Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Nie wiem co myśleć, moi rodzice okazali się nie być moimi rodzicami i co teraz. Nie mam od nich znaku życia.Właśnie wróciłam do domu, a Chris jest cały czas przy mnie. To dość dziwne, ale nie zwracam teraz na to uwagi.

***

Jest już godzina pierwsza po południu i słyszę z salonu, jak otwierają się drzwi. Od razu zrywam się z kanapy i biegnę w stronę drzwi. Stoi tam mój tata razem z mamą. Naprawdę ciężko mi określić słowami jaką czuje ulgę, to naprawdę coś cudownego.

- Gdzie wy byliście!? Szukam was od kilku godzin! - zastanawiam się, czy powinnam być teraz zła, czy raczej szczęśliwa. Towarzyszy mi w tym momencie sporo emocji, ale ważne, że oni tu są.

-No wiesz córeczko, wczoraj poszliśmy na imprezę i trochę przesadziliśmy z alkoholem. Spaliśmy u znajomego taty... - słowa padają powoli z ust mojej rodzicielki.

-A nie mogliście napisać SMS-a albo zadzwonić lub może odebrać, jak dzwoniłam z tysiąc razy!? - mam ochotę zarazem ich udusić, jak i przytulić, ale najpierw muszę podawać trochę zła.

-Oj przepraszamy, mój telefon się rozładować a taty został w pracy, daj córciu spokój, jesteśmy zmęczeni...-Czy ja dobrze słyszę? Oni są zmęczeni, a to ,,przepraszam"bo tak bardzo wymuszone, że po prostu mam ochotę coś jej zrobić. Przed chwilą byłam szczęśliwa, że wrócili cali i zdrowi, a teraz sama bym im coś zrobiła.

-Jasne, wy jesteście zmęczeni! No to idźcie sobie do sypialni i pójdzie sobie spokojnie spać! Co z tego, że ja się martwiłem, w nocy nie mogłam spokojnie spać, co chwilę się budziła, myślałam, że mieliście wypadek i teraz leżycie w krytycznym stanie w szpitalu. To nic takiego!- Biorę do ręki torebkę oraz buty i szybko wybiega z domu. Biegnę przez całe podwórko i drogą chyba z jakieś czterysta metrów.

Dopiero po chwili siadam na chodniku, zakładam buty i po prostu zaczynam płakać. Może to się wydawać głupie, ale strasznie się na nich zawiodłam. Mają w nosie, to jak ja się czuje i czułam w tej sytuacji. Przecież najważniejsze jest to, że oni są teraz zmęczeni.

***

Czuje czyjąś rękę na ramieniu i odruchowo ja odtrącam.

-Hej, to tylko ja. - głos Chrisa wydaje się teraz taki delikatny i przyjazny.

-Przepraszam... - Całkowicie zapomniałam, że on był tam ze mną i zostawiłam go w środku samego. Dziwne jest jednak to, że przyszedł tu dopiero po jakiś dwudziestu minutach.

-Nic się nie stało. Miałaś prawo do tego, żeby się tak zachować.

-Czemu tam tak długo zostałeś? - Musiałam o to zapytać. Ta sprawa nie dawała mi spokoju. W końcu co on mógł tam robić.

-Wytłumaczyłem kilka spraw twoim rodzicom. - Wydaje się być z siebie w pełni dumny, jak to mówi.

-Co masz na myśli?

- Dałem im do zrozumienia, co się działo tej nocy i poranka. - Wpatruje się w krajobraz przede mną. Widzę tylko czyste błękitne niebo. Zero chmur, tylko piękne słońce i przejrzyste niebo. Na dole rozciąga się pas domów.

-Nie musisz tu ze mną siedzieć.

- Ale chcę...

***

-Nie chce dziś wracać do domu, nie wiem co robić. - Idziemy już z Chrisem jakieś osiem minut. Nawet nie mam pojęcia gdzie. Stwierdziliśmy, że nie będziemy tam tak siedzieć, wstaliśmy i idziemy...

-Możesz przenocować u mnie.- Wpadłam już na to chwilę temu, ale stwierdziłam, że to będzie głupie. Mam tylko dwa wyjścia albo spać u niego, albo wrócić do domu i męczyć się z moimi kochanym rodzicami. Niestety nie mam jakiejś najlepszej przyjaciółki, u której mogłabym spędzić ta noc. Co prawda mam kilka koleżanek, ale to tylko koleżanki.

-Nie będzie to dla ciebie problem? - Ostatecznie stwierdziłam, że to nie będzie aż tak złe. Lubię nawet Chrisa i miło mi się spędza z nim czas.

-Skoro to proponuję, to oznacza, że nie ma żadnego problemu.-Uśmiecham się do niego z wdzięcznością i przez kolejne dwadzieścia minut idziemy w milczeniu do jego domu. - No jesteśmy.

Wchodzimy do środka i o dziwo nie zastaje mnie straszny bałagan i smród, jak powinno być w domu faceta.

-Jesteś głodna? - Przez te wszystkie wydarzenia nawet nie myślałam o tym, żeby jeść i szczerze stwierdzam, że jestem bardzo głodna.

-Nawet nie wiesz jak bardzo. - Siadam przy wyspie, a Chris zaczyna coś wyciągać z lodówki.

-Jennifer pewnie coś przygotowała... O i jest gotowy obiad, wystarczy podgrzać. - W momencie jak kończy swoją wypowiedź, to wyciąga z lodówki pojemnik, w którym coś jest i zaczyna nam podgrzewać jedzenie.

-Jennifer? - Nie mam pojęcia, o kim mówi. Pierwszy raz słyszę to imię i ciekawi mnie kim jest ta dziewczyna.

-Jennifer to moja dziewczyna, jesteśmy ze sobą od półtora roku. Myślałem, że wiesz. - Nie wiem czemu, ale jego słowa mnie bolą. Gdy mówi słowo ,,dziewczyna" czuje się jakoś dziwnie, jakby jakaś cząstka mnie opadła z sił i przestała walczyć.

-Nie miałam pojęcia, że masz dziewczynę. Nie będzie jej przeszkadzało, że tu dziś będę nocować? - Teraz to już nie myślę racjonalnie, w głowie mam tylko myśli jak może wyglądać ta dziewczyna. Czy jest ładna? Jakie ma oczy? Włosy? Czy jest wysoka? A może niska? Szczupła czy raczej trochę grubsza?

-Sądzę, że nie będzie miała nic przeciwko, jeśli jej powiem jaki masz powód. Spokojnie, ona jest bardzo miła.-Mysi być wyrozumiała, w końcu jej facet spędził dziś cały dzień ze mną, no w sensie z inną kobietą, a teraz w dodatku będziemy mieć jeszcze próby.

-Z pewnością jest cudowna osoba, a gdzie teraz jest?- Mam nadzieję, że w moim głosie nie słychać lekkiego sarkazmu. Nawet jej nie poznałam, a już trochę jej nie lubię. Co ze mną jest nie tak?

-Chyba jeszcze jest na uczelni, studiuję logopedie.- Dziewczyna idealna, taka mi się od razu nasuwa myśl.

-Ciekawy kierunek. Możesz mi dać coś do picia? Jakiś sok?

-Pomarańczowy może być? - Kiwam głową, a chłopak od razu nalewka mi soku do szklanki. Wstaje, żeby go od niego wziąć i szczerze nie wiem, po co to zrobiłem. Było to dość głupie. Teraz cała moja biała koszulka jest w soku.

-Kurwa!

***

Rozdział nie sprawdzany i dość chaotyczny.

Co sądzicie o zachowaniu rodziców Rosalie? A o zachowaniu Chrisa ?




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro