Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

*Caitlin*

-Cieszysz się kurwa-Usłyszałam głos Ashton'a.

-No sorry już mówiłem.Myślałem że w ciebie trafi-Calum bronił się kolejny raz. Chciałam podnieść powieki ,ale nie mogłam.Byłam słaba.

-Ty lepiej kurwa nie myśl-Rzucił Ash.Kolejna próba otworzenia oczy.Podniosłam powieki ,lecz musiałam ponownie je zamknąć gdyż promienie słońca oświetlały mi twarz.

-Caitlin śpisz?-Zapytał się mnie Calum

-Nie kurwa powieki oglądam -Rzuciłam otwierając oczy.Nade mną stał Ashton i Calum.

-Caitlin przepraszam cię nie chciałem cie postrzelić -Powiedział Calum

-Ciesz się że nie mam tu broni o wisiał bys na ścianie w moim pokoju -Rzuciłam.Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka mojego telefonu.Katem oka zobaczyłam jak Ash wyciąga rękę by wziąć mój telefon ale go wyprzedziłam.Spojrzałam na niego spod byka.

Dostałam wiadomość na kik'u

Issac_Szykuj sie razem z Derekiem jedziemy po ciebie.Będziemy za dziesięć minut

Jak poparzona odłożyłam telefon na szafkę koło moje łóżka.

-Wypierdalać -Powiedziałam im pokazując palcem na drzwi.Ashton uniósł brwi do góry po czym zasmiał się cicho.

-C-Co?-Zapytal

-Nie słyszałeś ? Wypad.Issac ty będzie zaraz z Derekiem a nie może zobaczyć że żyjesz-Wytłumaczyłam

-Boisz się o mnie?-Usmiechnął się do mnie łobuzerko

-Nie boje się o siebie...-Wywróciłam oczami wstając z łóżka.W ramieniu nadal czułam lekki ból.

-Co ty robisz ? Musisz leżeć-Ashton złapał mnie za nadgarstek lecz mu się wyrwałam

-Nic nie muszę.A wy wypieprzać mi stąd bo jeżeli Issac was zobaczy to mnie zabije

-Boisz się go?-Spytał Calum,ale nawet na niego nie spojrzałam

-Nie ,nie boje się -Ubrana byłam w cichy w których tu przyjechałam tak więc wzięłam tylko swój telefon chowając go do kieszeni

-Caitlin chcę żebyś była bezpieczna -Ashton odezwał się

-Jeżeli zależy ci na moim bezpieczeństwie to wyjdź stąd rozumiesz?-On skinął głowa mówiąc ciche"na razie" razem z Calumem wyszli z sali.Zostałam sama.Po kilku minutach w drzwiach zobaczyłam szeroki uśmiech na twarzy Issac'a i Derek'a.Podeszłam do nich i przytuliałam-Co z Bradem?-Zapytałam

-Zostanie na obserwacji ,ale ciągle chce wracać do domu-Powiedział Derek.Przytaknęłam pokazując że rozumiem

-Nasza mała Caitlin-Issac szturchnął mnie lekko.Posłałam mu pytające spojrzenie-Zabiłaś Ashton'a.Dziewczyna wszyscy w gangu o tym mówią Ta ciekawe co se pomyślą jak zobaczą Ashton'a na ulicy.OMG on żyje!!!

Nie no co ty tylko ta cipa Caitlin nie miała odwagi go zastrzelić.Moje myśli mówiły co chcą.Wyszliśmy ze szpitala nie zauważeni.Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do naszej siedziby.

*Stiles*

Siedziałem zniecierpliwiony i czekałem aż Ashton wróci z Calum'em i powiedzą co u Caitlin.Nagle usłyszałem jak drzwi się otwierają.Wstałem i zobaczyłem Irwin'a z Hoodem.

- I co z nią?-Zapytałem

-Wszystko okey-Opowiedział Calum

-Ale na pewno ?

-Tak nie trzęś portkami -Zaśmiał sie Ashton

-To dobrze-Odetchnąłem z ulgą



SORRKI ŻE TAKI BEZ SENSU ,ALE JESTEM ZMĘCZONA MIAŁAM DZIŚ JUŻ NIE DODAWAĆ...

KRÓTKI I NIE MAM WENY MOŻE DZIŚ PO POŁUDNIU BĘDZIE COŚ LEPSZEGO

POZDRAWIAM I CALUJĘ

DOBRANOC

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro