🦊19🦊
Macie rozdział kurwiszonki✨
--------------------------------------------------------------------
Naru pov.
Od dobrych dwóch godzin siedzę na kolanach Tobi'ego, przodem do jego klatki piersiowej w którą się wtulałem. Machałem sobie zadowolony ogonkami, lecz moją sielankę przerwał niezadowolony burk żołądka domagającego się pożywienia. Popatrzyłem na Tobi'ego który się we mnie wpatrywał, pewnie przez wydany przez mój organizm dźwięk.
~Jeść.~ Powiedziałem na co starszy chciał wstać ale ja się tylko w niego jeszcze bardziej wtuliłem. ~Ale nie idź.
~Ale muszę wstać aby ci zrobić jedzenie.~ Odparł lekko zakłopotany.
~Nie, zostań.~ W tym momencie mój żołądek znowu się odezwał na co Tobi znowu chciał wstać. ~Zostań!
~Przecież nie rozdwo-~ Zaczął po czym go olśniło i stworzył klona cienia.~ Pójdź do kuchni po jakieś jedzenie i herbatę dla Naru.~ Powiedział do klona z powrotem się wygodnie usadawiając na dużym fotelu. Po otrzymaniu instrukcji klon wyszedł a ja na powrót poluzowałem uścisk. Nie minęło nawet dziesięć minut a musiałem zejść z kolan starszego i ruszyć do łazienki czując nudości. Zaskarbiając sobie uwagę Tobi'ego potruchtałem do łazienki gdzie pochylając się nad muszlą, oddałem do niej swój ostatni posiłek. Mężczyzna najwidoczniej zmartwiony podszedł do mnie i odgarnął moje już lekko przydługie włosy, tak aby mi nie przeszkadzały, po czym zaczął mnie lekko głaskać po plecach. Po paru minutach męki, w końcu wszystko ustało na co odetchnąłem z ulgą, lecz i tak po mimo tego zaczął boleć mnie brzuch. Podszedłem do umywalki przy której stał schodek na który wszedłem i opłukałem sobie buzie wodą. Wróciłem do Tobi'ego i wystawiłem w jego kierunku rączki. Mężczyzna wziął mnie na ręce i zaprowadził do pokoju gdzie ponownie usiedliśmy na fotelu lecz tym razem opierałem się plecami o jego tors.
~Bolii..~ Zaskomlałem łapiąc się za brzuch na co starszy wsunął swoją dłoń pod moją koszulkę i zaczął delikatnie mnie po nim masować. Zamruczałem cicho po czym jak na zawołanie wrócił klon z tacką. Postawił ją na stoliku obok i zniknął. Spojrzałem z niesmakiem na kanapki i sięgnąłem po herbatkę.~ Nie chce już jeść..~ Mruknąłem po czym wziąłem łyk ciepłego napoju.
~Zjedz chociaż jedną, jeszcze niedawno byłeś głodny.
~Nie chce.
~Zjedz albo cię nakarmię.
~Okej, nakarm mnie..~ Powiedziałem lekko niepewnie do niego, ten jednak mnie usadowił na swoich kolanach tak abym znowu był przodem w jego stronę. Wziął jedną kanapkę i się odezwał.
~Zrób aaa.~ Popatrzyłem na niego chwile jak na debila po czym zrobiłem to co powiedział.
Tym sposobem wszystkie kanapki zniknęły, a ja z trudem przełknąłem ostatni gryz pieczywa i pośpiesznie popiłem je herbatą co poskutkowało odbiciem się na co ja zasłoniłem lekko usta dłonią mówiąc ciche przepraszam. Na ten gest starszy się lekko zaśmiał a ja miałem ochotę mu zrobić krzywdę. Tak jak pomyślałem tak zrobiłem. Podszedłem do łóżka, wziąłem poduszkę, wróciłem do Tobi'ego, uderzyłem go nią po czym wróciłem do łóżka odkładając pierze na swoje miejsce.
Tobi pov.
Po tym jak Naru odłożył poduszkę, odwrócił się w moją stronę i wpatrywał we mnie przez parę chwil. W pewnym momencie po prostu podszedł sobie do drzwi i wyszedł z pokoju. Lekko zdezorientowany wstałem i ruszyłem za młodym. Szedłem za nim aż do salonu gdzie zobaczyłem go przytulonego do Itachi'ego, który zdezorientowany patrzył na niego po czym przykucnął i go przytulił. Przymrużyłem oczy i poczułem się zazdrosny.
~No już młody, starczy.~ Powiedział kruk czując moje mordercze intencje w stosunku do niego.~ No już puść, zaraz mi kręgosłup strzeli.~ Mówił próbując wydostać się ze szczelnego uścisku sześciolatka. Długowłosy zaczął mówić o tym że przecież może się potulić do mnie ale młodszy zaprzeczał tej propozycji i uczepił się go jeszcze mocniej. Młodszy mężczyzna w pewnym momencie się poddał po czym zasłonił usta dłonią i odkaszlną parę razy krwią. Maluch odsunął się delikatnie od niego i jakby lekko przerażony się odezwał.
~Tachi?
~Nic się nie dzieje młody, spokojnie.~ Uśmiechnął się niemrawo kruk i znowu odkaszlnął. Naruś przerażony odsunął się i złapał go za dłoń po czym podprowadził pod kanapę. Patrzyłem na młodego, który pośpiesznie poszedł do kuchni i wrócił do salonu z czystą ścierką. Dał ją krukowi a ten podziękował i wytarł krew. Moja zazdrość w tym momencie osiągnęła zenit, myślałem że z miejsca podejdę i ukatrupię długowłosego. Naburmuszony stałem i patrzyłem na Naruto, który po chwili na mnie spojrzał i się uśmiechnął w moim kierunku. Czułem jak wszystkie negatywne emocje spływają ze mnie na widok tak rozczulającego jakim potrafi być chłopiec. Podszedłem do kanapy i usiadłem na jej końcu a Lisek usiadł na moich kolanach i się we mnie wtulił. Odwzajemniłem przytulasa po czym zacząłem bawić się jednym z jego ogonów na co się wzdrygnął i wydał stłumiony pisk. Uśmiechnąłem się pod maską lecz niestety długo to nie potrwało ponieważ do salonu wbiegł Kurama. Stanął centralnie przede mną i tupiąc nogą miał skrzyżowane ręce na klatce piersiowej. Jego mordercze intencje zaczęły wypełniać pomieszczenie na co szybko zabrałem dłoń z pszenicznej kity Naru.
~Był już dzisiaj u medyka?~ Popatrzyłem na niego a ten znając już odpowiedź wziął ode mnie młodszego i poszedł najpewniej do medyka. Westchnąłem ciężko wiedząc że nie warto zaczynać jakiej kolwiek potyczki słownej z Lisim mężczyzną.
Kurama pov.
Jak można być takim ignorantem i prostakiem aby nie dbać o swoją omegę?! Przecież Naruto musi przyjmować leki na ruję aby nie doszło do sytuacji na którą jest stanowczo za młody! Z takimi myślami i z Naruto na rękach wszedłem do gabinetu medyka, ten wiedząc po co przyszliśmy wyjął flakonik z tabletkami. Wziąłem od niego buteleczkę, wyjąłem jedną tabletkę oddając flakonik i podałem młodemu lek wraz z szklanką wody, (No magicznie się pojawiła no Dop.Autora) ten niezbyt entuzjastycznie wziął lek i popił go. Naruto chciał już wyjść z gabinetu na co się go spytałem.
~Dokąd się wybierasz?
~Do Tobi'ego..
~Do tego nieodpowiedzialnego ignoranckiego dziecinnego alfy?
~Mówisz tak tylko dlatego że nie zabrał mnie tu?~ Popatrzyłem na niego przymrużając oczy. Ten tylko się odwrócił i wyszedł na co ja spojrzałem na nie go z niedowierzaniem machając rękami we wszystkie strony świata.
~Może meliski?~ Spytał młody mężczyzna na co na niego popatrzyłem i niemie się zgodziłem. Westchnąłem siadając po turecku na kozetce.~ Nie myślisz że trochę za bardzo mu matkujesz? Ja rozumiem że ma sześć lat ale może warto dać szansę Tobiemu aby się nim zaopiekować, w końcu są sobie przeznaczeni czy coś.~ Odezwał się podając mi kubek z naparem.
~Ale to moje szczenię i w mojej kompetencji leży opieka nad nim a ten jego Tobi jest nieodpowiedzialny. (Chciałem napisać o kant dupy XDD Dop.Autora)~ Fuknąłem obrażony po czym upiłem łyk napoju. Medyk się tylko na mnie popatrzył i zaśmiał cicho. Popatrzyłem na niego z mordem w oczach na co usłyszałem głośniejszy śmiech, który był przyjemny dla ucha a na moje poliki wkradł się lekki odcień różu.
---------------------------------------------------------------------------
Chyba zshipuje Kuramcie z medykiem, co wy na to? tylko kogo tu zbottomić? podzielcie się swoją opinią w kom i do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro