Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział I "Tylko nie to"

???
"Toby, proszę, przyjdź do mojego gabinetu".
Po tych myślach usłyszałem pukanie do drzwi.
-Wejdź.- powiedziałem krótko.
W gabinecie rozległo się skrzypienie otwieranych drzwi.
-Dzień dobry papo. Wzywałeś mnie.- powiedział młodzieniec.
-Tak. Siadaj.- po moich słowach zajął miejsce przede mną. Dzieliło nas stare, ale zadbane biurko.
-Mam dla ciebie zadanie. Musisz iść do szkoły i...-widocznie nie było mi dane dokończyć bo wściekły Toby mi przerwał.
- O nie, nie, nie. Nie będę wracał do tej budy!- mówiąc to wstał i oparł się wyprostowanymi rękoma o biurko. Żeby trochę uspokoić Tobyego również wstałem.
-Nie przerywaj mi. Siadaj.- Toby posłusznie zrobił to i skrzyżował ręce na piersi.
-Zapisałem cię do szkoły w tym mieście. Musisz być grzeczny i nie zwracać na siebie uwagi. Mówiąc to mam na myśli zero bicia się. Masz robić to co karzą. I musisz zdobyć ich zaufanie. Po jakimś czasie kiedy już będą ci ufać to wkrocza creepypasty. A teraz się przygotuj nie możesz mieć gogli i chusty na twarzy. I oczywiście siekiery zostają tu. A, byłbym zapomniał. Musisz wyprać ubrania bo są cale w krwi. Zaczynasz jutro. To chyba tyle.
-Slender, Slender. Na darmo się naprodukowałeś bo nie mam zamiaru wykonywać tego zadania.- stwierdził Toby. Ależ on zabawny.
-Tak myślałem, że się nie zgodzisz. Ale ja mam na ciebie haka. Albo wykonasz to zadania albo zapomnij o dalszym mieszkaniu tu.- Tobyemu opadła szczęka.
-N-nie zrobisz tego- jego wyraz twarzy był bezcenny.
-A chcesz się założyć?- w duszy głośno się śmiałem, ale na zewnątrz nie wyrarzałem emocji.
- Ehh no dobra. Ale ciągle mnie coś trapi. Jak mnie zapisałeś do tej szkoły jeżeli wyglądsz... yy.. Tak- wskazał na mnie.
-Mam swoje sposoby.

Toby
Po skończeniu rozmowy była godzina 23:48. "Idealnie." Pomyślałem. Postanowiłem się odstresować. Założylem buty i wyszedłem z rezydencji.

Klara
Leżałam już w łóżku i starałam się zasnąć. Od dłuższego czasu przewracałam się z boku na bok.W końcu zasypiałam, gdy nagle poczułam chłodny wiatr łaskoczący mnie w stopy. Spojrzałam na otwarte okno. Myślałam, że je zamykałam przed snem. Usiadłam na skraju łóżka. Poczułam czyjąś obecność.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu. W kącie pokoju zobaczyłam czyjąś ciemną sylwetkę.
- Ktoś tu jest?- spytałam cicho.
Po moim pytaniu usłyszałam cichy męski śmiech.
-Jestem Toby, a ja z kim mam przyjemność.- usłyszalam młody, lecz bardzo męski głos.
-A co cie to?- spytałam drzącym głosem.
-No wiesz. Chcę znać imię mojej ofiary.- Że co?!
-Ofiary??
-Tak, kotku.
-Nie nazywają mnie tak!- nie bałam się, że ojciec się obudzi bo jak jest pod wpływem alkoholu to sztuką jest wybudzić go ze snu.
-Dlaczego?- zaczął do mnie podchodzić.
-Nie podchodź do mnie!- przeraziłam się.
-Spokojnie.- zbliżył się do mnie jeszcze bardziej. Było ciemno. Gdy dzieliło nas około 20 cm mogłam dobrze zbadać jego twarz wzrokiem. On widocznie też to robi. Jego twarz skryta była chustą i goglami. On stał bez ruchu. Był zaskoczony moim wyglądem. Wpatrywał się we mne przez dłuższą chwilę. Był tak blisko że czułam jego oddech na twarzy. Mój strach się nasilał.
-Mnie tu nie było- przerwał ciszę i wyszedł otwartym oknem.
Szybko wskoczyłam pod koudrę i trafiłam do krainy snu.
~~~~~~
Notka
Tym razem 525 słów. W mediach zdj Toby'ego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro