Rozdział 27
Druga godzina spędziła w ciemnej piwnicy. Zaczynałam mieć sucho w ustach a w brzuchu mi burczało.
-A jak wydostałeś się z więzienia ?-Zapytałam Ashton'a
-Uciekłem -Otworzyłam momentalnie szeroko oczy
-J-Jak to uciekłeś ?
-Normalnie-Odpowiedział.Nasze dłonie nadal były splecione. -Na początku Harry chciał cię wykorzystać jako przynętę bym mógł uciec z budła.
Miesiąc wcześniej
*Ashton*
Siedziałem na więziennym łóżku z głową w dół. Dziś miałem uciec z więzienia. Byłem nie winny. Ja nie zamordowałem tych ludzi. Nagle usłyszałem przekręcany klucz w drzwiach. Podniosłem głowę. W drzwiach zobaczyłem Harry'ego. Posłał mi zadziorny uśmiech a ja wywróciłem oczami.
-Zabieraj dupę w kroki.-Powiedział. Dopiero wtedy zoriętowałem się że miał na sobie mundur policyjny. Parsknąłem śmiechem patrząc na niego.-Mam cię kurwa wyciągnąć czy nie ? -Spytał a ja śmiejąc się cicho skinąłem głową. Brat trzymał mnie za ramię udając że gdzieś mnie prowadzi. Chodź wcale nie udawał. Prowadził mnie do wyjścia .
-Tak po prostu sobie wyszedłeś?-Dopytywałam się
-To nie bylo takie trudne. Calum zajął sie monitoringiem.Luke ochroną a Michael czekał pod wiezieniem w samochodzie
-Wiesz o tym że jesteś poszukiwany ?
-Wiem ale chce udowodnić swoją nie winność-Stwierdził.
Nagle drzwi otworzyły się z wielkim hukiem przerywając nam rozmowę. W drzwiach pojawiły się trzy postacie. Weszły w głąb pomieszczenia nie zapalając światła.
-Ashtonie Caitlin i ty tam z tyłu-Odezwał się do nas.-Chciałbym wam kogoś przrdstawić.-To był głos Brad'a. -Poznajcie mojego szefa -I wtedy światło się zapaliło pokazując stojące przed nami osoby. Był Brad , jakiś mężczyzna i.... mój ojciec.
-Tata ?-Usłyszałam głos Ashtona. Odwróciłam głowę. Chłopak miał odwrócona głowę i patrzał się na mężczyzn. Zmarszczyłam brwi.Jaki tata?
-Witaj Synku -Powiedział mężczyzna stojący koło mojego ojca. Zaniemówiłam. Ojciec Ashton'a to szef gangu w którym byłam. Nie prawdopodobne.
-Jak możesz ?-Wysyczał blondyn w jego stronę. Ja nadal stałam i wpatrywałam się raz w Ashtona a raz w jego ojca.
-To takie śmieszne. Niczego nie podejrzewałeś-Parsknął śmiechem mężczyzna-Kiedy ta piękność-Jego wzrok powędrował na mnie przez co się wzdrygnęłam.Dłoń Ashton'a ścisnęła bardziej moją. Był zły. -Przeszła do Brad'a i powiedziała że chce się dołączyć wiedziałem że coś się musiało stać. -Wywrócił oczami -Nigdy nie miałeś szczęścia z kobietami. Zawsze cię zostawiały.
-Czego chcesz?-Warknął-Gdzie mama?
-Matka jest bezpieczna nie martw się . Gorzej będzie z tobą -Spojrzałam na mojego ojca. Obserwował mnie w dłoni trzymając telefon. Nagrywał nas.
-Caitlin kochanie powiedz coś do mamusi-Zacmokał podchodząc do mnie-Powiedz jak bardzo ją kochasz -Nie odezwałam sie. Patrzałam na niego z wściekłością w oczach.
Tego człowieka trudno będzie mi zapomnieć
Mamy kolejny
Trochę pokręcony i bez sensu
Jeżeli chodzi o rodziców Ashtona w tym rozdziale to za jego adopcyjni rodzice x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro