Rozdział 34
Minęło parę dni. Przez ten czas wszyscy zwiedzili parę ładnych miejsc i ogólnie dobrze się bawili, ale czas było wracać.
× × ×
- Aach..! Nie ma to jednak jak w domu! - Edd rozejrzał się po zakurzonym mieszkaniu. - Taa...
- To prawda, że w domu jest najlepiej, ale to była miła odskocznia - Matt przeszedł obok przyjaciela ze swoim bagażem, kierując się w stronę swojego pokoju.
- Trzeba będzie tu porządnie posprzątać.. - mruknął do siebie Edd, po czym zerknął za siebie.
Tom wyjmował pozostałe rzeczy z auta, żeby móc je zaparkować w garażu, a Tord sprawdzał skrzynkę na listy. Wyjął z niej dwie koperty i jedną małą paczuszkę.
- Co przyszło? - brunet zawołał do niego.
- Jakieś listy do ciebie i paczka do mnie.
- Zamawiałeś coś?
- Ta, jak byliśmy w Norwegii, to akurat była przecena i nie chciałem marnować okazji - Tord wzruszył ramionami i dał listy Eddowi.
- No to fajnie. Jak już Tom wszystko wyjmie, to wnieście rzeczy od razu do domu, żeby nie leżały na ulicy.
- Spoko.
Zanim się rozpakowali zamówili pizzę, bo nie było nic do jedzenia, a nawet gdyby było, to by się nikomu nie chciało gotować. Potem każdy zaczął ogarniać swoje rzeczy i tak im minął dzień.
Późnym wieczorem Tord rozpakował swoją paczkę. Były w niej tabletki na pobudzenie. Kiedyś słyszał, że niektórzy je biorą i tak sobie radzą z nadmiarem pracy. Ponoć działało. Teraz co prawda będzie miał dwóch ludzi, którzy będą robili część pracy za niego, ale są takie rzeczy, które to właśnie on musi zrobić. Przy czym chciał też spędzać jak najwięcej czasu z Tomem.
Uśmiechnął się. Tak. To właśnie dla niego je kupił.
Wziął dwie tabletki i popił je wodą.
Następnego dnia Tom obudził się około siódmej rano. Postanowił pójść się odlać i zrobić sobie herbaty, a potem dalej spać.
W kuchni zastał Norwega, który jadł śniadanie czytając coś na telefonie.
- Już nie śpisz? - zapytał Tom ziewając.
- O, Tom, wcześnie wstałeś - Tord uśmiechnął się do niego.
- No tak jakoś wyszło. Ale i tak zaraz idę spać dalej - zaśmiał się parząc sobie wodę. Oparł się o blat patrząc na drugiego. - Dobrze dziś wyglądasz. W sensie zawsze wyglądasz dobrze, ale dzisiaj tak jakoś inaczej.
- I tak też się czuję. Dobra, zaraz muszę lecieć do pracy. Masz jakieś plany na dziś?
- No raczej nie.
- To świetnie. Jak wrócę możemy iść do kina. Wybierz jakiś film i napisz mi na którą godzinę. Będę około siedemnastej.
- Łał, Tord, naprawdę? - Tom cały w skowronkach podszedł do niego i go przytulił.
- No pewnie, a czemu nie? - Norweg spojrzał na zegarek. - Okej, to ja spadam. Napisz mi potem.
- Super, dobra - szatyn cmoknął go w policzek, a potem patrzył jak odjeżdża.
Kiedy chciał wrócić do pokoju, zobaczył, że w kuchni jest Edd.
- Nie ciesz się tak - zaczął brunet. - Pewnie jest spizgany w trzy dupy i w zupełnie innej rzeczywistości. Nie widzę innej możliwości, żeby chciał swój wolny czas spędzać z tobą.
- .. Ała i spierdalaj, nie znasz się.
- Nie wiem Tom, ty mi powiedz..
- ...
- ...
- Edd, a czy ty coś brałeś..?
- .. Nie..?
- ...
- ...
- ...
- ... Może.
Tord czuł się wspaniale. W pracy w ogóle nie był zmęczony. Emre miał przelecieć dopiero za tydzień, ale ten drugi już pracował. Kiedy Tord wysłał mu część rzeczy do roboty, jego humor tylko się poprawił.
Gdy wieczorem wrócił do domu pierwsze co zrobił to połknął dwie tabletki, a następnie się przebrał. Potem pojechał razem z Tomem do kina.
- Weźmy duży popcorn. I ja wybieram miejsca - powiedział Tord, gdy tylko stanęli przy kasie. Wybrał miejsca w ostatnim rzędzie z samego boku przy ścianie. Widział, że szatyn nie jest co do tego przekonany, ale go wyprzedził. - Spokojnie, mam plan. Spodoba ci się.
Tom tylko wzruszył na to ramionami poddając się. Na seansie oprócz nich było tylko parę osób, z czego wszyscy siedzieli bardziej na środku sali. Film który Tom wybrał był puszczany już od jakiegoś czasu, więc to pewnie dlatego nie było tłumów.
- No a więc jaki to masz plan? - zagadnął Tom parę minut po rozpoczęciu filmu.
- Zrobimy myk z popcornem.
- Jaki myk?
- No wiesz.. - Tord wykonał pewien energiczny gest ręką.
Tom szeroko otworzył oczy robiąc się czerwony.
- C-czekaj, ty tak na serio?
- No pewnie, że tak. Dawaj, robimy to - Tord włożył rękę do kubełka z prażoną kukurydzą i zaczął od środka odginać spód, a Tom tylko rozglądał się nerwowo czy nikt nie patrzy. Norweg odpiął rozporek szatyna i od razu zaczął go stymulować, na co Tom wstrzymał oddech. Czarnooki prawie od razu zrobił się twardy, a Tord wykonywał cały czas monotonne ruchy. Tom który w sumie dalej nie wierzył w to, co się teraz dzieje poczuł, że zaraz nie wytrzyma.
- Tord, przestań, j-ja zaraz.. - wydyszał, ale od razu musiał przerwać zakrywając sobie usta ręką, bo drugi przyspieszył. Po chwili Norweg wyciągnął pokrytą białą mazią rękę z pudełka trzymając w palcach parę ziaren, które zjadł i patrząc na całego czerwonego Toma zaczął oblizywać sobie palce. Czarnooki patrzył na niego przez chwilę z lekko otwartą buzią, po czym odstawił pudełko na ziemię, zapiął rozporek i chwyciwszy drugiego za nadgarstek poszedł z nim szybkim krokiem do toalety. Zamknęli się w jednej kabinie, gdzie Tom od razu wpił się w usta Torda, wsuwając w niego jednocześnie jeden palec. Norweg jęknął mu w usta. Szatyn przyparł go do ściany, dokładając drugi palec, a po chwili kolejny. Tord obiął go mocniej nogami, a potem poczuł jak drugi w niego wchodzi do samego końca, od razu nadając szybkie tępo. Kiedy szatyn uderzył w jego prostatę kilka razy z rzędu Norweg doszedł, zaciskając się na nim ciasno, doprowadzając go również do orgazmu.
Tom wyszedł z niego ciężko dysząc, a widząc jak po udach drugiego spływa sperma, pocałował go głęboko.
- Mówiłem, że ci się spodoba.. - powiedział ciężko oddychając Tord, siadając na kiblu.
- No tego to się naprawdę nie spodziewałem. Ale masz rację. Bardzo mi się podobało - Tom znowu go pocałował, po czym klęknął na przeciwko niego i zaczął go wycierać.
- Miło mi to słyszeć - Norweg uśmiechnął się, odchylając głowę do góry. - Taak.. W domu jest jednak najlepiej.
###
Taak.. A ja dalej nie umiem pisać takich rzeczy XD
Ale bardzo mi miło, że ktoś jeszcze czyta tą "książkę", gdyby nie wy moi kochani shiperzy, to by jej nie było ❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro