Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Właśnie wyszłam z łazienki, czuję się dziwnie, bo jestem w koszulce Chrisa. Dał mi on ją, żeby wyprać ta moja. Siadam przy wyspie, a tam już czeka gotowe jedzenie, które trzeba było tylko podgrzać.

-Smacznego. - Słysze te słowa od Chrisa, a chwilę później on już pożera wszytko tak szybko, jakby to były jakieś zawody.

- I nawzajem. - Uśmiecham się i zaczynam jeść swoją porcję. Muszę przyznać, że jedzenie jest świetne. Mimo że ogrzanie, czyli takie już mniej smaczne to i tak

-Później jak wróci Jennifer, to pewnie ci coś pożyczy i nie będzie na tobie tak wisieć. Mógłbym Ci dać teraz, ale wolę nie grzebać jej w szafie. - Trochę mi smutno, bo podoba mi się ta koszulka. Nosząc ja na sobie cały czas, czuje zapach Chrisa, jakby on należał do mnie.

-Jasne, rozumiem. A proso Jennifer, ile już jesteście razem? - Staram się podtrzymać rozmowę, żeby nie jest obiadu w nie ręcznej ciszy i jak na razie mam parę pomysłów na pytania. No jak mam być szczera to nie tylko dla podtrzymania rozmowy, chce się też czegoś dowiedzieć o ten dziewczynie.

-Jakieś 7 miesięcy, a poznaliśmy się tak około rok temu.- Jem bardzo powoli swoje danie i analizuje każde słowo, które pada z ust Chrisa. - Wiesz, dziwię się, że jej nie znasz, bo ona mieszka jakieś trzysta metrów stąd w twoim kierunku.

-Fakt, to trochę dziwne. - Z przykrością muszę się zgodzić. Jest to takie, ponieważ mieszkam tu całe siedemnaście lat mojego życia i to miejsce jest jakieś dziesięć minut drogi samochodem od mojego domu. Dodatkowo mój brat i ten piękny brunet, który siedzi przede mną, często ty bywali, bo tu jest duże boisko, a ja jak byłam mała, to ciągle za nimi chodziłam. Nie pytajcie, sama nie wiem, dlaczego byłam taka głupia.

-Właśnie, kiedy robimy pierwszą próbę? Mamy coraz mniej czasu. - Całkowicie zapomniałam o tym duecie z nim, a ja jeszcze muszę przygotować swój występ solowy.

-Nie mam pojęcia. Wiesz mamy to dopiero na następny czwartek, a ja mam na ten jeszcze swój zaległy układ solowy, do którego nawet nie mam pomysłu, więc może jak już zaliczę ten? - Wiem, że czeka mnie bardzo dużo pracy w najbliższym czasie.

-No nie wiem, tydzień na opracowanie dobrego układu w duecie to dość mało. Pamiętaj, że musimy najpierw wybrać piosenkę, potem wymyślić układ i jeszcze ćwiczyć by wszytko było, jak należy. - On chyba wyjątkowo bardzo lubi psuć mi nastrój. Miałam taki piękny plan, do czwartku mój układ a później ten z nim. No ale niestety ten debil ma rację, w tydzień nie damy rady.

-No to powiedz mi, jak ja mam to zrobić? - Ciekawa jestem czy teraz będzie taki wymądrzały.

-Możemy ćwiczyć codziennie po dwie może trzy godziny i najpierw opracować ujemny ten nasz duet, a potem ja ci pomogę z twoim występem solowym. Wiesz, ja się tego uczę, jestem w szkole artystycznej, a w tym roku mam praktyki więc na pewno wiem więcej niż ty. - Jego usta poruszają się bardzo powoli, a każde słowo, które z nich pada, jest czymś niesamowitym. Nie mam pojęcia czy ja się tak zachowuje. Na przykład, bo tak: jestem zła, że on ma dziewczynę, bardzo lubię spędzać z nim czas, to mnie tak relaksuje i wtedy czuje się dobrze, podoba mi się jego zapach i zakochałam się w tej koszulce co mam na sobie. Jezu, muszę się opanować. Dobra, Rose opanuj się.

-Nie wiem, czy dam radę z taką ilością godzin, mam jeszcze szkole. No i muszę poprawić kondycję, ostatnio zrobiłam sobie trochę dłuższej przerwy i wyszłam z formy. - To prawda, na zajęciach często dostajemy wyciskanie, a ja ostatnio je olewałam, a te, na których akurat byłam to bardzo często byka jakaś teoria, nowe kroki, które nie wymagały zbyt wiele wysiłku. Poza tym zawsze chodziłam minimum dwa razy w tygodniu na siłownię, a z tego, co pamiętam, to byłam tam ponad dwa i pół miesiąca temu. To całkiem sporo. Niestety problemy w życiu dały się we znaki.

-Spokojnie dasz radę. Najpierw będziemy robili mniej wyczerpujące treningi, a potem trójce zwiększyły tępo. No a na szkole na sto procent znajdziesz czas. Wiem, na co cię stać. - Uśmiecham się i kończę swój posiłek. Biorę talerz i wkładam go do zmywarki, a potem siadam na kanapie, gdzie kilka sekund temu poszedł Chris. Z tego, co widzę, to ogląda on jakiś mecz, który zaczął się z piętnaście minut temu i widzę po jego minie, że jest bardzo zasmucony przegapionym początkiem. Ja biorę telefon i zaczynam się nim bawić. Przeglądam social media, które ostatnio zaniedbałam, gram sobie w jakieś gier, oglądam zdjęcia, które mam w galerii... I tak mija nam całe dziewięćdziesiąt minut, a mecz się powoli kończy.

-Masz jakąś ładowarkę? Telefon mi zaraz padnie. - Nie chce mu przerywać, bo widzę, z jaką fascynacja patrzy na to, co się dzieje w ostatnie pięć minut meczu, no ale to telefon.

-Tak, jest w górnej szufladzie w szafce koło łóżka. Możesz iść i wziąć sobie. - No i robię to, co on mówi. Wiem, gdzie jest jego pokój, bo byłam tam razem z nim po tą białą koszulkę z Levis'a. Serio teraz wszyscy je mają, nawet ja, a nie podążamy zbytnio za modą. Ubieram to, co mi się podoba, a nie to, co jest na czasie. Choć często te, że życie po tym, jak je kupię są „na czasie".

Otwieram pierwszą szufladę i widzę tam ładowarkę, telefon Chrisa, zapas prezerwatyw i jakiś łańcuszek z małym krzyżem. Biorę go do ręki i uważnie mu się przyglądam. Jest zrobiony, że srebra, a z tyłu krzyża jest napisane drobnymi literami LIBBY&DAVID. Z tego, co mówiła mi mama, to właśnie ojciec Chrisa ma na imię David, ale nie jestem pewna. Ciekawe co ten krzyż tu robi i jakie ma dla niego znaczenie. Przyglądam się mu jeszcze tak chwilę, a potem odkładam go, biorę ładowarkę i wracam do salonu. Tam podłączamy telefon, żeby się lądował i ponownie siadam obok Chrisa. Widać na jego twarzy entuzjazm.

-Kochanie! Wróciłam! - Damski głos dobiega od strony drzwi i słychać jak ktoś idzie w kierunku pomieszczenia, w którym właśnie jesteśmy.

***

I jak wam się podoba rozdział?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro