Rozdział 16
*Caitlin*
-Bolało Ash?-Zaśmiał sie Calum-Ja dostałem dziś dwa razy -Zmierzyłam go wzrokiem chodź wiedziałam że on tego nie zobaczy.
-Odwieź mnie do domu-Zażądałam,lecz nie otrzymałam odpowiedzi.Westchnęłam ciężko.Ashton wpatrywał się we mnie jak w obrazek przez co wywróciłam oczami.
-Ej Ash musimy zatankować kończy się paliwo-Usłyszałam Caluma. Uśmiechnęłam sie pod nosem.To będzie szansa na ucieczkę.
-Okey-Odpowiedział blondyn.Po chwili poczułam jak skręcamy.Zatrzymaliśmy się.Każdy wyszedł tylko Stiles został ze mną.Usiadłam na miejsce Ashton'a by być bliżej drzwi.Złapałam za klamkę widząc że brunet zajęty grzebaniem w telefonie.Szybko pociągnęłam klamkę otwierając drzwi uderzając przy tym Calum'a. Zaczęłam biec przez siebie.Słyszałam tylko krzyki Ashton'a za sobą.Chłopak biegł za mną.Na dworze robiło się już ciemno.Nadchodził wieczór a ja nie miałam pojęcia gdzie jestem.-Caitlin zatrzymaj się-Krzyknął będąc bliżej mnie.Nie zatrzymałam się biegłam dalej-Caitlin kurwa zatrzymaj się!-Mało myśląc chcąc zgubić chłopaka wybiegłam na ulicę.Pierwsze co zobaczyłam to para świateł. Samochód zatrzymał się przy mnie.Ashton stał po drugiej stronie z szeroko otwartymi oczami. Pewno myślał że wpadnę pod samochód.Nie doczekanie twoje.Z auta wyszedł ku mojemu szczęściu Brad.Gdy mnie zobaczył zmarszczył czoło.
-Caitlin?-Zapytał podchodząc do mnie-Co tutaj robisz ?
-Porwali mnie ,wsadzili do samochodu i wywieźli-Pokazałam placem na Ashton'a.Brad spojrzał na niego uśmiechając się szeroko.
-Ashton..co u mamy?
-Odpierdol się -Warknął podchodząc do nas. Widziałam w jego oczach złość.Chłopak wył wkurwiony.Ale Brad'a to chyba śmieszyło.Zobaczyłam jak Ashton sięga do tylnej kieszeni spodni.Zmarszczyłam brwi gdy zobaczyłam że to pistolet. Irwin wycelował w Brad'a. Otworzyłam szeroko oczy widząc ze Tomlinson nie zamierza nic zrobić.
-Wiesz chętnie bym sam się z tobą rozprawił-Zaczął Brad-Ale zostawię to Caitlin-Zdziwiły mnie jego słowa.Brad wyciągnął pistolet podając mi go.Trzęsącą się dłonią wzięłam go.Spojrzałam pytajaco na chłopaka przede mną (Brad)-Rozpraw się z nim-Uśmiechnął się łobuzersko do mnie-Zabij go-Odwróciłam sie w stronę Ashton'a.Blondyn stał zdezorientowany całą sytuacją.Nagle usłyszałam huk i krzyk Brad'a. Tomlinson upadł na ziemię trzymając się za nogę.Zobaczyłam na przeciwko Clauma z bronia.On zastrzelił Brad'a.Wycelowałam w niego pistolet.Lecz nie spodziewałam sie ze Ashton zrobi to samo tylko w moją stronę.-Zabij Ashton'a-Krzyknął Brad-Wiem że tego chcesz-Mój pistolet zmienił kierunek.Celowałam w Ashton'a.
-Caitlin przestań-Powiedział Ashton łagodnie-Odłóż pistolet
-Zamknij sie-Warknęłam.Calum podszedł bliżej nas nadal celujac we mnie.
-Wiem że tego nie zrobisz-Powiedział Calum a Ashton spiorunował go wzrokiem-Nie dala by rady
-Stary ty ją zachęcasz-Wysyczał Irwin w stronę przyjaciela.
-Caitlin kochanie moje widzisz co on mi zrobił-Zaczął Brad-Zastrzel go..masz dobrego cela.Wiem to.Traf w serce-Odwróciłam wzrok na leżącego chłopak.Usmiechał sie lekko do mnie.Miałam metlik w głowie. Nie wiedziałam co powinnam zrobić.Zastrzelić Ashton'a ?
-Cait przestań udawac kogoś kim nie jesteś -Powiedział Irwin nadal nie opuszczając pistoletu.-Kogo chcesz oszukać-Jego broń zniżała się.Opuszczał ją.-Mnie nie oszukasz dobrze wiesz-Schował broń z tyłu spodni.
-Zabij go-Krzyknął Brad.Nie wytrzymałam.Nie myślałam robiąc. Nie chciałam zabić Ashton'a. Specialnie wycelowałam kilka centymetrów od niego i pociągnęłam za spust. Wtedy stało sie coś czego nigdy bym sie nie spodziewała.W tym samym momęcie Calum takze pociągnął za spust i trafił mnie kulką w ramie.Upadłam na ziemie wydajac głośny krzyk.
-Calum pojebalo cię-Krzyknął Ashton podbiegając do mnie.Brad stracił przytomność.Więc nie widział czy Ash został postrzelony.
-J-Ja myślałem że w ciebie trafi -Zaczał się bronic.Ashton dotknał delikatnie mojego zamienia po cyzm się skrzywil
-Nie jest dobrze-Powiedział
-Na serio?-Powiedziałam ironicznie-Nie no co tam tylko dostałam kulkę w ramie i krwawię do cholery-Krzyknęłam ,lecz po chwili syknęłam z bólu-Nie dotykaj mnie-Odepchnęłam jego dłoń ode mnie.
-Nie zastrzeliłaś mnie...spudłowałaś specjalnie-Posłał mi lekki uśmiech
-Jak chcesz mogę powtórzyć i na pewno nie spudłuję -Wywróciłam oczami czuja coraz mocniejszy bój.Calum dzwonił po karetke własnie.
-Dlaczego? Miałaś szansę mnie zabić dlaczego tego nie zrobiła?
-Bo nie jestem mordercą-Rzuciłam sucho
-A moze nadal mnie kochasz co -Parsknęłam śmiechem
-Błagam cie...Niech mi ktoś poda ten pistolet ponownie-Powiedziałam lekko podniesionym głosem
-Mów co chcesz ja wiem swoje -Rzucił mi przelotny uśmiech.
Po góra dziesięciu minutach karetka już była.Zabrali mnie i Brad'a do szpitala.A głowie ciągle miałam mętlik i pytanie dlaczego do nie zastrzeliłam kiedy miałam okazje ?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro