Rozdział 15
-Potrzebujemy ludzi -Brad wyglądał na zdenerwowanego -Przynajmniej z pięć , cztery osoby -Jego spojrzenie padło na mnie-Ale tym zajmie się Caitlin-Ja jedynie pokazałam palcem na mnie mówiąc bezgłośnie "ja".Brad skinął głowa uśmiechając się lekko.-Ty znasz tych wszystkich przyjaciół Ashton'a i tych innych.Namów ich,pogadaj by przeszli na nasza stronę-Pokiwałam głową nie bardzo wiedząc od czego zacząć.
-Poradzisz sobie- Usłyszałam koło siebie Issac'a usmiechnął się obejmując mnie ramieniem. Odwzajemniłam uśmiech.Nie wiem co ,ale Issac strasznie przypominał mi Ashton'a.Te jego kręcone włosy,szczery uśmiech.
-Issac pojedziesz z Caitlin tak dla bezpieczeństwa-Brunet skinął głową posyłając mi szerszy uśmiech
-Ze mną zawsze raźniej -Zaśmiał się zabierając rękę z mojego ramienia.Spojrzałam ostatni raz na Brad'a.Puścił mi skrycie oczko na co uśmiechnęłam się pod nosem. Razem z Issac'iem wyszliśmy z budyNku kierując się do jego samochodu.-To gdzie najpierw ?-Zapytał gdy już wsiedliśmy
-Może najpierw do....Lily..to dziewczyna Stiles'a-Powiedziałam.Ruszyliśmy.Po paru minutach staliśmy pod jej domem.Skąd wiem gdzie mieszka. Stiles mi powiedział. Zapukałam dwa razy.Po chwili zobaczyłam uśmiechniętą blondynkę.
-Caitlin-Zawołała rzucając mi się na szyję
-Hej jak się masz?-Zapytałam.Dziewczyna gestem ręki pokazała byśmy weszli.Tak też zrobiliśmy.
-Całkiem dobrze.Ze Stilesem jest coraz lepiej-Uśmiechnęła się do mnie promienie-A co u ciebie?To twój nowy chłopak?-Pokazała na Issac'a.
-Nie to tylko mój przyjaciel-Zaśmiałam się.
-Coś się stało że przyszłaś?-Taa własnie chciałam cię prosić byś przeszła na nasza stronę czyli sronę wroga Stiles'a.Pomyślałam
-No bo wiesz....eh..Ja..nie wiem jak ci to powiedzieć-Zaśmiałam sie nerwowo -Wiesz może...nie ważne my już pójdziemy-Złapałam Issac'a za dłoń kierując się w stronę wyjścia.
-Aha no dobra to do zobaczenia -Pomachała mi gdy już otwierałam drzwi wyjściowe.Nadal trzymając chłopaka za dłoń wyszliśmy z mieszkania dziewczyny Stiles'a.
-Coś ci nie wyszło-Prychnął śmiechem Issac
-To nie takie łatwe...powiedziałbyś jej to?
-No ba że tak..to proste...ej Lily rzuć Stiles'a i przyłącz sie do nas-Pokręciłam głowa z politowania słysząc jego komentarz.Nagle zobaczyłam coś a raczej kogoś
Jak myślicie kogo?
Tak Ashton Irwin we własnej kurwa osobie. Szedł w nasza stronę. Ścisnęłam bardziej dłoń bruneta.Wtedy właśnie sobie przypomniałam że dal trzymamy się za ręce.
Ashton podszedł do nas i pierwsze co zrobił to uderzył Issac'a w twarz.Otworzyłam szeroko buzię ze zdziwienia. Nagle koło nas zaparkował czarny bus.Blondyn złapał mnie za dłoń ciągnąc w jego stronę.Opierałam się uderzałam go,lecz to nic nie dało.Zaciągnął mnie do auta. Gdy już siedzieliśmy zamknął drzwi a następnie odjechaliśmy.Miałam ochotę wpierdolić Irwinowi.
-Ty pieprzony...-Nie dokończyłam gdyż usłyszałam z przodu samochodu za kierownicą Calum'a.
-Nie kończ też nie jestem zadowolony że tutaj jesteś
-To ma być porwanie?-Zapytałam sie Ashton'a
-Zrozum że chcemy dla ciebie dobrze-Powiedział łagodnie
-W dupie to mam.Uderzyłeś Issac'a-Krzyknęłam na blondyna
-Kim on jest dla ciebie? Chłopakiem?-Spytał
-Issac to mój....tak jest moim chłopakiem-Rzekłam -A teraz mnie wypuścisz ?
-Nie-Zaśmiał sie ale mi nie było do smiechu
-Jak ci zaraz pierdolne to przestaniesz cieszyć ryja -Warknęłam
-Dlaczego to robisz?Co daje ci bycie jedną z The Wolf?-Tym razem usłyszałam koło siebie glos Stiles'a
-Jestem kimś ważnym-Na moje słowa Calum parsknął śmiechem
-Taaa ciekawe kim? Alfa? Hmmm nie to Brad..Beta też nie to Derek a Omega to...
-Ja-Odpowiedziałam za niego.Wtedy już sie nie odezwał
-Jesteś Omega?-Szepnął Ashton...
-Nie podoba ci się coś-Rzuciłam chłodno.On jedynie pokręcił przecząco głową
-To nie możliwe ona nie może być Omegą...-Zaczął Calum-To jakieś jaja
-Skończ dobra...wypuście mnie -Zażądałam
-Nie-Powtórzył Ashton.Wtedy już naprawdę sie wsciekłam.
*Ashton*
-Nie-Powtórzyłem.Oczy dziewczyny momentalnie pociemniały.Oni ją zniszczyli.Zamiast delikatnej i czułej Caitlin jest chamska i niebezpieczna Caitlin.
-Wypuść mnie-Warknęła przez zaciśnięte zęby.Swoje dłonie zacisnęła w pięści
-Caitlin spójrz mi w oczy-Powiedziałem ,lecz ona zaczęła się rozglądać dookoła szukając czegoś-Caitlin spójrz na mnie-Lecz ona znowu nic.Jej oczy były czarne.Nie wytrzymałem.Złapałem jej podbródek i pocałowałem delikatnie.Nie odsunęła się.Więc może zostanie z nami.Gdy odsuwałem się od niej zobaczyłem że jej oczy znowu powróciły do poprzedniego koloru.Posłałem jej lekki uśmiech,ale ona zamiast go odwzajemnić wymierzyła mi ostry cios w policzek.Poczułem pieczenie.Złapałem się za bolące miejsce.
-Nigdy Więcej Tego Nie Rób-Wysyczał.
Czyli sie nie udalo
ROZDZIAŁ 15 CO MYSLICIE
DZIŚ NIE POJAWI SIĘ KOLEJNY MOŻE JUTRO :)
DOBRANOC MIŚKI
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro