Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23

Hira:

Kolejny dzień nie należy do dobrych dni. Wstałam rano zaliczyłam toaletę, przebrałam się i wyszłam z pokoju. Idąc prosto do jadalni gdzie było słychać śmiechy. Co rzadko przytrafia się w tym domu. Zdziwiło mnie to trochę nie ukrywałam tego wchodząc przykleiłam uśmiech na usta.

- Co wam tak wesoło? - zapytałam patrząc w oczy uśmiechniętej Seher.

- Cieszę się, że zostaniesz moją mamą - powiedziała niespodziewanie.

Orhun od razu spojrzał na córkę ze złością w oczach. Potem spojrzał na nie w taki sam sposób.

- Ona nie będzie twoją mamą - warknął w stronę córki.

Ona jedynie spuściła głowę ze smutkiem. Podeszłam do jej krzesła kucając przy niej.

- Skarbie spójrz na mnie - mówię uczuliła moją prośbę patrząc mi w oczy.

- Ja będę w tym domu nosić to samo nazwisko co wy i będę żona dla twojego taty. A dla ciebie będę kim chcesz możesz mówić do mnie nawet mamo. Będzie mi miło to słyszeć lecz twój tata uważa, że mamę się ma tylko jedną. Więc uszanujemy jego decyzję dobrze ? - pokiwała głową na znak, że się zgadza.

Wtedy wstałam i spojrzałam w stronę Orhuna który patrzył na mnie ze złością. Wstał z krzesła i podszedł do mnie łapiąc mnie za rękę. I bez ogródek wyprowadził mnie z pomieszczenia. Prowadząc prosto do jego gabinetu.

- Co ty do cholery wyprawiasz !? - warknął w moją stronę.

- Próbuje twojej córce uświadomić sytuację - mówię nie patrząc już na niego.

- Sytuację ? Po co?

- Nie słyszałeś co powiedziała ? Ona nie rozumie jeszcze wielu rzeczy - mówię patrząc mu prosto w oczy.

- Nie przekabacisz mojej córki na swoją stronę - wrzasnął.

- Nie muszę ! Ona jest mądrzejsza od ciebie - warknęłam wstając z krzesła - Wiesz co !? Jesteś głupi! Twoja córka jest naprawdę modra i rozumie wiele nawet więcej od ciebie ! - mówię i mijając go chce wyjść z gabinetu.

Lecz nie pozwala mi na to łapiąc mnie w ostatniej chwili za rękę.

- Nie pozwolę mówić do siebie takim tonem!

Po czym szarpnął mnie tak, że stałam na przeciwko niego. Patrzyłam na niego z wrogością w oczach.

- No i co dalej będziesz taka przebojowa ?.

- Nie będę więcej z tobą rozmawiać ja powiedziałam już to co chciałam - mówię nie spuszczając wzroku od jego ciemnych tęczówek.

- Skoro tak mówisz - puścił moją rękę i ruszył w stronę drzwi.

O co chodzi? - pomyślałam idąc za nim.

Z uśmiechem wszedł do jadalni gdzie nadal siedziała mała Seher.

- Skarbie - odezwał się Orhun patrząc na córkę  gdy usiedliśmy przy stole - Możesz mówić do Hiry mamo jeśli chcesz.

Aż prawie zadławiłam się naleśnikiem którego właśnie spróbowałam. A mała Seher uradowana w trzy miechy krzyczała mama. A ja aż zrobiłam się cała czerwona. Zacisnęłam mocno rękę za widelcu którego trzymałam. Nie rozumiałam jego najpierw na mnie krzyczy a potem nagle się zmienia. Wszystko wywraca do góry nogami. Nie nawidziliśmy siebie na wzajem. Ale czułam, że moje serce kruszeje gdy widzę małą Seher jak bardzo chce by w domu było dobrze. Ona nie chce bym odeszła jak reszta dziewczyn. A ja była bym szczęśliwa bedąc wolną z dala od tego diabła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #esaret#hira