Rozdział 4
Od pięciu minut praktycznie nie słucham nauczycielki, cały czas z niedowierzaniem patrzę na Chrisa. Mam z nim tańczyć w duecie! Dla niektórych moja reakcja może być głupia, ale nikt nie wie o tym, że chodzę do tej szkoły, oczywiście nie licząc moich rodziców i brata. Od 2 lat to była nasza tajemnica. Prawda jest taka, że nikt nie rozumie mojej decyzji. Często słyszę: ,,Czemu nikomu nie powiesz?", ,, Po co to ukrywać skoro masz talent"i tak jest ciągle. Właśnie z tego powodów jego obecność tak mnie, zdziwiła. To, że potrafię śpiewać i tańczyć jest moją sprawą, jest to rzecz, która wyjątkowo mnie odstresowuje, pozwala zapomnieć o wszystkim i między innymi dlatego chcę, żeby była to ,,tajemnica".
- No dobrze skoro już wszytko wyjaśniliśmy, to teraz każda z par wykonuje sobie styl tańca, do którego będzie tańczył. - spoglądam na nauczycielkę, która bierze do ręki mały czarny woreczek i podchodzi do każdego z uczniów, by to oni wylosowali ten styl. -Rosalii teraz ty.
Wkładam rękę do woreczka, jest już tam mało karteczkę, biorę pierwsza lepsza i czytam:
-Hip hop - jak mam być szczera, to jest dobrze. Hip hop to jeden z moich ulubionych stylów tańca. Jest on taki luźny.
-Dobrze, wszyscy już wiedzą, co będą tańczyć, więc bierzcie się do pracy. - Głos nauczycielki rozchodzi się w mojej głowie i w międzyczasie wszyscy stają już w parach.
Widzę przed sobą postawę, dobrze zbudowanego mężczyzny i wiem doskonale, że jest to Chris. Podnoszenie powoli głowę i na niego patrzę. Wpatruje się on uważnie we mnie i nic nie mówi. Stoję tak jak on, nie chce nic powiedzieć jako ta pierwsza, nawet nie wiem, co mogłabym powiedzieć.
-Zdziwiłem się, jak zobaczyłem twoje nazwisko na liście uczniów, kiedy kazali nam sobie kogoś wybrać. Początkowo myślałem, że to może ktoś inny, tylko tak samo się nazywa, ale cieszę się, że to ty. - Od razu spuszczam wzrok i patrzę na swoje stopy.
-A ja nie sądziłam, że cię tutaj spotkam. - Podnoszenia ostatecznie wzrok, ale nie patrzę mu w oczy.
-Widzisz, oboje jesteśmy tak samo zaskoczeni. - On się uśmiecha, a mi od razu robi się trochę lepiej. Chris czeka na moją odpowiedź, ale ja nie zamierzałem jej udzielić. Po prostu stałam i patrzyłam się w jego stronę. - Dobra, bierzemy się do roboty, a po zajęciach pogadamy.
Zaraz po tych słowach zaczynamy wszytko ustalać: muzykę i choreografie.
***
Po zajęciach szybko idę do szatni, natychmiast się przebieram i pakuje wszystkie rzeczy. Ostatecznie stwierdzam, że umyje się po powrocie do domu. Biorę torbę do ręki i wychodzę z budynku. Zawsze po zajęciach odbiera mnie mama lub tata. Teraz żadnego z nich tu nie widzę, a doskonale wiedzą, kiedy kończę.
Biorę telefon do ręki i dzwonie najpierw do mamy a później do taty. Jednak nikt z nich nie odbiera, a oznacza to, że muszę jechać autobusem. Najgorsze jest to, że do przystanku mam 20 minut drogi, a nawet nie wiem, o której będzie najbliższy kurs w stronę, w którą chce jechać.
***
Doszłam na przestanek w 21 minut, teraz muszę czekać 30 minut na kolejny autobus. Dziś nie jestem w najlepszym humorze. Mam nadzieję, że mój brat pogadaliśmy z mamą, bo on trochę złagodzić sprawę.
***
Właśnie dotarłam do domu, jestem wykończona. Ściągam byty i kurtkę, a potem od razu idę na górę. Wygląda na to, że nie ma rodziców. Wchodzę do pokoju, rzucam rzeczy na łóżko i od razu idę pod prysznic. Ciężko opisać to, jak bardzo pragnęłam tego.
Po dość długim prysznic, ubieram się, ogarniam i idę do swojego pokoju. Chwila...przecież jest możliwość, że Carl jeszcze nie pojechał. Od razu zmierzam w kierunku, gdzie on teraz śpi.
-Carl!?- Jeśli tu jeszcze jest, to obiecuję mu, że miłego pożegnania nie będzie miał.
- Co? - słyszę jego głos w pokoju i od razu tam wchodzę.
-Dlaczego do cholerny mi nie powiedziałeś!? -Jestem na niego wkurzona, mimo że nie powinnam.
-O czym niby ci nie powiedziałem? - wydaje się być zdezorientowany.
-O tym, że twój przyjaciel jest praktykantem w MOJEJ szkole artystycznej!- Carl podnosi się z łóżka i staje naprzeciwko mnie.
-Nie mówiłem ci nic, bo nie wiedziałem, że to twoja szkoła. Zauważyłem, to dopiero jak cię odwiozłem i no nie chciałem Ci mówić, bo od tygodnia nie byłaś na zajęciach, a jakbyś teraz nie poszła, to byłoby jeszcze gorzej. - Wydaje się być taki troskliwy, ale jak zaczęłam tę aferę, to muszę skończyć. Nie mogę wyjść na jakąś, zbytnio pobudzają czy coś.
- To nie zmienia faktu, że mi nie powiedziałeś. Carl ja mam z nim tańczyć, przez tydzień muszę spotykać się z nim i ćwiczyć. Wiesz, że ja nie lubię o tym mówić, pokazywać tego. - Teraz mówię już spokojniej.
-Ale przecież w twojej szkole wszyscy widzą, jak tańczysz, więc w czym problem? - On nigdy tego nie zrozumie, nikt tego nigdy nie zrozumie.
-Tak, tam widzą wszyscy, ale to co innego. Ja w tej szkole się uczę i poprawiam swoje błędy, a nie chodzę wszędzie j się chwale. Nie chcę, żeby ktoś wiedział, bo zaraz będzie masa pytań, na które nie mam ochoty odpowiadać. - Mówiąc to, patrzę mu prosto w oczy i mam nadzieję, że w końcu pojmie, o co mi chodzi.
-No załóżmy, że rozumiem, ale on już wie i tego nie zmienisz. Zrozum, że to nie będzie twoja tajemnica do końca życia. Jeśli ma się talent i kocha się to robić, to nie można tego ukrywać. - Jak kończy mówić, to od razu podchodzę do niego i go przytulam. - Zawrzyjmy pewniej układ. Ty masz rok, żeby przestać ukrywać swój talent. Musisz zacząć pokazywać, co potrafisz. A ja obiecuję ci, że jak skończysz szkole tutaj i wszytko uporządkujesz, to będziesz mogła przyjechać do mnie, zamieszkały razem i pójdziesz wreszcie do swojej wymarzonej szkoły na Florydzie. - On wie jak do mnie podejść. Już od dłuższego czasu proszę go, żeby pozwolił mi, że sobą zamieszkać, bo rodzice się nie zgodzą, żebym poszła tam do szkoły i mieszkała sama. Powiedzieli mi, że jeśli się dostanę i Carl się zgodzi, żebym z nim mieszkała, to mogę, no, a jeśli nie to niestety nic z tego.
-To nie fair, bo dobrze wiesz, jak mi na tym zależy.
-No właśnie wiem i dlatego to jest fair. Więc jak umowa stoi?
-Okej- mówię to dość cicho, więc nie wiem, czy mnie usłyszał, ale to już jego problem.
- Cieszę się, że się zgodziłaś. - Wtulam się w niego mocniej.
-Będę tęsknić braciszku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro