Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 65

Gdy Ashton już przyjechał pierwsze co to podszedł do mnie przytulając. Nie zapomniał też o pocałunku.
-Gdzie tak długo byliście ?-Spytałam obejmując go w pasie .
-Na laskach-Odezwał się Stiles a Ash rzucił mu wściekłe spojrzenie
-Byliśmy załatwić sprawy ,ale już jestem. Cały twój-Ostatnie słowa wyszeptał przybliżając swoją twarz do mojej. Spojrzałam mu w oczy. Dopiero teraz zauważyłam jego powiększone źrenice. Zmarszczyłam czoło patrząc na chłopaka. -Coś się stało?-Spytał
-Nie wszystko okey -Posłałam mu wymuszony uśmiech. Blondyn pocałował mnie a za jego plecami usłyszeliśmy komentarze od Stiles'a i Harry'ego typu "Bleee"" Fuu" "idźcie do pokoju " . Ash odsunął się odemnie łapiąc za dłoń. Zaczął ciągnąć mnie w stronę schodów.
-Uuuu zapowiada się gorący wieczór -Zaśmiał się Harry a ja spłonęłam rumieńcami. Gdy byliśmy już na górze blondyn przyciągnął mnie do siebie delikatnie całując. Ubrany był w koszulkę z krótkim rękawem oraz ciemne spodnie  z dziurami na kolanach.
-Tęskniłem -Wyszeptał między pocałunkami
-Hmm-Mruknęłam popychając go lekko na łużko. Chłopak Uśmiechnął się flirciarsko a ja usiadłam na nim okradkiem. Gdy ręce chłopaka chciały złapać mnie w tali splotłam nasze palce kładąc ręce chłopaka po jego stronach. Pocałowałam go namiętnie swoimi dłońmi zjeżdżając niżej wzdłuż jego rąk. Nagle poczułam coś szorstkiego na jego nadgarstkach . Na obu nadgarstkach. Odsunęłam się od niego patrzac  z pytającym wzrokiem na jego twarz. Chyba nie wiedział o co mi chodzi. Mój wzrok powedrowal na jego prawy nadgarstek. Zobaczyłam tam cztery ślady po żyetce. Na drugie ręce było to samo. Zeszłam z chłopaka patrzac na niego.
-Co to jest ?-Pokazałam na jego nadgarstki
-Cait ja...-Zaczął siadając prosto na łóżku -Musiałem okey ? Nie wytrzymałem -Spuścił głowę.Podeszłam do niego siadając obok.
-Dlaczego ?-Szepnęłam
-Nie wiem. Zapomniałem co to za uczucie chciałem znowu poczuć...
-Ból-Dokończyłam za niego,on jedynie spojrzał na  mnie nie mówiąc nic. -To chciałeś poczuć?-Podniosłam głos wstajac z łóżka. Ashton wywrócił oczami. -Odpowiedz!
-Tak-Krzyknął podchodząc do mnie. -Chciałem poczuć ten cholery ból bo zdałem sobie sprawę że zamieniam się w cipę-Zaczął wymachiwać rękoma. Popatrzałam na niego pytająco. -Tak dobrze słyszałaś-Cofnęłam się do tyłu widząc zdenerwowanie chłopaka. Przerażał   mnie .Blondyn zrobił krok w moim kierunku. Dokładnie widziałam jego źrenice. Byłam na sto procent pewna że coś brał. Tylko dlaczego ?
-Znowu brałeś -Pokazałam na niego palcem cofając się
-Co brałem?-Uśmiechnął się cwaniacko. Jego ta sytuacja ewidentnie śmieszyła.-No proszę powiedz to słowo. To nie grzech -Kolejny krok w moją stronę a ja kolejny krok w tył.
-Brałeś narkotyki-Powiedziałam po długiej ciszy.
-Koka kochanie...ładniej brzmi. Powiedz jeszcze raz ,ale dokładnie -Gdy chciałam ponownie się cofnąć napodkałam ścianę . Ashton stanął przede mną kładąc swoje ręce po obu stronach mojej głowy przybliżając się. -Powiedz tak...Ashton moje kochanie wciągało piękny biały pasek dwa razy do tego zapalił sobie joint'a by nie czuć się jak chuj-Wyszeptał mi do ucha. Co się z nim działo.? Dlaczego on to zrobił? -Powiedz -Szepnął całując mnie w szczękę. Pokręciłam przecząco głową co chyba go zdenerwowało. Irwin zlapał mnie dłońmi za biodra ściskając  je mocno na co jeknęłam cicho.-Masz robić to co mówię rozumiesz ?!-Warknął w moją stronę. Nie odpowiedziałam ,bałam się na niego spojrzeć . Co narkotyki robią z ludźmi. Nie wytrzymałam. Bałam się Ashton'a.
-Stiles !-Krzyczałam ,lecz po chwili przestała ponieważ poczułam mocny cios w lewy policzek. On mnie uderzył. W moich oczach zebrałby się łzy. Popatrzałam na niego. Jego klatka piersiową unosiła się w szybkim tępie.
-Jeszcze raz krzykniesz a dostaniesz mocniej słyszałaś?!-Skinęłam lekko głową.
-To dobrze -Ashton otarł swoim kciukiem łzy z mojego policzka. -A teraz...-Blondyn mówiąc to zaczął całować mnie po szyi -Trochę się zabawimy-Moje oczy powiększyły się gdy usłyszałam jego słowa. Dłonie chłopaka powędrowały pod moją koszulkę szybko się jej pozbywając. Próbowałam się zakryć ,ale blondyn złapał swoimi rękoma moja nadgarstki ściskając je. Dlaczego on mi to robi.
-A-Ashton proszę -Załkałam kiedy zaczął dobierać się do moich spodni. On tylko pociągnął mnie za nadgarski rzucając na łóżko siadając na mnie okradkiem.
-O co prosisz kochanie ?-Zamruczał zaczynając mnie całować. Chciałam go  z siebie zrzucić oraz biłam go kopałam ,ale to na nic.
-Proszę przestań -Szepnęłam dlawiac się lzami gdy on odpinał moje spodnie.
-OH nie -Powiedział nawet na mnie nie patrząc. -Chce cie pieprzyć tak mocno żebyś jutro nie mogła chodzić. -Wyszeptał przybliżając się do mnie. Kiedy chciał zciagnac ze mnie spodnie zaczełam go bić po klatce piersiowej.-Bedziesz krzyczała moje imię tak głośno -Moje spodnie rzucił gdzieś za siebie. Lezałam pod nim w bieliźnie cala załzawiona.
-Stiles POMOCY -Wysiliłam się na głośny krzyk próbując złapać swoimi dłońmi ręce Ashtona którymi chciał mnie uderzyć -Pomocy!!!-Krzyczałam błagając o pomoc.
-Caitlin wszystko okey ?-Usłyszałam zza drzwiami głos Stiles'a .Po chwili przyjaciel zaczął szarpac za klamkę ale drzwi byly zamknięte . Kiedy Ashton zdążył je zamknąć ?
-Tak wszystko okey -Zapewnił Ash zakrywając swoją dłonią moje usta bym nie krzyczała.
-No dobra -Zaśmiał się Stiles -To ja wam nie przeszkadza -Już więcej nic nie usłyszałam.Zobaczyłam wściekły wzrok Ashtona
-Tak chcesz się bawić ?-W jego głosie słyszałam jad -Poczekaj na więcej -Powiedział



Wesołych świat bożego narodzenia:)
Odwieszam opowiadanie :)
I jak wam się podoba rozdział ?

Proszę o vote oraz komentarze. Następny za dwa tygodnie lub tydzień. Zapraszam na inne FF mojego autorstwa.

Ps. Mogą być błędy bo pisze na telefonie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro