Rozdział 51
Muzyka:One Direction -Prefect
-Caitlin nie każ mi tego robić -Powiedział Calum biorąc moją dłoń w swoją.Jego oczy zaszły łzami. Myślałam że się popłacze widząc go takim stanie .
-Calum tak będzie najlepiej -Stwierdziłam. On jedynie pokręcił przecząco głową
-Dla kogo bo napewno nie dla mnie-Rzekł
-Nie chce was ranić...też nie chce być raniona
-Ale ja cię nie ranię- Poniósł lekko głos
-Calum ja podjęłam decyzję. Wracam na studia. Nic nie zmieni dezyzji którą podjęłam -Wstał z kanapy podchodząc do mojej walizki w której były już moje rzeczy.
-Proszę nie rób tego -Podszedł do mnie. Wtedy zobaczyłam jak po jego policzku spływa samotna łza. Objęłam go w pasie przytulając. Schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi. Tak że zaczęłam płakać. Czułam się jakbym musiała wyjeżdżać na zawsze i zostawić coś ważnego. Calum objął mnie mocno. Czułam się bezpiecznie. Tak bardzo nie chciałam go zostawiać. Ale musiałam. Boje się że kolejny raz będę płakać po nocach przez chłopaka. A tego bym juz nie zniosła.
-Kocham cię -Chłopak wyszeptał do mojego ucha. Słyszałam jak jego głos się załamuje. On płakał
.Ja płakałam.
-Wiem -Powiedziałam tuląc go do sobie mocniej.
-Proszę powiedz że ty mnie też-Jęknął-Powiedz że mnie kochasz-Odsunęłam się od niego lecz moje dłonie nadal były bo obu stronach jego bioder. Jedną dłonią otarłam spływające po policzku łzy. Było mi go żal. Niszczyłam go od środka. Raniła. -Kocham cię-Szepnęłam. Mówiłam chyba prawdę . Sama nie wiem. Hood przybliżył swoją twarz do mojej po czym mnie pocałował. Czułam się jakby to był mój pierwszy i ostatni pocałunek z chłopakiem . Prawdę mówiąc tak jest. Łzy nadal spływały po moich policzkach lecz nie przerywałam pocałunku. Chciałam by trwał wiecznie. W końcu odsunęłam się od niego.
-Do widzenia Calum-Powiedziałam biorąc swoją walizkę po czym wyszłam z jego mieszkania.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro