza przejawia się dopierwo w wieku trzynastu do piętnastu lat. A Naruto jest za młody aby współżyć więc miałbym prośbę czy mógłbyś przygotować leki z tego przepisu?- Lis podał medykowi kartkę. Ten po przeczytaniu tego co znajdowało się na kartce tylko przemyślał coś insie odezwał.
-Myślę że dało by się załatwić... Pół godziny może być? bo raczej szybciej tego niewykonam.
-Tak, ja w tym czasie coś wykombinuje.- Po tych słowach medyk wyszedł.
Kurama pov.
Po tym jak medyk wyszedł popatrzyłem chwilę na Naruto i zacząłem rozmyślać.
-Masz tu gdzieś łazienkę z wanną i jakieś przewiewne ubrania Naruto?
-Łazienka jest za tymi drzwiami.- Pokazał palcem na drewniane drzwi.- A ubrania Naru ma Konan, pójdę po jakieś do niej.- Po tych słowach zamaskowany wyszedł a ja wziąłem lekko młodego na ręce i przeniosłem do łazienki gdzie nalałem do wanny trochę chłodnej wody po czym rozebrałem młodego do naga i delikatnie umieściłem w wannie. Usadowiłem go tak aby nie lunął do wody tylko opierał się plecami o brzeg i tak siedział. Po chwili do łazienki wszedł zamaskowany trzymając w ręce ubrania i duży ręcznik. Położył je na kiblu a ja zacząłem obmywać spocone i rozgrzane ciało Naruto chłodną wodą. Podczas przemywania młody co jakiś czas skomlał i wiercił się pod wpływem dotyku. Po jakiś dwudziestu minutach Gdy woda zrobiła się bardziej zimna wyciągnąłem małego kitsune z wanny i wytarłem starannie ręcznikiem. Pomogłem mu ubrać lekko zadużą koszulkę i bokserki. Wziąłem go na ręce i zaniosłem spowrotem na łóżko, gdzie ułożyłem go tak aby było mu wygodnie. Koc odłożyłem gdzieś zboku aby mu nieprzeszkadzał a po niedługim czasie wrucił medyk z lekie. Podał mi miseczkę a ja delikatnie podniosłem jedną ręką młodszego a drugą przyłożyłem do jego ust miseczkę. Naruto zaczął powoli pić aż się nie skończyło. W tym czasie medyk znowu opuścił pomieszczenie. Odłożyłem naczynie na szafkę nocną i patrzyłem jak lisek zasypia. Odwruciłem się do zamaskowanego i odezwałem się.
-Naruto teraz zasnął wycięczony z powodu nowego stanu w jaki przeszło jego ciało i z powodu podanego leku, więc za jakiś dzień lub dwa powinien się obudzić, radził bym go niebudzić bo jednak jego ciało jest wymęczone i mocno osłabione więc musi się zregenerować oraz odpocząć. A i przeziębienie też zniknęło więc nietrzeba się o to martwić.- wytłumaczyłem w skrócie i przysiadłem przy łóżku jeszcze chwilę siedząc w pomieszczeniu wpatrujac się w jeszcze lekko spięta twarz młodego.- A, zapomniałem wspomnieć że taka ruia pojawia się co miesiąc... To ja już będę znikał.- Po tych słowach zdematerializowałem się spowrotem do umysłu chłopca gdzie już spokojnie mogłem zasnąć nie musząc się martwić stanem młodego kitsune. Oby tylko mu się nie pogorszyło i lek zadziałał tak jak należy... Pomyślałem tuż przed zamknięcie oczu i odpłynięciem do krainy snów.
Tobi pov.
Po tym jak lisi mężczyzna zniknął zacząłem na nowo przetwarzać informacje. Po paru minutach stania przy łóżku położyłem się znowu obok Naruto i nie pewnie go przytuliłem na co ten się wemnie wtulił. Teraz tylko czekać aż się wybudzi... To będzie dłuuuugi czas. Pomyślałem poczym próbowałem zasnąć niewidząc dalszego sensu bezczynnego leżenia skoro i tak chłopiec śpi to przynajmniej minie trochę czasu oraz może niebędzie się dłużył tak bardzo ten czas ale niestety nie przyniosło to zamierzonego efektu. Więc pozostało tylko leżeć i czekać, co już po paru minutach stało się nudne i monotonne.
---------------------------
No heja, co tam u was?
Trochu mnie niebyło, nie? Trochu XD nie wstawiałem nic przez troche dłużej niż miesiąc. No to ten... Widzimy się za kolejny XD nie no żartuje, może coś jeszcze wstawię w przyszłym tygodniu.
(POPRAWIANIE MOICH BŁEDÓW ORTOGRAFICZNYCH JEST WSKAZANE WIEC NO... :D)
~Bayoooo moje kluseczki 😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro