Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28 BONABON

- Ty Tord! TY MASZ KURWA URODZINY DZISIAJ XD

- Czekaj co ty-

A reszty dowiecie się w swoim czasie XDD czyli jak się napisze

|Tord|

- TOOOOOOOO-OOOOOOOOOOORD..!!! - przez drzwi w pokoju rudzielca nagle wychylił się Tom, z - delikatnie mówiąc - dziwnym wyrazem twarzy.

- Tom, co ty kurwa robisz? - spojrzałem na niego jak na debila.

- A wiesz kto ma dzisiaj urodzinkiiii??? - podszedł do łóżka na którym leżałem i nachylił się nademną.

- .. Ja nawet nie chce wiedzieć jak się dowiedziałeś.

- Hehehehehehehe..

- STO LAT, STO LAT, NIECH- - nagle do pomieszczenia wpierdoliła się cała nasza ekipa, kurwa z tortem.

- Czy was ojebało do reszty?

- E, NIE?? - obruszył się Matt.

-  Czekaj, jak ty-

- No a więc Tord - szatyn chwycił moją dłoń i zaczął nią potrząsać. - życzę Ci wszystkiego najlepszego, dużo tam szczęścia, żebyś miał hajsów w chuj, żeby tam jakiś chłopak się po drodze trafił - tu zrobił zboczoną minę. - no i przede wszystkim, żeby cię tam słuchali w tej ar- - trzepnąłem go przez łeb, patrząc na Edda, który nie ogarniał o co chodzi.

- Dobra, JEBAĆ życzenia, zdmuchnij TORT -  czasami chciałbym zrozumieć te wszystkie żarty od Patrycka.

Po całym cyrku z żarciem i innymi chujstwami, kazali mi zejść na dół. Nawet nie próbowałem się dowiedzieć o co chodzi.
Gdy zjawiłem się w danym miejscu, Edd ogłosił, że idziemy do kina, bo trzeba uczcić to, że wyszedłem z pochwy. Nie wiem jakiej, ale jednak. Tego oczywiście nie powiedział, ale wiadomo o co chodzi.

- O, jak na urodzinach od Matta - zauważyłem z przekąsem, złośliwie patrząc na chłopaków.

- TYM RAZEM BĘDZIE INACZEJ.

~FLAAAAAAAASHBAAAAAAACK~

- OOOOO!! Ale będzie fajnie! - weszliśmy do kina. Już przy kasie zaczęły się problemy, bo zostały same kanapy, co znaczyło, że musiałem siedzieć z tym pierdolcem.
Po długiej kłutni jednak musieliśmy kupić te miejsca, bo kasjer się na nas wkurwił, że blokujemy kolejkę.

Siedzieliśmy z Tomem jak najdalej od siebie na tych kanapach, ale w momencie kiedy szatyn szturchnął mnie przez przypadek łokciem, odruchowo mu przyjebałem i zaczęła się walka. Ludzie darli na nas mordy - z czego Edd najgłośniej - Matt się śmiał, dzieci płakał, no po prostu masakra o rozpieprz.
Ostatecznie z kina nas wyprasili, ale przynajmniej Matt dobrze się bawił, więc nie wyszło najgorzej.

- Może tym razem nie dostanę w ryj - zaśmiał się niepewnie Tom.

- TY się
- A na co idziemy?

- Na "To 2"!!

- .. Edd, przecież ty nawet pierwszej części nie widziałeś.

- No to będziecie mi tłumaczyć. Matt! Ty widziałeś, nie?

- No.. - rudzielec spóścił wzrok, na wspomnienie traumatycznych przeżyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro