Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 37

Kiedy Tord wrócił do domu, na drodze do swojego pokoju stanął mu Tom, opierający się o ścianę na korytarzu. Norweg tylko przewrócił oczami wzdychając, po czym wszedł do pokoju, a zaraz za nim czarnooki, zamykając za sobą drzwi.

- A więc? - zaczął.

- Co "a więc"? To chyba ja powinienem zapytać? Znowu na jakieś debilne pomysły wpadasz.

- Naprawdę nie wiem o co ci chodzi. Udam że rozumiem, że mogłeś nie chcieć, ale żeby aż tak się o to wkurzać?

- Po prostu zaczynasz mnie już osłabiać.

- No ale co jest takiego w tym złego?!

- Wszystko do jasnej cholery! - Tord odwrócił się do niego przodem. - Pomijając, że dopiero niedawno zaczęliśmy być oficjalnie parą, to małżeństwo to nic innego jak pasmo zakazów i nakazów, przez które są same problemy!

- Co ty gadasz! To znak tego, że kocha się kogoś tak bardzo, że chce się spędzić z tą osobą resztę życia! Gdyby coś ci się stało, gdybyś trafił teraz do szpitala, nikt by nie mógł mi powiedzieć w jakim stanie się znajdujesz!

- Jak "nikt"?! Paul i Patryk by ci mogli powiedzieć!

- Sam wiesz, że nie o to mi chodzi! - Tom podszedł blisko do Torda. - Bardzo mi na tobie zależy i nie chcę cię stracić..

- Co niby znaczy "stracić"..? - Tord spojrzał w bok lekko zaczerwieniony.

- Po prostu chcę być przy tobie już zawsze - Tom przyłożył dłoń do policzka Norwega, którą ten chwycił.

- Teraz tak myślisz, ale to się zmienia.

- Możliwe, ale możemy o tym pomyśleć jak już tak się stanie, prawda? - szatyn lekko go pocałował. Tord westchnął.

- Tak czy inacze, wydaje mi się, że to i tak za szybko.

- Bo ja wiem, jesteśmy dorośli, nie muszę cię zabierać na randki, bo znamy się już parenaście lat.

- No i to jest właśnie problem. Tobie może i łatwiej to przyszło, ale samo to, że z "wrogów" przeszliśmy do pary jest już ewenementem. Na tą chwilę się nie zgadzam. Daj mi trochę czasu, przemyślę sobie wszystko - Tom cały się rozpromienił po czym mocno przytulił Norwega, całując go w policzek.

- Niezależnie od tego czy będziemy małżeństwem czy nie, i tak cię będę kochać. Nic na siłę, sam zdecyduj czy chcesz.

- Jasne - Tord oddał uścisk.

× × ×

Parę następnych dni minęło bez żadnych zdarzeń wartych uwagi; Tom parę razy "pomagał" Tordowi w pracy, a przez resztę czasu zajmował się swoimi sprawami.
W następnym tygodniu cała czwórka została zaproszona na obiad przez Patryka i Paula.

Tydzień później, we wtorek wieczorem, Tord poszedł do pokoju Toma. Zamknął za sobą drzwi.

- Co do twojej "propozycji" - zaczął. - Mogę się zgodzić, ale pod paroma warunkami. Nie chcę z tej okazji żadnej imprezy, mamy po prostu iść do urzędu, załatwić formalności i tyle. Wiadomo też, że trzeba będzie powiedzieć chłopakom i moim rodzicom, ale nie chcę się z tym jakoś bardzo obnosić. Ale żeby nie było, to nie ma być żadna tajemnica. A, i chcę inne obrączki.

- Czemu?! Co jest nie tak z tymi które kupiłem?!

- Tom, nie obraź się, ale są okropne. Razem wybierzemy jakieś przez internet.

- Coo..? Czemu przez internet? Nie możemy pójść do jubilera, jak w filmach?

- Nie mam czasu na takie pierdoły. Mam nadzieję, że uda się do tego urzędu umówić na sobotę albo niedzielę..

- Cieszę się - Tom uśmiechnął się szeroko. Norweg spojrzał na niego.

- No ja myślę, że się cieszysz. Będę mógł cię straszyć rozwodem, może wreszcie bedziesz mnie słuchał.

- Hahahaha, proszę nie mów tak..

× × ×


- Czyli... Żenicie się..?

- Za miesiąc.

- Szybko poszło - stwierdził Matt.

- Ale... Nie możecie z tym trochę poczekać..? Może jeszcze sobie wszystko przemyślcie?

- Edd, zamknij się, lecisz mi stówę.

- Kurwa...!

- Robicie jakąś kolację po tym? Czy coś? - Matt zwrócił się do pozostałej dwójki.

- Nie.

- Coo? Czemu? To najlepsza część.

- Tord nie chce.

- Tord, jesteś beznadziejny.

- Miło mi.

- Macie w ogóle jakieś obrączki?

- Tak, ale jeszcze nie przyszły. Co prawda Tom już jedne kupił, ale są paskudne. Pomijając, że nie są dopasowane..

- TORD, NIE ZNASZ SIĘ.

- A co z Patem i Paulem? - wtrącił się wreszcie Edd. - Powiedzieliście im?

- Ta.. - Tord odwrócił wzrok lekko zaczerwieniony. Potem Tom powiedział przyjaciołom, że tak naprawdę Norweg sam do nich pojechał i nie chce powiedzieć jaka była ich reakcja.

- No.. To gratulacje. Chyba..

- Edd, uspokój się.

- Ale moje pieniądze...!

Tord zerknął na szatyna. Był rozpromieniony i wydawał się być najszczęśliwszy na świecie. Przeniósł wzrok na okno. Był ładny dzień. Ptaki śpiewały, kwiatki rosły.. Właśnie w takie dni TE KURWY PISOWSKIE SIĘ W PIEKLE POWINNY SMAŻYĆ

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro