Rozdział 69
-Musieliśmy się dowiedzieć kto jest dobroczyńcą* . Tylko w ten jeden sposób mogliśmy się dowiedzieć kto robi te listy -Powiedział patrząc prosto w moje oczy. -Ja tak bardzo żałuje -Wyszeptał. Wstałam gwałtownie z miejsca po czym uderzyłam go z otwartej w lewy policzek. Chłopak syknął pod wpływem bólu.
-Jak mogłeś?-Wysyczałam przez zęby. -Nienawidzę cię -Warknęłam -Przez ciebie chciałam się zabić!
-Cait przepraszam,ale musiałem -Powiedział wstając z miejsca . Brunet podszedł do mnie.
*Calum*
-Ale się nie udusze ?-Zapytałem kiedy Derek zawiązywał na mojej szyi lekki supeł. Hale jedynie wywrócił oczami.
-Nie ,nie udusisz się . Może za bardzo cię nie lubię ,ale nie jestem mordercą-Powiedział.
-Załatwiliśmy wszystko-Usłyszałem głos Taylora*. -Powinieneś zadzwonić do reszty. Muszą wiedzieć -Słowa siekorwał w moją stronę
-Lepiej będzie jeżeli się nie dowiedzą -Odpowiedziałem poprawiając sznur na szyi.
-A co z Caitlin?-Spytał Derek
-Będzie musiała zrozumieć. Musimy dowiedzieć się kto jest dobroczyńcą . Przeproście ją ode mnie -Hale i Taylor skineli głowami. Derek spojrzał na swój zegarek który miał na nadgarstku.
-Dobra reszta zajmienie się sami ja muszę spadać -Rzekł -A i Calum weź-Chłopak podał mi do ręki pudełko tabletek.-Tylko dwie tabletki nie więcej !-Powiedział surowo
-Ale dlaczego ? Po co mi one
-Odlecisz na kilka godzin ale się obudzisz. Tylko dwie jak weźmiesz większą dawkę zgon na miejscu -Skinęłem głową biorąc do ust tabletki.
Zakręciło mi się lekko w głowie ,ale potem przestało.- Na razie -Machnął ręką po czym odszedł .
-Kurwa ni podoba mi się ten plan -Westchnął Taylor -Ale jak muss to muss -Chłopak stanął na małym taborecie przywiązując na górę przed nami kawałek liny by wyglądało jakbym się powiesił po czym lina się zerwała.
-Jak myślisz uda się czy nie ?-Zapytałem
-Musi -Rzucił zchodząc z taboretu -A teraz kładź się i udawaj martwego. Umówiłem się z dobroczyńcą za dwadzieścia minut. -Położyłem się na ziemi po czym ponownie powiedziałem
-Tabletki jeszcze nie działają. A co jak on przyjdzie wcześniej a ja sobie tutaj gadam z tobą -Taylor wywrócił oczami. Po chwili obraz zaczął mi się zamazywać. Widziałem czarne plamy. Po chwili zapadła ciemność.
-Dlaczego mi nie powiedzieliście?-Zapytałam wycierając rękawem od bluzy łzy z policzka
-Tak było prościej. Gdy wiedzieliśmy tylko ja ,Taylor i Derek. -Powiedział Calum
-To kto jest dobroczyńcą ?-Spytał wkurzony Ashton
-Taylor jeszcze nie wrócił...nie powiedział wam?-Zapytał Hood. Pokręciłam przecząco głową
-Ja sam nie wiem kto to. Przecież spałem
-Kto to Taylor -Odezwał się po chwili Stiles.
-Ten seksowny kelner -Zaśmiała się Lydia. Stilinski machnął ręką na jej słowa.
-Ale Peter mi powiedział że prawdopodobnie dobroczyńcą jest ojciec Brad'a-Powiedziałam
-Wątpie-Rzekł Derek -Za nim upozorowaliśmy śmierć Calum'a sprawdzałem jego ojca. Nie było go w Australii. Wyjechał do USA w sprawach służbowych. Tak więc to nie on
Calum żyjeeeee
Trochę krótki :))
Później dodam jeszcze jeden dłuższy
*Dobroczyńca-Osoba która stwarza listy i wpisuje na nie nazwiska
Taylor Smith -Kelner z baru
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro