Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 62

5 komentarzy = Next


-Caitlin może zejdziesz na dół napijemy się kawę bądź herbaty jak chcesz -Mama blondyna weszła do pokoju posyłając mi szeroki uśmiech . Skinęłam głową wstając z łóżka. Zostawiając telefon na łóżku wyszłam z pokoju Ashtona kierując się za jego matką.

Gdy dziewczyna wyszła z pokoju jej telefon zadzwonił. Na ekranie pojawiło się zdjęcie Calum'a

*Ashton*
-Gdzie on może być !-Warknąłem trzymając telefon przy uchu. Od godziny próbujemy dodzwonić się do Calum'a. Dobrze że Peter zabrał stąd Caitlin. Nie chciałem by się o niego martwiła bo wiedziałem że Hood był dla nie ważny. Calum wiedział że jest w niebezpieczeństwie. To postanowił sobie wyjść i nikomu nie mówić gdzie idzie i co będzie robić. Nagle do domu wpadł zdyszany Stiles. Podbiegł do nas. Cały czas coś mamrotał pod nosem. Wyglądał ma wystrasznego. Jego oczy krążyły po całym pokoju lecz nie spojrzał na nas.-Stiles wszystko okey ?-Zapytałem machając mu dłonią przed twarzą,lecz nadal coś mamrotał pod nosem. Zachowywał się jak jakiś nawiedzony. Już nie wytrzymałem zamachnąłem się i uderzyłem do w lewy policzek z liścia. Jęknął pod wpływem bólu.
-Mów co jest do cholery  -Jeff krzyknął w jego stronę podchodząc do nas
-J-Ja i o-on-Gubił się we własnych słowach. Coś tu nie grało.
-Stiles co się stało ?-Zapytałem łagodnie lekko nim potrząsając.
-O-On..w-widzi-widziałem g-go o-on-Westchnąłem. Pierwszy raz widziałem tak przestraszonego człowieka.Wyglądało jakby miał za chwilę zejść na zawał
-Jaki on co widziałeś-Scott złapał go za ramię.Stiles zaczął potrząsać głową jakby chciał się czegoś z niej pozbyć . Zaczął mówić"on nie żyje","on nie żyje"
-Kto nie żyje co widziałeś mów-Krzyknął wkurzny Jeff. Gdyby Caitlin tu była może by jej coś udało się z niego wyciągnąć.
-Widziałem g-go na ulicy l-leżal-Powiedział Stilinski. Odetchnąłem widząc że zaczyna mówić
-Kogo widziałeś Stiles. Spokojnie na jakiej ulicy ?-Spytałem próbując brzmieć jak najbardziej łagodnie
-R-Roar S-Street -Wydukał. Zmarszczyłem brwi.
-Kogo widziałeś?-Ponownie zapytałem, lecz Stiles pokręcił przecząco głową.
-Scott zostaniesz z nim Jeff i Harry jedziecie ze mną ruchy -Podniosłem głos. Mam nadzieję że na miejscu dowiem się wszystkiego .

*Caitlin*
-Opowiedz mi coś proszę o sobie -Powiedziała kobieta gdy siedzisliśmy na kanapie pijąc herbatę -Jeżeli tylko chcesz
-Emm a co chciałaby pani wiedzieć?
-Ile masz lat kochanie ?
-20 -Odpowiedziałam
-Jesteś strasznie młoda. Powiedz mi czy chodzi na jakieś studia ?
-Chodziłam na prawo ,ale niestety miałam strasznie dużo zaległości i musiałam zostawi uczelnie -Rzekłam a ona skinęła głową
-Jak długo ty i Ashton jesteście razem?-Kolejne pytanie padło z jej ust
-Hah-Zaśmiałam się nerwowo -Ja i Ashton nie jesteśmy razem -Stwierdziłam a ona wyglądala na zagubioną.
-Przepraszam ,ale ja myślałam....-Nie dokończyła ponieważ jej przerwałam.
-Nic nie szkodzi -Posłałam jej uśmiech.
-Ashton dużo o tobie opowiadał gdy przyjeżdżał do mnie -Powiedziała po czym wzięła łyk herbaty.
-Naprawdę?
-Tak opowiedział mi jak cię poznał. Naprawdę śmieszna historia -Zaśmiała się . Gdy to robiła czułam się jak bym słyszała Ashton'a.-Powiedział mi również jak dużo dla niego znaczysz i co się wydarzyło gdy zaszłaś w ciążę-Wtedy przed oczami pojawił ni się Chłopak mówiący że mnie nie nawidzi.-Tak mi przykro -Kobieta dotknęła swoją dłonią mojej po czym potarła ją lekko. -Mam nadzieję że lepiej się czujesz ?
-Tak o wiele lepiej -Ponownie się uśmiechnęłam. Chodź to był wymuszony uśmiech.
-Nie musisz przede mną udawać kochanie -Rzekła a ja zmarszczyłam czoło
-Nie rozumiem-Odpowiedziałam
-Widziałam jak się zachowujesz gdy zaczęłyśmy temat o moim synu. Unikałaś mojego wzroku. Gdy poruszyłyśmy temat ciąży wysiliłaś się na uśmiech. Widzę że pewnych rzeczy żałujesz ,lecz nie wiem dlaczego. Nadal cię boli jak Ashton potraktował cię gdy ci nie uwierzył-Zamurowało mnie. Czy Ashton powiedział swojej matce wszystko o mnie i o tym co się działo?-Harry mi powiedział bo Ashton nawet się nie odzywał. Powiedz mi czego żałujesz i co cię rani od środka -Rozmawiając z nią czułam się jak bym rozmawiała z psychologiem. Westchnęłam ciężko.
-Żałuje tego że w ogóle poznałam Ashton'a. Że wtedy nie spławiłam go tylko dalej w to brnęłam -Wyjaśniłam
-Dlaczego?
-Ponieważ teraz bym nie cierpiała -Powiedziałam. Ona jedynie skinęła głową
-A co ciebie najbardziej boli?
-Boli mnie to że Ashton mi wtedy nie uwierzył gdy mówiłam prawdę. Boli mnie to że bawi się moimi uczuciami jak jakąś głupią marionetką. Boli mnie to że chodźbym tak bardzo chciała nie mogę przestać go kochać -Wszystkie słowa jakie powiedziałam były szczere. Wypuściłam powietrze z ust patrząc na kobietę. Wyglądała na poruszoną tym co powiedziałam. Theresa przytuliła mnie. Co mnie zdziwiło
-Wiem co czujesz kochanie
-Jak to ?-Spytałam gdy już się odemnie odsunęła
-Gdy byłam taka młoda jak ty u mnie w szkole był taki chłopak. Nazywał się Noah. Był kapitanem drużyny piłki nożnej. Zakochałam się w nim po uszu. A on się mną bawił a ja na to pozwalałam ponieważ nie widziałam poza nim świata. Lecz gdy się otrząsnęłam było za puźno. Okazało się że   porwał własnego syna oraz jego dziewczynę a także jej przyjaciela i przetrzymywał ich w piwnicy. Teraz siedzi w więzieniu. -Zobaczyłam jak po jej policzku spływa łza.
-Oh proszę nie płakać -Przytuliłam ją do siebie.
-Jesteś wspaniałą dziewczyna Caitlin-Szepnęła.

*Ashton*
Zaparkowaliśmy kilka metrów od Roar Street. Nadal nie mieliśmy zielonego pojęcia co lub kto się tutaj znajduje. Z informacji jakie powiedział Stiles wywnioskowałem że ktoś nie żyje i znajduje się tutaj.
-Może się rozdzielmy-Usłyszałem za plecami głos Harry'ego. Odwróciłem się . Brat trzymał w dłoni pistolet ładując naboje. Skinąłem głową łapiąc za swoje narzędzie do obrony. Ja poszłem przodem. Rozglądałem się do okoła ,lecz nikogo nie widziałem. Na dworze była godzina 13 lecz w tej części Sydney było ponuro oraz ciemno. Idąc między dwoma budynkami wyciągnęłem z kieszeni telefon po czym zacząłem nim świecić próbując oświetlić sobie drogę. Nagle przede mną zobaczyłem białą pogniecioną kartkę. Ukucłem biorąc ną w dłoń. Rozwinąłem. Moim oczom ukazała się lista z nazwiskami.

Kelly Maclly 2
Bob Smith 3
Margaret Green 2
Marie Jonas 2
Matthew Parke 2
Joe Schwimmer 3
Calum Hood 4
Nick LeBlack 2
Kevin Masse 3
Angelique Perry 3
Alleisha MacDonalda 2
Conrad Sky 2
Blue Koah 1
Malia Dennis 2
Harry Meuss 2
Simon Simson 1
Rilland Halling 2

Były podkreślone. Tylko dlaczego?
Nagle usłyszałem głośny gwizd oraz krzyki Jeff'a. Podniosłem się chowając listę do kieszeni. Odwróciłem się po czym ruszyłem w stronę skąd dobiegały głosy.
-Jeff gdzie jesteś ?-Krzyknąłem
-Tu-Usłyszałem krzki. Podbiegłem tam. Harry i Jeff stali na środku pomieszczenia co wyglądało na salę gimnastyczną lecz przez ciemność jaka tam panowała nie mogłem dokładnie powiedzieć. Stali i przyglądali się czemuś. Podeszłem tam.
-Przykro mi Ashton-Harry poklepał mnie po plecach a ja mogłem zobaczyć łzy w jego oczach. Przyjarzałem się dokładne czemuś na podłodze. Była to osoba. Na szyi miała zawiązany supeł a koło niej leżał taboret. Dopiero wtedy rozpozanałem że to był...

*Anonim*

Anonim_Calum Hood nie żyje. Czekam na przelew pieniędzy

|P|_4 Miliony zostaną przelanej jeszcze dziś . Dobra robota

Anonim_Polecam się na przyszłość

|P|_Wątpie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro