Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 25

Tom wraz z Patryckiem i Paulem siedzieli na krzesłach nie odzywając się. Sytuacja była nie przyjemna, ale żaden z nich się tym nie przejmował.

Na przeciwko nich, przy swoim biurku siedział wkurwiony Tord. Miał zamknięte oczy i uderzał palcem o blat. Po paru minutach się odezwał:

- A więc czy ktoś mi wyjaśni, co to do jasnej cholery miało być? - spojrzał gniewnie na trójkę.

Tom spojrzał na niego z wyższością i powiedział:

- To były balety.

- JA CI KURWA DAM PIERDOLONE BALETY - chłopak wstał i przechylił się w ich stronę. - Jaszcze jedna taka akcja i se kurwa nie potańczysz - wycedził przez zaciśnięte zęby.

~PARE GODZ PUZYNEJ~

- MAM KURWA DOSYĆ, WYPIERDALAJ MI STĄD!!! - wydarł się rogacz.

- Oj no już nie przesadzaj! - fuknął szatyn.

- Nie przesadzaj? NIE PRZESADZAJ??!!! KURWA CAŁA BAZA JEST W PIERDOLONYCH PARÓWKACH!!!!

- Ej, to nie moja wina, że macie gril zepsuty!

- Nie! Dosyć! Wracamy do domu! I tak pewnie Edd się martwi

- Pff..! ... A jak masz zamiar tam wrócić? Tą pierdalną wojskową terenówką? To może od razu czołgiem..

- Nie, pojedziemy najpierw z tymi dwoma debilami - tu wskazał na Pata i Paula. - do ich domu, a potem oni nas odwiozą swoim prywatnym autem do naszego.

Jak powiedział Norweg tak zrobili i już po godzinie stali na podjeździe, gdzie właśnie podchodził do nich Edd. Zanim zdążyli cokolwiek mu powiedzieć, ten trzepnął ich przez łeb.

- Do jasnej ciasnej, ile was nie było?! Wiecie jak się martwiłem??!!! - Tom już chciał odpowiedzieć, ale ten kontynuował. - WCALE!! Ale muszę udawać, że bardzo, więc i tak macie przesrane!! - nagle brunet spostrzegł dwóch mężczyzn w samochodzie, którzy się do niego uśmiechali. - O, dzień dobry! Edd jestem - podał im po kolei dłoń.

- Ja jestem Paul, a to mój mąż Patryck.

- Heeej~ - grzywacz pomachał ręką.

- Może wejdziecie na jakąś herbatę/kawę i ciacho? - spytał zielonek, jak na dobrego gospodarza przystało.

- NIE - odpowiedział szybko Tord ale inni mieli go w dupie no może poza Tomem bo-

- A z miłą chęcią - oboje wyszli z pojazdu i poszli ze wszystkimi do domu.

Kiedy już siedzieli w salonie i jedli jakże zacny tort truskawkowy - na co Tord miał ochotę wyjść - rozmowa przeszła na jakiś tam temat.

- A więc jesteście rodzicami Torda?

- Dokładnie.

- Super, Tord ma naprawdę szczęście mieć takich fajnych rodziców.

- Widzisz? - Pat zwrócił się w stronę swojego syna. - Nawet ten tutaj tak uważa!

- Yh.. - chłopak przewrócił niezadowolony oczami.

× × ×

Po jakichś dwóch godzinach, kiedy mężczyźni już się żegnali, Matt nagle krzyknął:

- Ale przyjdzie jeszcze!

- No pewnie - uśmiechnął się brewy.

- A może gdzieś razem pojedziemy? - zaproponował nagle szatyn, na co każdy się na niego spojrzał.

- NIEE!! - załamał się Tord.

- To jest świetny pomysł! - wykrzyknął podekscytowany brunet.

- DO POLSKI!!! - wydarł się Patryck.

- O! I to jest dobre! Pozwiedzamy sobie i jakieś zdjęcia i filmy nagramy! - ucieszył się Edd.

- Taaak!! Tam podobno mają fajny styl na wszystko!

- No kurwa!!

- Tak ja też się zgadzam - powiedział Tom, a Paul pokiwał twierdząco głową.

Kiedy wszystkie oczy padły na rogacza, ten się odezwał:

- Nie. Ma. Mowy. Jak już mamy gdzieś jechać to do Norwegii - skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

- Dobra, to pojedziemy też potem do Norwegii - machnął ręką Edd.

- Czekaj co

- PAKUJEMY SIĘ!!

###################

MACIE MI LIZAC DUPE ZA TO ZE JĄ RUSZYLAM XKURWAD bo na obozie koncentracyjnym to nie jest tak łatwo -_-

No ale chuj mamy to jest sukces kiedys sie moze opublikuje xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro