2
*Puk Puk*-
- Proszę - usłyszałam krzyk, po czym weszłam do środka. Gabinet był urządzony dosyć nowocześnie. Wszystkie komody były białe. Na środku pomieszczenia stało jasnobrązowe biurko, a za nim siedział szczupły, wysoki mężczyzna po czterdziestce.
- Dzień dobry, Panie Profesorze Dyrektorze Halamowicz - powiedziałam z uśmiechem.
- Ooo, Pani Doktor habilitowany nauk medycznych w dziedzinie kardiochirurgii Patrycja Jastrzębska. Jak miło Panią widzieć, Pani Doktor.
- Mnie też jest bardzo miło - odpowiedziałam.
- To wielki zaszczyt mieć Panią w moim szpitalu. Mam nadzieję, że nasza współpraca pomoże wybić się nie tylko Pani, ale też całej polskiej kardiochirurgii.
- Cieszę się, że mogę pracować w pańskim szpitalu.
- Dobrze. Pani Doktor. Ja za 30 minut muszę wyjść, więc pokażę pani tylko najważniejsze pomieszczenia, a do dalszego wdrożenia oddeleguję kogoś z kardiologii.
- Dobrze, Panie Profesorze.
Na początku poszliśmy do piwnicy, gdzie przebierają się lekarze. Byłam tam już kilka razy. Dwa razy byłam tu z Łukaszem, a trzeci raz byłam w delegacji. Taka dwudniowa zamiana lekarzy między szpitalami w jednym mieście. Później byłam na moim oddziale i o dziwo nie zastałąm tam mojego chłopaka. W myślach miałam tylko nadzieję, że nie obściskuje się po kątach z jakąś pielęgniarką. Nie, nie, nie. Mój Łukasz taki nie jest. Kolejnym miejscem i za razem ostatnim do którego poszłam był pokój lekarzy. Lekarze tam śpią, piją kawę, jedzą posiłki. Wiedziałam, że tam jest Łukasz. Ale zaraz będzie akcja. Biorąc pod uwagę, że on nie ma zielonego pojęcia, że ja zaczynam pracę na jego oddziale. Ha.
- Zapraszam, Pani Doktor - powiedział Halamowicz, a ja wchodząc zobaczyłam tylko dwóch lekarzy. Oczywiście sami faceci, bo w tym szpitalu to faceci się opierdzielają, a babki zapierniczają po oddziałach. Stał tam tak jak podejrzewałam, Łukasz tyłem do mnie robił sobie kawę, a Darek, ordynator ortopedii sprawdzał coś w grafiku dyżurów. Z Darkiem znaliśmy się już wcześniej, bo był u nas raz na kolacji. Swoją drogą uwielbiam takie akcje. Łukań wraca z pracy i mówi, że za dwie i pół godziny będziemy mieli gości i radź sobie człowieku. Po wejściu do pomieszczenia zobaczyłam jeszcze dwie lekarki okupujące szafkę ze słodyczami oraz jedną zmieniającą zakrwawioną bluzkę. Ja nie wiem, czy ona nie minęła się z powołaniem. Może zamiast w szpitalu powinna pracować w rzeźni.
Łukasz POV's
- Zapraszam, Pani Doktor - usłyszałem za plecami głos dyrka tego szpitala. Wiedziałem, że niedługo ma mój oddział mam przyjąć nowego lekarza, ale nie interesowało mnie to za bardzo. Wiedziałem tylko, że ma to być facet, więc jeszcze bardziej mnie to nie obchodziło.
- Panie Łukaszu - zwrócił się ewidentnie do mnie. - Oto pana wsparcie na oddziale - odwróciłem się i myślałem, że mi serce stanie.
- Doktor habilitowany nauk medycznych dziedzina kardiochirurgii Patrycja Jastrzębska - zwróciła się do mnie Pati wyciągając rękę. Po jej wzroku ostrzegłem, że ona chce, abyśmy trochę pograli. Zgpodziłem się na to i odpowiedziałem.
- Profesor Doktor habilitowany nauk medycznych dziedzina kardiologii Łukasz Dorociński. Bardzo mi miło - ucałowałem wierzch jej dłoni patrząc jej w oczy. No bo co, powkręcać kolegów zawsze można.
- Przepraszam, czy państwo się znają? - zapytał dyrektor.
- Widzieliśmy się kilka razy na wykładzie dla kardiologów - odpowiedziała Patrycja.
- Rozumiem, w takim razie, Panie Łukaszu - spojrzał na mnie, przez co musiałem na chwilę oderwać wzrok od mojej dziewczyny. - Proszę oprowadzić Panią Doktor po oddziale, szpitalu i wszystko opowiedzieć. Chociaż biorąc pod uwagę liczbę szpitali, w których Pani Doktor pracowała, to chyba nic już Pani nie zdziwi - powiedział, na co ja zaśmiałem się pod nosem. Oczywiście nie uszło to uwadzę Patrycji, która już zabijała mnie wzrokiem.
- Dobrze Panie Profesorze - po mojej odpowiedzi Prof. Halamowicz odszedł sobie. - W takim razie, zapraszam, Pani Doktor - ostatnie dwa słowa wypowiedziałem z sarkazmem.
Patrycja POV's
Wyszliśmy z pokoju lekarzy i w ciszy skierowaliśmy się w kierunku windy. Po chwili winda zatrzymała się, otworzyły się drzwi, a my weszliśmy do środka.
- Czy tobie kobieto odwaliło? - zapytał z irytacją w głosie Łukasz.
- Nie wiem o co Ci chodzi - próbowałam go przekonać, ale chyba nie udało się.
- Wiesz. Wiesz doskonale. Dlaczego ten szpital i to jeszcze mój oddział? - spojrzałam z politowaniem na licznik pięter. Dopiero drugie, a jedziemy na piąte.
- To dobry szpital. A co? Masz coś do ukrycia? - zapytałam, a Łukasz wkurzał się co raz bardziej.
- Ja nie. A ty? Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym?
- Niespodzianka miała być, ale chyba nie wyszło - odpowiedziałam smutna, spuściłam głowę w dół i wyszłam z windy. Łukasz ruszył za mną. Chciałam jak najszybciej wejść na oddział, ale powstrzymała mnie duża ciepła dłoń na ramieniu. Chcąc nie chcąc odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam mu głęboko w oczy. Zobaczyłam w nich żal, smutek i przeprosiny.
- Miała być niespodzianka?
- Tak Łukasz. Miała być, ale się nie udała - powiedziałam. - Przepraszam, ale mam dyżur. Muszę iść - i po prostu odeszłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro