Rozdział 4 Tylko bez żadnego świrowania
Powoli otwieram oczy. Nade mną biały sufit. Zaraz co?! Na prawo ode mnie okna. Szklane okna. Idealnie umyte i przejrzyste. W mojej ręce wenflon. Jeszcze raz: CO?! Marszczę brwi. Próbuję się podnieść. Przychodzi mi to z trudem, gdyż mieśnie mam stężałe, a nogi są jak z waty. Opieram ciało na łokciach. Dopiero teraz rozumiem, gdzie jestem. Leżę w szpitalnej sali. Zostałam tu przyniesiona przez Tobiasa, kiedy nieoczekiwanie zasłabłam. Był to, jak mniemam, skutek uboczny działania wszystkiego, co zostało wstrzyknięte pod moją skórę, abym mogła znów żyć. Na świecie. Na tym zupełnie nowym świecie, wolnym od wojen, ukrywania się. Wolnym od śmierci.
Siadam. Na stołku, przy samej ramie łóżka, spoczywa, a właściwie drzemie Tobias. Odgłos miętej kołdry, wywołany moim poruszeniem, budzi go ze snu. Szybko mruga powiekami, by się rozbudzić.
- Dzień dobry – mówię cicho.
- Tris – powtarza moje imię. Uwielbiam, kiedy je wymawia.
Uśmiecham się. On niemal natychmiast znajduje się przy mnie. Kładzie się obok i wsuwa pod kołdrę. Czuję przyjemniejsze ciepło, niż przed momentem. Zastanawiam się czy to dlatego, że leżę koło oszałamiająco przystojnego chłopaka, czy dlatego, że pod kołdrą zapełniła się wolna przestrzeń?
Cztery wkłada swoje ramię pod moją głowę. Dłonią drugiej ręki gładzi lewy policzek.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że jestem tu z tobą – mówi po chwili, spoglądając mi głęboko w oczy.
- A ja niby nie? – odpowiadam rozbawiona.
- Może.
Przysuwa się bliżej. Już prawie mamy się pocałować, kiedy drzwi
z hukiem się otwierają, a do sali wpada Christina, Caleb, Cara i Zake.
- Przerywamy miłosne pierdolniki, by pokazać państwu film! – woła Zake od progu.
Tobias żartobliwie zwiesza głowę. Christina podchodzi i ściska mnie mocno. Zake z Calebem witają się z Cztery, podczas gdy Cara otwiera drzwi lekarzowi naczelnemu, doktorowi Robiemu, który przyjął mnie, po omdleniu.
- Dzień dobry Beatrice – mówi radosnym tonem. – Mam dla ciebie bardzo dobre wieści. Za parę godzin możesz śmiało opuszczać szpital. Twoja rana postrzałowa została dokładnie zdezynfekowana i zaszyta, a blizna po niej zniknie za parę miesięcy. Jedyne co musisz robić, to zadbać o to, by w najbliższym czasie nie podnosić ciężarów ani zbytnio się nie przemęczać.
- Naprawdę? – pytam ze zdziwieniem.
Lekarz odpowiada mi szczerym uśmiechem oraz kiwnięciem głowy.
- Już my o to zadbamy – rzuca Evelyn, opierając się o framugę drzwi. – Teraz wszystko się zmieni – mówi uroczyście, zwracając się do mnie. - Nie będziemy popełniać już tych samych błędów.– Nie pozwolimy, by przeszłość powróciła – dodaje Johanna, pojawiając się w pokoju. Kurcze, niedługo zacznie tu chyba brakować powietrza!
- To ja was opuszczam – stwierdza doktor, poprawiając okulary. – Przygotuję wypis.
Wszyscy serdecznie podziękowali lekarzowi, po czym Chris powiedziała:
- Teraz chyba jest ten moment, kiedy powinniśmy zostawić tych dwojga samych – Palcem wskazuje mnie i Tobiasa.
- Chyba tak – odpowiada Cztery, patrząc mi w oczy.
- Dobra, ale nie gwarantuję, że nie będę podglądać przez dziurkę od klucza! – śmieje się Cara, przytulając mnie. – Dziękuję Tris.
- Za co? – Odzywam się pierwszy raz od początku tej dyskusji.
- Za to, że wróciłaś.
- Oooo – wołają wszyscy chórem.
- Oooo, dobra, dobra, a teraz sio stąd! – woła Tobias, gestem wskazując wyjście.
Wybucham śmiechem.
- Pozwolenia udzielam – oznajmia Evelyn. – Ale za godzinę opuszczamy to lokum.
Obrzuca nas uśmiechem, po czym wypycha na korytarz Christinę, która próbowała ukryć się za wieszakiem.
- No ok, już idę – tłumaczy się Chris. – Tylko żadnego świrowania – grozi palcem. Zamyka drzwi.
Teraz Tobias może w spokoju odwrócić lekko moją twarz i złożyć na ustach głęboki, pełny miłości pocałunek.
__________________________________________________________________
Dobra, dziś rozdział trochę krótszy i bardziej przepełniony romansami, niuansami czy czym to jest... Czasem muszę po prostu dać na spasowanie mojej miłosnej stronie rozumowania, która domaga się miłosnego wątku głównych bohaterów. Mam nadzieję, że podobała wam się ta, prawdopodobnie, przed ostatnia część " mojego, autorskiego zakończenia Niezgodnej". Dziękuję za wszystkie komentarze i wszystkie osoby, które zagłosowały na moje opowiadanie i te, które mnie zaobserwowały. Pozdrawiam!
Dziewczynka w białym!:-)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro