Rozdział 58
Neverbe_ Chcesz się ze mną spotkać?
Caitlin_Nawet cię nie znam
Neverbe_Chcesz się spotkać?:)
Caitlin_No dobra ale nie wiem gdzie mieszkasz możemy mieszkać w oddzielnym państwie albo mieście
Neverbe_Sydney a ty?
Caitlin_Ja też :)
Neverbe_To co spotkamy się?:D
Caitlin_Emm no dobra to gdzie
Neverbe_Koło maca ?
Caitlin_No dobra to za pół godziny ?
Neverbe_ Jasne ;) będę czekać
Odłożyłam telefon. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego na co się zgodziłam. Przecież ja nawet nie wiem jak ten ktoś wygląda. I czy to nie pedofil. Może nie powinnam iść.
---------
Stałam przed macdonaldem i czekałam aż ten ktoś się pojawi. Zdecydowałam się przyjść. Czekałam już dziesiec minut. Wyciągnęłam z kieszeni telefon ,lecz po chwili go schowałam widząc przed sobą cień. Odwróciłam się i pierwsze co to błagałam by to był sen.
---
-Issac ?-Zapytałam głośno. Brunet stał posyłając mi lekki uśmiech
-Witaj Caitlin-Powiedział po czym jakby nigdy nic pocałował mnie w policzek. To nie mogła być prawda.
-To mi się śni prawda -Zaśmiałam się nerwowo a on spojrzał na mnie jak na idiotkę
-To nie sen Cait-Zasmiał się
-Jak to możliwe skoro ty nie istniejsz?
-Słucham ?-Zmarszczył lekko brwi.
-Wy nie istniejecie ty Bard ,Ashton i reszta-Zaczęłam kręcić głową
-Caitlin o co ci chodzi kto ci takich bzdur na opowiadał-Warknął Issac. Wtedy zrozumiałam.Stiles i Scott mnie okłamali. To nie był mój sen. To żeczywistość. Tylko dlaczego mi to zrobili.
---
- Musisz nam pomóc-Chłopak usiadł na ławce w parku a ja koło niego
-Nie pomoge wam -Prychnęłam pod nosem.
-Ty naprawdę nie zdajesz sobie sprawy z tego co się dzieje. To wojna. Pomiędzy nami a Irwinem i resztą. Tu chodzi o śmierć i życie. To nie jest zabawa. -Issac wyciągnął z kieszeni naszyjnik który kiedyś nosiłam.-Od nas nie można tak po prostu odejść. Nosiłaś go. To że go zdjęłaś nie oznacza że przestałaś być jedną z nas.-Zmarszczyłam czoło na jego słowa.
-Właśnie że oznacza. Nie jestem jedną z was. Przez was zmarnowałam sobie życie.-Rzuciłam podnosząc głos.
- Ty naprawdę nie rozumiesz. Spirale są , aby przypomnieć nam, że możemy wszystko zmienić swoją rangę. Można stać się Alpha Beta, ale może stać się beta lub Omega. Ty się stałaś Omegą.
-Nie ja od was odeszłam-Krzyknęłam wstając z ławki lecz Issac zatrzymał mnie łapiąc moją dłoń.
-To że Stilinski wmówił ci że to był twój sen nie oznacza to że tak od razu przestniesz być Omega w żeczywistości. Brad zwariował. Derek nie może sobie z nim poradzić. Lydia też. Rozumiesz że Tomlinson zniszczy wszystko i wszystkich którzy staną na jego drodze. Tylko ty możesz go powstrzymać od tego by nie wymordował połowy miasta.
-O co mu chodzi ?-Zapytałam czując jak strach próbuje zapanować nad moim ciałem
-I to czego nie dostał ostatnim razem....
Kto się domyślał ze to nie był Ashton?
Co z Caitlin? Czy posłucha Issac'a?
Następny jeszcze dziś :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro