30
Hira:
Wysiedliśmy z auta idąc w stronę domu wciąż byłam w piżamie i kapciach na nogach.
- To nowy dom? - zapytałam nie dowierzając, że tak nisko upadliśmy.
Jednak mama się odezwała się słowem i podeszła do drzwi pukając w nie. Otworzył nam starszy ode mnie o kilka naście lat męrzczyzna nie wiele młodszy od mamy. Która na jego widok rozpromieniła się. On spojrzał na mnie z góry na dół i wpuścił nas do środka.
- Kwota na koncie - odezwał się niskim głosem męrzczyzna.
Mama jedynie pokiwała głową i nie odezwała się więcej po chwili odwróciła się i wyszła. Od razu ruszyłam za mną jednak zostałam pociągnięta za włosy do tyłu.
- A ty gdzie ! Zostajesz ze mną ! - zaśmiał się.
- J..jak to? - odezwałam się.
- Kupiłem cię właśnie - zaśmiał się.
Po czym bez żadnego ostrzeżenia ciągnął mnie za włosy w nieznanym mi kierunku. Czym okazała się sypialnia przerażona spojrzałam na niego. Nie to nie może być prawda.
Obudźcie mnie!!!
Popchnął mnie na łóżko rozpinając swoją koszulę rzucając ją w kont.
- Zabawimy się.
Do moich oczu napłynęły łzy moje błagania na nic się zdały gdy zrywał ze mnie kolejne części garderoby. Sam rozpiął spodnie ściągnąć je szybko rzucając niedbale na podłogę. Przez rozmazany obraz niewiele zdarzyłam zobaczyć. Gdy w końcu zawisnął nade mną wiedziałam co mnie czeka. Nagle poczułam ogromny ból przeszywający moją kobiecość. Zamknęłam oczy nie chcąc widzieć jego błagałam Boga by zabrał mnie do siebie. Właśnie w tym momencie. Poruszał się szybko wchodził we mnie z taką siłą, że ból był nie do zniesienia. Jego dotyk raził mnie prądem jego pocałunki były jak żywy ogień który palił mnie kawałek po kawałku. Nie krzyczałam już, nie błagałam by przestał leżałam bez jakiegokolwiek życia.
Nagle został zerwany ze mnie nie rozumiałam co się właśnie stało. Ale on zaczął coś niezrozumiałe krzyczeć. Przez łzy które wciąż mi płynęły nie mogłam wiele dostrzec. Ale jednego byłam pewna ta osoba mnie uratowała j będę mu wdzięczna do końca życia. Krzyki stawały się coraz głośniejsze jednak przeniosły się do korytarza.
Po chwili usłyszałam potężny huk i kroki zmierzające w moją stronę. I rękę który otulały mnie kocem a po chwili ktoś mnie wynosił w tego domu. Bałam się otworzyć oczu nie chciałam się znów zawieść czy to kolejny goryl matki? Jednak sprzeda mnie gdzieś indziej?
Gdy poczułam, że auto ruszyło a ja leżę na czyiś kolanach otworzyłam powoli oczy. Jednak tego co zobaczę nie spodziewałam się nigdy. W moje oczy z troską spojrzał nie kto inny jak Orhun.
- Już spokojnie mała wracamy do domu - nie sądziłam, że kiedyś uciesze się z tych słów.
Nie wiem sama dlaczego ale podniosłam się do pozycji siedzącej i po prostu się do niego przytuliłam.
- Dziękuję.
Nie zareagował na moje słowa ale po chwili poczułam jego dłonie na moich plecach. Przyciągnął mnie do siebie mocniej całując we włosy.
- Już nigdy nie pozwolę by stała ci się krzywda rozumiesz ? - powiedział patrząc mi prosto w oczy z żalem - Przepraszam, że nie zdążyłem na czas ale nie spodziewałem się tego.
Moje łzy otarł kciukami po każdej ze policzków. Pokiwałam jedynie głową zbliżył się całując najpierw jeden policzek potem drugi spojrzał na mnie mówiąc:
- Nigdy już nie będziesz płakać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro