Rozdział 38
Minął miesiąc. Tom z Tordem właśnie wyszli z urzędu. Obaj byli ubrani w nowe czarne garnitury. Wcześniej szatyn wyraził parę uwag, że Tord mógłby mieć biały, ale został zignorowany.
Razem z nimi byli ich przyjaciele i rodzice Norwega.
- No i kto by pomyślał, że tak to się skończy? - Edd przeleciał po nich wzrokiem.
- Nikt normalny - stwierdził Tord.
- To może teraz przyjdziecie do nas na kawę i jakieś ciasto? Głupio tak tego nie uczcić.
Ponieważ wszyscy poza Tordem też tak myśleli, pół godziny później siedzieli już w salonie w domu Pata i Paula.
Nie obyło się bez pytań, czy nie zamierzają zamieszkać sami, ale Tord powiedział, że teraz jest za wcześnie na takie przemyślenia. Tak naprawdę jednak już o tym myślał, tylko nie mówił nic Tomowi, bo obawiał się, że ten wpadnie na coś głupiego.
Co prawda dalej nie był stu procentowo pewny czy "chce resztę życia spędzić z szatynem", ale nic mu nie szkodziło spróbować. W końcu jak nie teraz to kiedy? Już trochę lat ma.
Tom natomiast był szczerze szczęśliwy. Był raczej typem osoby, która wszystko robi pod wpływem chwili, ale później i tak tego nie żałuje. Obiecali sobie też, że jeżeli przestaną czuć się dobrze ze sobą, albo poznają kogoś innego, powiedzą sobie o tym.
Tomowi tylko parę razy przez myśl przeszło, że nigdy by się nie spodziewał, że tak to wszystko się potoczy. Nie pomyślał jednak ani razu, że to coś złego. W końcu wszystko się z biegiem czasu może zmienić.
Parę miesięcy później Tord znalazł fajne mieszkanie, do którego przenieśli się razem z Tomem. Po jakimś czasie Edd z Mattem sprzedali dom, bo - jak twierdzili - był za duży dla ich dwójki. Oczywiście cała czwórka dalej miała ze sobą dobry kontakt i odwiedzali się w nowych domach parę razy w miesiącu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro