Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36

Tord poprosił Toma żeby ten z nim pojechał w poniedziałek do bazy oprowadzić Emre. Tom zgodził się, bo chciał się na coś przydać, a i tak nie miał nic do roboty.

× × ×

Tom siedział przy biurku patrząc przez okno. Po drugiej stronie pokoju pracował Emre.

Kiedy szatyn skończył pokazywać blondynowi bazę, został poinformowany przez Torda, że od teraz będą mieli stanowiska w osobnym pomieszczeniu. Ponieważ Tom i tak nic tutaj nie robi i rzadko tu bywa, drugi będzie miał spokój. Tord też chciał by Tom nie zawracał mu wiecznie głowy, ale o tym mu nie wspomniał.

Czarnooki zmarszczył brwi. Ciągle myślał o tym, że Tord chciał z nim spędzać więcej czasu i to dlatego brał tabletki.
Szatyn chciał mu jakoś pokazać, że też lubi z nim być. Nie miał tylko pomysłu jak to zrobić.
Zerknął na Norwega. Od dwóch godzin stukał nieprzerwanie w klawiaturę komputera, nie odrywając nawet wzroku od monitora.

- Oi! Emre-chan!

- Że co kurwa?

- Co robią pary?

- ...

- ...

- ...

- NO POMÓŻ MI!

- No nie wiem - blondyn wrócił do pracy. - Wychodzą na randki chyba, nie?

- No ale jakie?

- No na przykład do kina. Do wesołego miasteczka albo czegoś takiego - Tom położył się na biurku niezadowolony.

- No i co potem..? - Zrobił już wszystkie te rzeczy, więc mu ta rada nie pomogła.

- Noo.. - Norweg zamyślił się. - Czasami się potem pobierają i mają dzieci, chociaż już coraz rzadziej, tak mi się wydaje.

- ...

- ...

Tom otworzył szeroko oczy. Podniósł się z biurka. - O kurwa.. - Spojrzał na Emre. - Ty jesteś geniuszem.. - Zaczął się pospiesznie ubierać, po czym wybiegł na korytarz, zamykając za sobą drzwi z hukiem. Pobiegł do gabinetu Torda, od którego pożyczył kluczyki do auta, mówiąc, że musi szybko coś załatwić i że zaraz wróci.

Pędząc do auta miał już cały rewelacyjny plan w głowie.

× × ×

Tord przeciągnął się na fotelu. Jakieś półtorej godziny temu Tom wypadł z bazy.
Gdy chciał wrócić do pracy, drzwi do jego pokoju zostały gwałtownie otwarte.

- TORD! - stanął w nich zdyszany szatyn.

- Jezu Chryste! Zawału można dostać!

Tom szybkim krokiem obszedł jego biurko i kucnął przed nim, chwytając go za ręce.

- Co ty robisz?

- Wyjdź za mnie!! - czarnooki wyjął z kieszeni pudełko z pierścionkami. Tord patrzył na nie szeroko stwartymi oczami.

- Tom, czy ciebie już do reszty popierdolilo?

- No bo..! Tak pary robią!!

- ... - Tord patrzył na niego skrzywiony i tak bardzo zażenowany, że nie mogąc nawet nic powiedzieć przetarł sobie twarz ręką.

- No...!

- Idź sobie stąd..

- Ale..!

- Mam cię dość. Tom, jesteś jebanym debilem. Weź moje auto i wróć do domu, ja wezmę jedno z bazy.

- No ale co ja źle zrobiłem??! - szatyn patrzył na niego zrozpaczona, a ten tylko pakazał na drzwi. Kiedy czarnooki już w nich stał, odwrócił się jeszcze. - Naprawdę nie wiem o co ci chodzi! Jesteś jak baba!! - po tym szybko zamknął za sobą drzwi, bo Norweg rzucił w niego teczką.

Przed wyjściem z bazy, Tom wszedł jeszcze do pokoju w którym pracował Emre.

- Twoje porady są beznadziejne, masz -69 punktów do szacunku - powiedział, po czym ruszył na parking, zostawiając nie wiedzącego o co chodzi blondyna.

Kiedy szatyn wrócił do domu poszedł do pokoju Edda. Brunet pracował tam przy tablecie graficznym.

- Eeeedddd..! - Tom walnął się na jego łóżko. - Nikt mnie nie kocha..!

- Co? Coś ty znowu wymyślił?

- No człowiek próbuje coś zrobić, żeby było super, a potem chuj...

- "Coś zrobić" dla "kogoś"? - Edd zerknął na przyjaciela.

- No..

- Może "to" nie było "super" dla "tej osoby" - zasugerował. Tom wydął wargi.

- No nie jest to na pewno niemożliwe..

- Możesz spróbować przeprosić i dowiedzieć się w czym problem.

- No.. - Tom sturlał się z łóżka, po czym zamknął się w swoim pokoju, czekając aż Tord wróci z pracy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro