Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Ale to był jego błąd... Norweg to usłyszał. Szczerze mówiąc, nikt jeszcze nie widział, żeby komukolwiek tak podskoczyło ciśnienie.

Wkurwiony Tord rzucił się na chłopaka, wywracając przy okazji stół. Zaczęli się napierdalać, a gdy brunetowi w końcu udało się wyrwać, rogacz wyciągnął z kieszeni czerwonej bluzy pistolet i zaczął go gonić, strzelając w jego stronę.

- Ja pierdole! - Edd również zaczął za nimi biec, chcąc przerwać panujący rozpierdol.

Nagle do Norwega zadzwonił telefon. Ten stanął i go wyciągnął, a gdy zobaczył kto do niego telefonuje, szybko odebrał.

- Słucham? - wszyscy się zatrzymali i popatrzyli na niego zdziwieni. -... CO?! Wy idioci!!... Dobra, już tam jadę.. - mówiąc ostatnie zdanie, biegł już w stronę swojego pokoju, rozłączając się. Po chwili znowu z niego wybiegł, ale był zupełnie inaczej ubrany.

Miał na sobie czerwony golf i granatowy płaszcz. Na nogach miał oficerki, a właściwie na jednej nodze, bo drugiego buta dopiero ubierał, prawie się przy tym wywracając.

Bez słowa minął skołowaną trójkę i ruszył biegiem do swojego auta. Z okna przyjaciele mogli jeszcze zobaczyć, jak rogacz z piskiem opon wyjeżdża na ulicę i szybko rusza w lewą stronę.

Przez chwilę nikt się nie odzywał, aż w końcu zrobił to Tom:

-... Co tu się właśnie stanęło..?

Ale i tak nikt mu nie odpowiedział.

Stali tak jeszcze oszołomieni przez pewien czas, aż zielonek przypomniał sobie o obiedzie, więc kazał wszystkim wracać do kuchni.

Po posiłku cała trójka poszła do salonu, gdzie rozłożyła się wygodnie na sofie i zaczęła oglądać telewizję. Właśnie leciał jakiś bardziej ciekawy program, więc tak czas im minął do 18:27.

Nagle przyjaciele usłyszeli dźwięk zamykania drzwi wejściowych, po czym zobaczyli wchodzącego do pomieszczenia Tord'a.

Chłopak wyglądał na zmęczonego. Był też inaczej ubrany. Oficerki zostały, ale teraz miał na sobie znów tą samą czerwoną bluzę co zwykle, a płaszcz i golf miał przewieszone przez rękę.

- Em.. Edd, masz może coś, czym dało by się wyprać krew..?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro