Rozdział 67
-Ładnie tu-Powiedziałam patrząc dookoła siebie. Znajdowała się nad jeziorem. Siedziałam na moście z nogami zwisającymi w dół. Chłopak obioł mnie ramieniem uśmiechając się lekko w moją stronę.
-Od pewnego czasu przychodzę tu-Rzekł. Położyłam głowę na jego ramieniu wsłuchując się jak woda uderza o kamienie na brzegu.
-Tęsknię za tobą -Szepnęłam w jego stronę. Brunet spuścił głowę. Wyglądał jak by nad czymś rozmyślał. -Chciałabym abyś wrócił-Ponownie spojrzałam na taflę wody.
-Też chciałbym wrócić ,ale nie mogę -Wyszeptał.
-Wiem-Powiedziałam. Między nami nastała cisza. Ale przyjemna cisza. Poczułam na swojej skurze lekki wiatr,lecz nie było mi zimno-Jak tam jest ?-Zapytałam po chwili. Calum spojrzał na mnie uśmiechając się.
-Całkiem przyjemnie-Odpowiedział -Jest tam ze mną moja babcia i dziadek
-A Mali?-Spytałam
-Też-Westchnął cicho. Chłopak przytulił się do mnie chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi.
-Chciałabym być z tobą . Znalazło by się dla mnie tam miejsce?
-Dla takiej malutkiej kruszymki jak ty. Cała masa -Zaśmiał się prostując. -Ale musisz być ze Stilesem z mamą i reszta oni cię potrzebują -Spojrzał na mnie smutnie
-Ale ciebie nie ma -Spuściłam wzrok,lecz po chwili znowu na niego spojrzałam
-Ja zawsze jestem -Posłał mi lekki uśmiech -Tu-Palcem wskazującym pokazał na lewą część mojej klatki piersiowej ,tam gdzie było serce. Skinęłam głową całując go delikatnie w prawy policzek.
-Kocham cię Calum-Wyszeptałam . On jedynie przecząco pokiwał głową
-Ty kochasz Ashton'a
-Nie!-Powiedziałam odsuwając się od bruneta -Nie kocham go
-Dlaczego próbujesz sama siebie oklamać ?-Kątem oka spojrzalam na chłopaka
-Ashton chciał mnie zgwałcić -Rzekłam wstając na proste nogi. Odeszłam od Calum'a podchodząc do barkierki która znajdowała się za nami.
-Nie myślał racjonalnie -Hood podszedł do mnie obierając się łokciami o barierkę
-A jeżeli znowu będzie chciał to zrobić ? Tylko tym razem mu się uda?
-Nic nie dzieje się dwa razy tak samo kwiatuszku -Szepnął patrząc na mnie.
-Nie wiem co myśleć -Stwierdziłam odwracając się tyłem do barierek opierając się o nią plecami.
-Musisz mu wybaczyć . Ashton cię kocha. Znałem go naprawdę długo i wiedziałem że darzy cię wielkim uczuciem.
-A ty mnie też darzyłeś ?-Spytałam
-Mnie nie ma -Westchnął
-No właśnie -Podniosłam głos. -Ciebie nie ma -Odeszłam od niego idąc wzdłuż mostu.
-Caitlin-Usłyszałam za sobą jego krzyki ,lecz się zatrzymałam. -Cait co chcesz usłyszeć ode mnie ? Że tęsknię ? Cholernie za tobą tęsknię ,że boli mnie to że już nigdy cię nie będę mógł pocałować ,albo przytulić ? Nawet nie wiesz jak to boli. -Krzyczał -Ale odeszłem byś była w końcu szczęśliwa -Bez ciebie jak widać nie jestem -Odwróciłam się do niego po czym odkrzyknęłam. Calum podbiegł do mnie przytulając. Odwzajemniłam uścisk. -Kocham cię -Szepnęłam.
-Ja ciebie też -Powiedział całując mnie w czoło.
-Caitlin!!-Usłyszałam krzyki Stiles'a . -Caitlin wstawaj !-Ponownie krzyknął.
Obraz zaczął powoli mi się zamazywać.
-Calum-Krzyknęłam. On spojrzał na mnie -Ile trwa umieranie ?
-Znacznie krócej niż zasypiania -Wyszeptał -A teraz zamknij oczy -Jak powiedział tak też zrobiłam.Lecz gdy je ponownie otworzyłam zobaczyłam
-Stiles wypierdalej -Warknęłam zakrywając się kołdrą
-Cait musisz wstać. Odgadliśmy hasło. Wiemy kto jest na liście tyle Peter powiedział że jeżeli ty nie zejdziesz to nam jej nie pokaże -Wywróciłam oczami odgarniając pościel. Wstałam z łóżka.
-Ashton tam jest ?-Spytałam
-Nie-Pokiwał przecząco głową . Skinęłam w jego stronę kierując się w stronę schodów. Gdy zeszłam na dół przecierając oczy ręką weszłam do salonu. Na kanapie siedział Jeff,Derek,Peter oraz Lucas. Reszta jak Michael lub Lily,Harry a także Ashton stali. Spojrzałam wściekłym wzrokiem na Stiles'a.
-Jak szłem po ciebie jego nie było-Zaczął się bronić .
-Caitlin-Usłyszałam szepty Ashtona. Cofnęlam się do tyłu widząc jak idzie w moją stronę. Schowalam się za Stilesem zaciskając dłonie na jego koszulce.
-Odejdz od niej -Warknął Stiles w stronę blondyna .
-Caitlin kochanie przepraszam,ja nic nie pamietam. Proszę spójrz na mnie-Po prosił ,ale ja cały czas patrzałam się na Harry'ego. -Caitlin kwiatuszku -Szepnął po czym zaczął iść w moją stronę . Pisnęłam cofając się do tyłu ciągnąć ze sobą Stiles'a.
-Nie zbliżaj się do niej bo ci wpierdole mocniej niż wczoraj -Krzyknął Stilinski
-To mnie uderz chce porozmawiać ze swoją dziewczyna -Odkrzyknął Irwin
-Nie jestem twoja dziewczyna -Powiedziałam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro