Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 27

Druga godzina spędziła w ciemnej piwnicy. Zaczynałam mieć sucho w ustach a w brzuchu mi burczało.
-A jak wydostałeś się z więzienia ?-Zapytałam Ashton'a
-Uciekłem -Otworzyłam momentalnie szeroko oczy
-J-Jak to uciekłeś ?
-Normalnie-Odpowiedział.Nasze dłonie nadal były splecione. -Na początku Harry chciał cię wykorzystać jako przynętę bym mógł uciec z budła.

Miesiąc wcześniej
*Ashton*

Siedziałem na więziennym łóżku z głową w dół. Dziś miałem uciec z więzienia. Byłem nie winny. Ja nie zamordowałem tych ludzi. Nagle usłyszałem przekręcany klucz w drzwiach. Podniosłem głowę. W drzwiach zobaczyłem Harry'ego. Posłał mi zadziorny uśmiech a ja wywróciłem oczami.
-Zabieraj dupę w kroki.-Powiedział. Dopiero wtedy zoriętowałem się że miał na sobie mundur policyjny. Parsknąłem śmiechem patrząc na niego.-Mam cię kurwa wyciągnąć czy nie ? -Spytał a ja śmiejąc się cicho skinąłem głową. Brat trzymał mnie za ramię udając że gdzieś mnie prowadzi. Chodź wcale nie udawał. Prowadził mnie do wyjścia .

-Tak po prostu sobie wyszedłeś?-Dopytywałam się
-To nie bylo takie trudne. Calum zajął sie monitoringiem.Luke ochroną a Michael czekał pod wiezieniem w samochodzie
-Wiesz o tym że jesteś poszukiwany ?
-Wiem ale chce udowodnić swoją nie winność-Stwierdził.
Nagle drzwi otworzyły się z wielkim hukiem przerywając nam rozmowę. W drzwiach pojawiły się trzy postacie. Weszły w głąb pomieszczenia nie zapalając światła.
-Ashtonie Caitlin i ty tam z tyłu-Odezwał się do nas.-Chciałbym wam kogoś przrdstawić.-To był głos Brad'a. -Poznajcie mojego szefa -I wtedy światło się zapaliło pokazując stojące przed nami osoby. Był Brad , jakiś mężczyzna i.... mój ojciec.
-Tata ?-Usłyszałam głos Ashtona. Odwróciłam głowę. Chłopak miał odwrócona głowę i patrzał się na mężczyzn. Zmarszczyłam brwi.Jaki tata?
-Witaj Synku -Powiedział mężczyzna stojący koło mojego ojca. Zaniemówiłam. Ojciec Ashton'a to szef gangu w którym byłam. Nie prawdopodobne.
-Jak możesz ?-Wysyczał blondyn w jego stronę. Ja nadal stałam i wpatrywałam się raz w Ashtona a raz w jego ojca.
-To takie śmieszne. Niczego nie podejrzewałeś-Parsknął śmiechem mężczyzna-Kiedy ta piękność-Jego wzrok powędrował na mnie przez co się wzdrygnęłam.Dłoń Ashton'a ścisnęła bardziej moją. Był zły. -Przeszła do Brad'a i powiedziała że chce się dołączyć wiedziałem że coś się musiało stać. -Wywrócił oczami -Nigdy nie miałeś szczęścia z kobietami. Zawsze cię zostawiały.
-Czego chcesz?-Warknął-Gdzie mama?
-Matka jest bezpieczna nie martw się . Gorzej będzie z tobą -Spojrzałam na mojego ojca. Obserwował mnie w dłoni trzymając telefon. Nagrywał nas.
-Caitlin kochanie powiedz coś do mamusi-Zacmokał podchodząc do mnie-Powiedz jak bardzo ją kochasz -Nie odezwałam sie. Patrzałam na niego z wściekłością w oczach.
Tego człowieka trudno będzie mi zapomnieć

Mamy kolejny

Trochę pokręcony i bez sensu

Jeżeli chodzi o rodziców Ashtona w tym rozdziale to za jego adopcyjni rodzice x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro