Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22

Hira:

Odsunęłam się od niego nie patrząc mu w oczy odeszłam chcąc iść do sypialni.

- Nie skończyłem z tobą rozmowy.

Odwróciłam się szybko że złością.

- Nie rozmawialiśmy tylko wymienialiśmy się śliną jak byś nie zauważył - włożyłam szpilkę.

- Wymienialiśmy się śliną ? - zaśmiał się.

Pierwszy raz widzę żeby z czegoś się śmiał.

- Tak a jak to inaczej nazwać czekaj beznamiętny czyn? Czy może nie to będzie lepsze beznadziejny pocałunek? - mówię zakładając ręce na piersi.

- Pocałunek po prostu - mówi ironicznie - Przyzwyczaj się bo będzie ich więcej - mówi z uśmiechem.

- Nie będzie !

- Ofszem będzie i tak samo będziesz chętna jak dziś - mówi podchodząc bliżej a jego mina była całkowicie pozbawiona uczuć.

- Ale ja tego nie chce.

- Chcesz ale się wypierasz.

- Nie będę całować diabła.

Jego oczy pociemniały i było widać w nich złość.

- Nie jestem diabłem ale twoim narzeczonym od kilku godzin.

- Nie będziesz się wściekał za to, że twoja matka wszystko mi powiedziała? Nie zrobisz sceny? Nie uderzysz mnie ?

- Właśnie to będzie kara nie zrobię nic wręcz przeciwnie będę się z tego cieszyć bo mnie wyręczyła a ty teraz będziesz się zastanawiać o co mi chodzi to będzie moja kara.

Miał pieprzoną rację.

- Poważnie ?

- Poważnie a teraz zapraszam na górę przebrać się i spać.

Nic nie odpowiedziałam odprowadziłam go wzrokiem gdy wychodził. A ja tkwiłam w miejscu wysłać usilnie o co mu chodzi. Czuję, że dzisiejszą noc nie zmrużę oka nawet na chwilę. Będę myśleć nad jego słowami i tym, że nic nie zrobił. W końcu ruszyłam się z miejsca wolnym krokiem idąc na górę. Do sypialni weszłam i od razu odetchnęłam. Wiedziałam, że tu nie przyjdzie, że tu będę bezpieczna. Weszłam do łazienki zdjęłam całą garderobę i weszłam pod prysznic. Pozwalają tym samym by strumień ciepłej wody zabrał ze sobą cały mój stres.

W końcu położyłam się do łóżka lecz w nim wcale lepiej się nie poczułam. Wręcz przeciwnie wszystko się nasiliło kręciłam się tam i zpowrotem. Aż w końcu ze złości wstałam z łóżka. I wyszłam z pokoju uprzednio zakładając szlafrok i kapcie. Ruszyłam przez korytarz schodząc po schodach na dół. Weszłam do salonu i udałam się do drzwi tarasowych i otworzyłam je szeroko. Stanęłam w lekkim wiaterku zamykając oczy.

- Mówiłem, że sprawie iż nie będziesz mogła spać ? - usłyszałam za sobą i szybko się odwróciłam.

Siedział jak by nigdy nic w fotelu i patrzył wprost na mnie.

- To nie to - mówię zpowrotem się odwracając plecami.

Po dłuższej chwili ciszy.

- Mnie nie oszukasz - powiedział mi tuż przy uchu cała się spięłam.

- Ciebie ? Jak bym śmiała.

- Oszukujesz siebie ale ja jestem cierpliwy i poczekam aż sama do mnie przyjdziesz - pocałował moją szyję.

A ja idiotka nie wiem czemu poczułam jak mój żołądek właśnie zrobił fikołka.

- Idę spać - powiedziałam pospiesznie idąc w stronę schodów.

W co on ze mną gra ? Nie rozumiem tego. Powinien się wściekać. Zbić mnie. Wolę to niż to co się właśnie dzieje. A moje odczucia wcale mi nie pomagają. Wręcz przeciwnie jeszcze mnie denerwują bardziej. Zamknęłam za sobą drzwi opierając się o nie uspokajając swój oddech kładąc rękę na piersi. Lecz to nie pomaga.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #esaret#hira